Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożywocie czy mniejsza kara

MP
PROCES. Zabójca 16-letniej Marty Bryły czuje się winny, ale chce niższej kary za mord, którego dokonał siedem lat temu. Mordercy grozi dożywocie, ale on sam i jego obrońcy prosili wczoraj przed sądem, by kara była niższa niż 25 lat więzienia.

Wczoraj w krakowskim sądzie zakończył się proces Marka K. - chłopaka 16-letniej dziewczyny, ojca jej nienarodzonego dziecka i zabójcy ich obojga. Oskarżyciele w mowach końcowych domagali się dla niego dożywocia - za zabójstwo z premedytacją i szczególnym okrucieństwem. Obrońcy i sam Marek K. prosili, by kara była niższa niż 25 lat więzienia (na którą jest skazany obecnie). Wyrok w tej bulwersującej sprawie zapadnie 13 maja.

Marek K. wystąpił w sądzie z dramatycznym oświadczeniem. - Popełniłem najcięższy grzech i przestępstwo. Marta zginęła z mojej ręki i ta myśl nigdy mnie nie opuści. Nie potrafię znaleźć słów przeproszenia, żadne z tych, które mi przychodzą do głowy, nie oddają głębi poczucia winy i żalu - mówił. Dodał, że każdą swoją myśl poświęca temu, by zdobyć przebaczenie rodziny Marty. - Wiem, że na nie nie zasługuję. Na ich miejscu też bym sobie nie wybaczył. Wstydzę się też tego, że byłem tchórzem i nie potrafiłem od razu pójść na policję i przyznać się do winy - tłumaczył przed sądem. Jednak nadal utrzymywał, że Martę zabił przypadkiem. Według jego obrońców dziewczyna wpadła w histerię i nadziała się na nóż, którym kroił kanapki. A pozostałe 35 ciosów nożem Marek K. zadał jej, by nie cierpiała.

- Te przeprosiny są grą, którą Marek K. konsekwentnie prowadzi. Przez siedem lat byłem na każdej rozprawie i cały czas czekałem, aż przedstawi całą prawdę. To by był prawdziwy znak, że żałuje, że się zmienił - mówił Marek Bryła, ojciec Marty, oskarżyciel posiłkowy. Według oskarżycieli zabójstwa dokonano z premedytacją, na zimno.

Do zabójstwa doszło 3 kwietnia 2006 r. Marta była wówczas związana z Markiem K., studentem II roku na UJ. Podejrzewała, że jest w ciąży. Nie wiedziała, że Marek ma drugą dziewczynę, studentkę, Monikę K. Feralnego dnia Marek podjechał po Martę pod szkołę o godz. 13.45. Pojechali kupić test ciążowy, a potem do domu Moniki K. w Swoszowicach. Gdy test okazał się pozytywny, chłopak zadał dziewczynie ciosy nożem w szyję, tułów, pierś, okolice lędźwi, potem bił ją żeliwnym naczyniem, a na końcu zacierał ślady zbrodni. Po zabójstwie chłopak dzwonił do rodziców Marty, pytając, gdzie ona jest. W następnych dniach chodził na uczelnię. Dołączył nawet do poszukiwań Marty, które trwały 24 dni. Gdy w zalewie w Zakrzowie policja znalazła ciało Marty, zatrzymano Marka. Dopiero wtedy przyznał się do winy.

28-latek czeka na trzeci z kolei wyrok. Dwa razy - w 2008 r. i 2011 r. dostał 25 lat więzienia. I ten, który zapadnie 13 maja, nie będzie jeszcze prawomocny, strony mogą się odwołać.

(MP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski