Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doping jest jak wyłudzanie

Rozmawiał Artur Gac
Największym sukcesem Grzegorza Sudoła jest srebrny medal mistrzostw Europy z Barcelony w 2010 roku.
Największym sukcesem Grzegorza Sudoła jest srebrny medal mistrzostw Europy z Barcelony w 2010 roku. fot. andrzej wiśniewski
Rozmowa. GRZEGORZ SUDOŁ, chodziarz AZS AWF Kraków, liczy na odnowę w środowisku lekkoatletycznym.

- Od pewnego czasu zwracał Pan uwagę na problem domniemanego dopingu wśród rosyjskich chodziarzy. Po tym, jak na światło dzienne wyszedł proceder w rosyjskiej lekkoatletyce, odczuwa Pan satysfakcję?
- Z jednej strony trudno cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia, ale w tym przypadku byłaby to dość karkołomna empatia. Nieszczęśnikami byliśmy my, cała reszta zawodników, będący tymi oszukiwanymi. Bardzo długo funkcjonuję w swojej konkurencji, więc nie raz słyszałem opinię, że Rosjanie startujący na rządowym „koksie” są czyści i nie do zatrzymania. Do tej pory były to tylko luźne rozmowy i dywagacje... Cieszę się, że sprawa wypłynęła na światło dzienne, bo nadszedł czas, by zacząć rozprawiać się z nieuczciwością w sporcie.

- Czy jest Pan zdania, podobnie jak mistrz olimpijski z Sydney w rzucie młotem Szymon Ziółkowski, że dopingowicze to oszuści i złodzieje?
- Ależ oczywiście i nie mam w tej sprawie żadnych wątpliwości. Mowa o normalnym, podlegającym karze wyłudzaniu pieniędzy z budżetu kraju. Chyba że mówimy o „prikazie” państwowym w Rosji, co nie zmienia faktu sprzeniewierzenia pieniędzy obywateli. Pewnym rozwiązaniem byłyby cywilne procesy innych zawodników, ale ciężko założyć sprawę poza Unią Europejską i liczyć na pozytywny wyrok. Nawet wygrana nie gwarantuje, że uda się wyegzekwować pieniądze.

- Co najbardziej zszokowało Pana w raporcie Światowej Agencji Antydopingowej, która obnażyła problem dopingu w Rosji?- Nie mieści mi się w głowie, że w proceder byli zaangażowani nie tylko sportowcy, ale cały aparat państwa i akredytowane laboratorium krajowe, które jak nikt inny powinno stać na straży walki z dopingiem. W związku z tym liczę na bardzo mocne reperkusje. A czy będzie to wykluczenie z igrzysk całej reprezentacji, czy tylko drużyny lekkoatletycznej, to już inna kwestia. Skoro problem dopingu funkcjonuje na taką skalę, to kara musi być bezprecedensowa, żeby nikomu więcej nie przyszło do głowy oszukiwać na taką skalę.

- Wierzy Pan, że reprezentacji Rosji, tymczasowo zawieszonej w prawach członka Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), rzeczywiście zabraknie na przyszłorocznych igrzyskach w Rio de Janeiro?
- Z pewnością byłaby to dość odważna decyzja. Natomiast jeśli okaże się, że problem z dopingiem nie dotyczył tylko tego kraju, to moim zdaniem górę weźmie strach przed efektem domina. Innymi słowy, przez chwilę będzie głośny raban, a później sprawa zostanie zamieciona pod dywan. Niemniej wierzę w nowego prezydenta IAAF Sebastiana Coe’a, który z pewnością będzie chciał dążyć do zmian. Wątpliwość dotyczy tego, czy będzie miał wsparcie. Przecież wiadomo, że takich decyzji nie podejmuje się jednoosobowo.

- Szkopuł w tym, że sam IAAF ma wiele za uszami, dlatego nakładając sankcje na Rosję, niejako będzie też sędzią we własnej sprawie.
- Aż włos jeży się na głowie, gdy człowiek słyszy, że wysoko postawionym działaczom zarzuca się przyjmowanie łapówek i tuszowanie dopingu. Biorąc pod uwagę skalę procederu, trzeba dokonać takiej czystki, jaka miała miejsce w kolarstwie. Dużą rolę upatruję w naciskach ze strony globalnych sponsorów, którym w największym stopniu powinno zależeć na nieposzlakowanej opinii.

- Pana zdaniem, ten cios może mieć poważne reperkusje dla „królowej sportu”?
- Jestem zdania, że przetrwamy trudny czas, ale warunkiem koniecznym jest oczyszczenie środowiska. W dalszej perspektywie taka odnowa wyjdzie wszystkim na dobre, bo lekkoatletyka stanie się łatwiejsza do rywalizacji, co przełoży się na większą dawkę emocji.

- Namiastkę nowego rozdania mieliśmy podczas tegorocznych mistrzostw świata w Pekinie, gdzie w chodzie na 50 km wygrał Słowak Matej Toth.
- Potem powiedział, że zgarnięcie tytułu było najłatwiejszym zadaniem w tym roku. Po prostu, pod nieobecność Rosjan, można było pod względem taktycznym zupełnie inaczej rozegrać wyścig. Wcześniej trzeba było podporządkowywać strategię pod Rosjan, a żeby nie stracić z nimi kontaktu, człowiek podejmował ryzyko i „zajeżdżał” swój organizm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski