Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dotacje do wymiany pieców są źle naliczane

Rozmawiał: Arkadiusz Maciejowski
Archiwum
Rozmowa kroniki. Maciej Surówka, prezes Stowarzyszenia Certyfikatorów i Audytorów Energetycznych, twierdzi, że miasto zniechęca do likwidacji palenisk węglowych

- Dlaczego uważa Pan, że władze Krakowa, zamiast zachęcać mieszkańców do likwidacji palenisk węglowych, tak naprawdę ich do tego zniechęcają?

- W Stowarzyszeniu przyglądamy się różnym programom, które mają wspierać energooszczędne budownictwo czy walkę ze smogiem. Po pierwszych latach dobrego funkcjonowania krakowskiego programu likwidacji niskiej emisji teraz idzie wszystko w nie najlepszym kierunku. Wydaje się, że cel wyeliminowania pieców węglowych do 2018 r. jest coraz mniej realny.

- Co jest tego przyczyną?

- Do dziś nie wiemy, ile tak naprawdę jest w Krakowie palenisk węglowych. Proces inwentaryzacji prowadzony przez urzędników trwa zbyt długo. Według naszych szacunków jeszcze kilka lat temu tych palenisk było ok. 25 tys. W tym momencie jest ich wciąż około 20 tysięcy lub nawet trochę więcej, bo powtarzam, nadal nie ma oficjalnego zestawienia. Niemniej widać, że problem jest ogromny. Co gorsza, coraz mniej mieszkańców chce się ubiegać o dotacje.

- No właśnie, tylko do końca tego roku można uzyskać 100 proc. dofinansowania do wymiany pieca. W 2016 r. będzie to już tylko 80 proc. Tymczasem chętnych brakuje. Dlaczego?

- Wiele zmieniło się, gdy wprowadzone zostały w zeszłym roku zmiany w sposobie przyznawania dotacji. Brane są teraz pod uwagę m.in. tzw. wskaźniki maksymalnego zapotrzebowania na moc cieplną przez dany budynek. W efekcie dotacja do likwidacji pieców kaflowych czy węglowych w mieszkaniach nierzadko wynosi poniżej pięciu tysięcy złotych.

Za tę kwotę nie da się zamontować w dwupokojowym mieszkaniu z łazienką i kuchnią np. trzech-czterech grzejników, wykonać instalacji c.o. i kupić sam piec. Potrzeba na to ponad 10-12 tysięcy zł. I właśnie dlatego wiele osób nie ubiega się o dotację. Powtarzane hasło, że poziom dotacji wynosi obecnie 100 procent, nie do końca jest prawdziwe. Właściciele domów jednorodzinnych wnioskują o dotację na montaż pieca dla potrzeb c.o., ale i ciepłej wody. Potrzeba na to nawet ponad 20 tys. zł.

- Czyli konieczna jest zmiana zasad przyznawania dotacji?

- Tak, ponieważ obecnie stosowane wskaźniki, na podstawie których oblicza się wysokość dotacji, zniechęcają do ubiegania się o nią. Urzędnicy powinni pomyśleć też nad tym, aby dofinansowywania obejmowały nie tylko wymianę pieców, ale także termomodernizację budynków, co zdecydowanie zmniejszyłoby tzw. straty ciepła i przyczyniło się do większej redukcji emisji pyłów czy dwutlenku węgla. Poza tym w Krakowie brakuje budowania świadomości ekologicznej. Trzeba wytłumaczyć ludziom, że era paliw stałych w miastach odchodzi do lamusa. To absurd, że nie ma nawet na poziomie krajowym przepisów zabraniających instalacji pieców na paliwa stałe w nowych budynkach mieszkalnych budowanych na terenach miast.

- Trudno dziwić się mieszkańcom, że nie starają się o dotacje, skoro urzędnikom opornie idzie likwidacja pieców nawet w należących do gminy budynkach.

- To kolejny absurd, który odczuwam na własnej skórze. Mieszkam niedaleko Młodzieżowego Domu Kultury, na rogu ul. Dobrego Pasterza i al. 29 Listopada, w którym każdej zimy pali się węglem. Dym z kominów roznosi się nad całą okolicę. Jak urzędnicy chcą przekonać kogoś, aby nie palili węglem, skoro sami to robią?

- Wiele osób ucieka od likwidacji pieca węglowego w obawie o wzrost kosztów późniejszego ogrzewania mieszkania. Trudno się chyba temu dziwić?

- Dlatego dotacje powinny obejmować też termomodernizację, a w niektórych przypadkach nawet wymianę na koszt miasta okien czy docieplenie poddasza.

System wsparcia, szczególnie dla najbiedniejszych, rodzin nie powinien kończyć się na wymianie pieca.

Dlaczego np. nie wprowadzić zasady, że rodziny, które szybko zdecydują się na wymianę pieca, mogą podróżować przez trzy, pięć lub więcej lat za darmo komunikacją miejską? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że uchwała zakazująca palenia węglem od 2018 r. ostatecznie nie wejdzie w życie. Dlatego trzeba myśleć o innych rozwiązaniach prawnych takich jak np. dodatkowa opłata klimatyczna dla posiadaczy palenisk węglowych. Co więcej, nawet jeśli uchwała zostałaby uznana przez sąd za zgodną z prawem, to uważam, że na drugi dzień byłaby korygowana.

- Bo do 2018 roku nie ma możliwości zlikwidowania wszystkich pieców?

- Nawet nie ma tylu firm, które byłyby w stanie w ciągu najbliższych 2-3 lat wymienić w Krakowie wszystkie paleniska na bardziej ekologiczne. Realnie patrząc, potrzeba na to ok. 6-8 lat. Dlatego miasto powinno urealnić swoje programy, wyjść do ludzi, pukać do ich drzwi, pokazywać korzyści z wymiany pieca węglowego. Konieczny jest również większy monitoring, w tym szczególnie granic naszego miasta.

Nawet gdy zlikwidujemy wszystkie paleniska na terenie naszego miasta, pozostanie emisja z palenisk znajdujących się dookoła Krakowa. Już dziś powinno się rozpocząć analizy obszaru np. 10, 30 km dookoła Krakowa w celu określenia możliwości zmniejszenia emisji na tych obszarach i tworzenia programów wsparcia. Inaczej za 2-3 lata nie będziemy mieli gotowych instrumentów, które się zajmą wsparciem programów na tych rejonach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski