Susza trawi Europę
Pod scenę, ulokowaną w ostrowskim „Ogrodzie pełnym lawendy” zjechało aż 19 wiejskich reprezentacji. Na polową mszę dotarły spod placu pod remizą w Posiłowie. Każda z wieńcem, bochnem dożynkowego chleba, z paniami przystrojonymi w ludowe stroje, panami w garniturach i strażackich mundurach. Podczas przyśpiewek była okazja do podziękowań, ale też upomnienia się u włodarzy, a to o drogę, a to chodnik, remizę czy przystanek.
I choć wszystkim - a szczególnie gospodarzom - należą się brawa za trud włożony w przygotowanie do święta plonów, to niektóre prezentacje z pewnością zostaną zapamiętane na dłużej. Dotyczy to zwłaszcza grupy z Żębocina, która podczas swojego żywiołowego występu poleciła burmistrzowi Grzegorzowi Cichemu ubijanie na scenie masła. Ten, niczym Cleo w teledysku Donatana, wziął się do pracy z takim zapałem, że drewniane urządzenie... rozpadło się na części.
Rekord Guinessa i maselnica w kawałkach to nie jedyne powody, dla których dożynki były wyjątkowe. Odbywały się po dwuletniej, covidowej przerwie, pierwszy raz w lawendowym ogrodzie. W dodatku z wojną w Ukrainie, wiosenną suszą i rosnącą inflacją w tle.
- Dwa miesiące mieliśmy suszę, więc szału nie ma. Nawozy są drogie, paliwo jest drogie, ale co my możemy zrobić? Wsiadamy codziennie na maszyny i działamy dalej - przekonuje starosta tegorocznych dożynek, Dariusz Pypno z Ostrowa, który gospodaruje na 250 hektarach
. Sam przyznaje, że nie pamięta, gdzie leżą wszystkie działki, które uprawia. Towarzysząca mu w roli starościny Aldona Solińska z kolei uprawia głównie warzywa, które sprzedaje na krakowskich Rybitwach. -
W tym roku najpopularniejsze są cebula i ogórki – mówi.
Wprawdzie susza w maju i czerwcu miała wpływ na produkcję rolną (uprawy trzeba było masowo podlewać), ale przynajmniej rolników – z niewielkimi wyjątkami – omijały nawałnice i gradobicia. Poza przypadkiem zniszczenia plonów przez grad w Czajęczycach i Koczanowie, na pozostałej części gminy pogoda nie płatała figli. Żniwa przebiegły zatem sprawnie i bez… pożarów zboża, które dokuczały choćby w sąsiedniej Pałecznicy. Pszenicę, żyto i jęczmień udało się zebrać, choć nie jest tajemnicą, że to nie zboża dominują na podproszowickich polach.
- W ciągu ostatnich 15 lat w rolnictwie dochodzi do przemian. Postępuje farmeryzacja, wielu rolników podejmuje pracę poza gospodarstwem, niknie hodowla tuczników i krów. W miejsce upraw tytoniu czy buraków cukrowych wchodzą duże areały kukurydzy. Dzieci gospodarzy szukają pracy i mieszkania w mieście. Rolnicy jednak nadal stanowią największą grupę zawodową w gminie Proszowice - mówi burmistrz Grzegorz Cichy.
Podczas dożynek zaprezentowały się delegacje z Ostrowa, Kościelca, Klimontowa, Bobina, Czajęczyc, Koczanowa, Piekar, Stogniowic, Górki Stogniowskiej, Mysławczyc, Posiłowa, Szreniawy, Szczytnik, Szczytnik Kolonii, Kowali, Żębocina, Jakubowic, Teresina i Przezwód.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?