Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopiero dwa miesiące po wypadku policja szuka świadków!

Redakcja
Od tragicznego wypadku na ul. Topolowej w Chrzanowie, w którym zginął 25-letni mieszkaniec, minęły ponad dwa miesiące, a wciąż nie wiadomo, jak doszło do tragedii. Przez dwa miesiące śledztwa policja nie dotarła nawet do wszystkich świadków zdarzenia i dopiero teraz zaczyna ich szukać. - Byłem na miejscu, gdy samochód uderzył w drzewo, a policja nawet nie spisała moich danych. Kazali mi odjechać, żebym nie blokował ruchu, to odjechałem - opowiada mężczyzna, który zastrzega anonimowość.

KONTROWERSJE. Wciąż nie wiadomo, jak zginął 25-letni mężczyzna

Do wypadku doszło 20 lipca około godz. 16.30. VW golf, którym kierował 25-latek, jechał w stronę ul. Szpitalnej. Nagle auto zjechało z drogi i uderzyło w drzewo. Kierowca był ciężko ranny. Nie udało się go uratować. Jeszcze zanim pogotowie i straż pożarna dojechały na miejsce, inni kierowcy, którzy zatrzymali się na miejscu tragedii, wyciągnęli go z samochodu. Próbowali też ugasić pożar auta. - Widziałem cały ten wypadek, ale policja mnie nie przesłuchała. Nikt mnie o nic nie pytał, nie prosił o dokumenty. A teraz słyszę, że po ponad dwóch miesiącach szukają świadków tego, co się wydarzyło. Co robili tyle czasu! Przecież pamięć ludzka jest zawodna - mówi jeden ze świadków.

Znajomi ciężko rannego kierowcy, który zmarł w szpitalu, też są w szoku. Kto to widział, by po dwóch miesiącach śledztwa w sprawie wiadomo było niewiele więcej niż w dniu wypadku. Chcą, by przyczyna tragedii została jak najszybciej wyjaśniona.

- Jeżeli policjanci, którzy przyjechali wtedy na miejsce nie ustalili wszystkich osób będących świadkami wypadku i nie spisali ich, to jest to błąd. Proszę jednak pamiętać, że w takich sytuacjach najważniejsze jest zabezpieczenie miejsca wypadku, umożliwienie dojazdu karetce czy straży pożarnej, a przede wszystkim udzielenie pierwszej pomocy - wyjaśnia Dariusz Pogoda, naczelnik wydziału prewencji w Komendzie Powiatowej Policji w Chrzanowie.

Potwierdza to szef wydziału ruchu drogowego. To jego podwładni byli na miejscu wypadku. - Nie dotarły do mnie informacje, by funkcjonariusze nie rozmawiali ze wszystkimi świadkami - zapewnia Krzysztof Cholewa, naczelnik wydziału ruchu drogowego w KPP Chrzanów.

Jeżeli policjanci zrobili wszystko, co do nich należy, to dlaczego po ponad dwóch miesiącach od wypadku, wydział dochodzeniowo-śledczy zwraca się z apelem do świadków tragedii, by zgłosili się na policję? Co zrobiono w śledztwie w tym czasie? Zapytaliśmy o to prokuratora rejonowego w Chrzanowie. W końcu policyjne śledztwo nadzoruje prokuratura. - Proszę przesłać pytania na piśmie. Może być e-mailem. Muszę najpierw to sprawdzić, by udzielić odpowiedzi - powiedziała nam w telefonicznej rozmowie szefowa chrzanowskiej prokuratury Anna Dukielska. Pytania zostały przesłane o godz. 11.26 z prośbą o pilną odpowiedź. Do godz. 15, gdy zamykany był sobotni numer gazety, żadna odpowiedź z prokuratury jednak nie nadeszła.

Eliza Jarguz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski