Karol Domagalski FOT. ANNA KACZMARZ
- W tym minionym wiele się nauczyłem - mówi. - Przede wszystkim tego, że zgrupowania wysokościowe mi nie służą. Nie jest to przyjemne, ale człowiek uczy się na błędach.
W Hiszpanii jest już 5 lat, ale w profesjonalnym klubie jeździ drugi sezon. - Najlepiej oceniam swój start w Vuelta Murcia, przetrzymałem największe góry z najlepszymi kolarzami takimi jak Sanchez, Valverde i w końcówce poniosła mnie młodzieńcza fantazja, niepotrzebnie zaatakowałem, opadłem z sił i byłem 19, a miałem szansę na walkę o o wiele wyższe miejsce. Miało być dobrze w Turcji, ale dopadła mnie kontuzja kolana i zaczęło się wszystko sypać.
Zawodnik uczestniczył też w Małopolskim Wyścigu Górskim, ale nie zaliczy tego startu do udanych. - Pilnowały mnie polskie drużyny, a chłopcy z zagranicy robili co chcieli - mówi. - To był wyścig między Polakami. Na mistrzostwach Polski nie czułem się najlepiej, ale próbowałem ataków. Gdyby był "gaz", to wtedy by się coś udało.
W Caja Rural jeździ 18 zawodników, jest jedynym Polakiem, oprócz Hiszpanów są Włosi, Kolumbijczyk i Urugwajczyk. Czy Domagalski myśli o grupie z topu? - Nie zostałem obdarzony wielkim talentem, do wszystkiego dochodzę stopniowo - mówi. - Jeśli będę robił postępy tak jak do tej pory, to celem jest hiszpańska grupa z Pro Touru.
Ma 24 lata. W porę wyjechał, ma szansę się rozwijać. - W Hiszpanii mieszkam przez pół roku, drugą połowę spędzam w Polsce - mówi. - Kolarstwo polskie i zagraniczne to dwa różne światy. Jest wyższy poziom, dużo szybciej się jeździ, są dłuższe wyścigi. Treningi też się różnią. Nie jest tak, że wsiadam na rower i jadę 6 godzin. Jest rozgrzewka, potem ćwiczenia, jazda pod górę, sprinty. W 2014 r. chciałbym pokazać się w wyścigu dookoła Turcji, a jednym z marzeń jest start w Vuelcie Espana.
Jacek Żukowski