Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domaga się 100 tys. zł za niesłuszny areszt

ARD
Z SĄDU. Janusz Ś., prawomocnie uniewinniony od zarzutu podżegania do zabójstwa własnej córki, domaga się teraz przed krakowskim sądem 100 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny, czteromiesięczny areszt.

64-letni inżynier górnictwa w sierpniu 2009 r. trafił do aresztu podejrzany o nakłanianie do zabicia córki. Joanna M. potajemnie nagrała na dyktafon rozmowę ojca ze znajomym. "Mojej córki tak serdecznie nienawidzę, że życzę jej śmierci, zasługuje na śmierć. I to rychłą, natychmiastową. Udusić, zabić ją to byłoby piękne" - tak Janusz Ś. mówił do znajomego.

Sąd uznał jednak, że rozmowa pijanych mężczyzn nie może świadczyć, iż planowali dokonanie przestępstwa. Oczyszczony z zarzutów Janusz Ś. domaga się teraz pieniędzy za czas spędzony w areszcie. W sali rozpraw opowiadał, jak trafił do wieloosobowej celi, a ponieważ nie grypsował, od razu traktowano go "jak cwela". Według Janusza Ś., zmuszano go do sprzątania, nie było dla niego miejsca przy stole, nie mógł korzystać z łazienki.

Gdy mężczyzna wyszedł na wolność, okazało się, że ma raka. - Zdaniem onkologa to skutek długotrwałego stresu, jakiemu byłem poddany i osłabienia układu odpornościowego - twierdzi Janusz Ś. Aby opuścić tymczasowy areszt, musiał wpłacić 100 tys. zł kaucji. Pieniądze wziął z bankowej lokaty terminowej, którą zlikwidował. Wprawdzie całą sumę niedawno odzyskał, ale stracił odsetki.

Po powrocie do domu okazało się, że mieszkanie przy ul. Smoleńsk jest zniszczone. Janusz Ś. musiał się ponadto tłumaczyć w krakowskiej kurii, bo chciano się go pozbyć z mieszkania, które znajduje się w budynku kościelnym.

Janusz Ś. przekonywał sąd, że choć został uniewinniony, stracił dobre imię w oczach sąsiadów, którzy widzieli, że z mieszkania zabrała go policja. Także jeden z jego braci zerwał z nim relacje. Z dziećmi, zwłaszcza z oskarżającą go córką, też nie ma kontaktu. Teraz leczy się psychiatrycznie i onkologicznie.

Pytany w sądowym korytarzu, do kogo ma największy żal, odpowiada, że do krakowskiej prokuratury. - Bo moja sprawa nie powinna w ogóle trafić do sądu z aktem oskarżenia - twierdzi.

Sąd zamierza teraz zgromadzić dokumentację lekarską mężczyzny. Biegli wydadzą opinię na temat skutków pobytu Janusza Ś. w areszcie.

(ARD)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski