Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat leninowca, który nie miał Chińczyków

Rozmawiał Włodzimierz Knap
25 grudnia 1991. Michaił Gorbaczow ustępuje ze stanowiska prezydenta Związku Sowieckiego. To postać tragiczna - twierdzi prof. Józef Smaga

- Działalność Michaiła Gorbaczowa określa Pan jako „dramat wiernego leninowca”.

- To postać tragiczna. Był skrajnym konformistą, arcymistrzem leninowskiej taktyki kompromisów, nagłych zwrotów, lecz również największym komunistycznym reformatorem. Sporo zrobił, choć wbrew sobie, dla upadku komunizmu, tej największej politycznej i intelektualnej aberracji XX stulecia. I wiele dobrego zrobił dla narodu rosyjskiego.

- Co przede wszystkim?

- W czasie pieriestrojki dał mu szansę na podźwignięcie się z kolan, ale to było wówczas wiele. Obudził potencjał tkwiący w Rosjanach, tłumiony przez kolejnych władców, teraz przez Władimira Putina i jego ekipę, która z wrogością patrzy na Gorbaczowa, lękając się powtórzenia nowej pieriestrojki. Przypomnę, że 1 maja 1990 r. Gorbaczow gwizdami ze strony tysięcy manifestantów został zmuszony do opuszczenia trybuny na mauzoleum Lenina. Wtedy powiedział: „Towarzysze, nie doceniliśmy całej głębi deformacji i stagnacji z lat ubiegłych”. Mam nadzieję, że kiedyś Rosjanie gwizdami wymuszą salwowanie się ucieczką dyktatora.

- Ale w czasie rządów Gorbaczow nieraz dawał dowody, mówiąc kolokwialnie, że nie wie, na jakim świecie żyje.

- Oczywiście. Był np. przekonany jeszcze w 1990 r., że Bałtowie chcą należeć do ZSRR, a Ukraińcy nawet nie marzą o niepodległości. Wierzył, że Związek Sowiecki jest w stanie w latach 1986-1990 podwoić dochód narodowy i osiągnąć najwyższą w świecie wydajność pracy. W ciągu 40 lat ZSRR miał stać się najbardziej nowoczesnym krajem świata. Kapitalizm zaś miał około 2025 r. znaleźć się w stanie agonalnym, w „totalnej duchowej degeneracji i moralnym zdziczeniu”. Niesamowite, ale on w te bzdury wierzył. Do czasu.

- Przestał?

- Myślę, że od lat sam z siebie się śmieje. Na jednej z konferencji międzynarodowych ktoś go zapytał, czy w Rosji nie można byłoby oddzielić gospodarki od polityki. Były gensek po krótkim namyśle odpowiedział: „Nie mamy Chińczyków”. Wyjaśnię, że Rosjanie nie są tak pracowici, a nie są m.in. dlatego, że nie wylewają za kołnierz.

- Gorbaczow w 1986 r. wprowadził „suchoj zakon”, czyli podjął działania, które miały radykalnie zmniejszyć picie alkoholu.

- Byłem wtedy w ZSRR i pamiętam, że ludzie nazywali Gorbaczowa „lemoniadowy Misza”. Specjaliści natomiast podliczyli, że więcej państwo sowieckie kosztowała realizacja tamtej polityki antyalkoholowej niż wojna w Afganistanie. Zanim Gorbaczow wprowadził „suchoj zakon”, sektor monopolowy zapewniał aż 25 proc. wpływów do budżetu państwa. Ciekawe jest to, że abstynentami byli wielcy zbrodniarze, jak Lenin czy Hitler (ten był też wegetarianinem, a Goeringowi, zapalonemu myśliwemu, zarzucał, że strzelając do zwierząt, morduje je!). Putin też za alkoholem nie przepada. Chciałbym podkreślić, że w żadnym wypadku nie stawiam Gorbaczowa obok nich.

- „Sześcioletni okres pieriestrojki to bezustanne balansowanie na linie” - napisał Pan.

- Bo był to okres trudny, głównie z powodu fatalnego stanu gospodarki.

- Gorbaczow partię komunistyczną miał za świętość.

- W końcu i tę świętość porzucił, choć nie z własnej woli. Nie mógł natomiast do końca zrozumieć, że system sowiecki i ludzie stojący na jego czele mają na sumieniu dziesiątki milionów ofiar. Cały czas powtarzał, że chodzi o tysiące. Długo, niemal do końca ZSRR, za wszystkie błędy i zbrodnie obarczał winą wyłącznie Stalina, a chronił Lenina, choć pieriestrojka zainicjowała również desakralizację państwa sowieckiego.

- Czy określając Gorbaczowa postacią tragiczną, miał Pan również na myśli to, że jako 18-latek otrzymał Order Czerwonego Sztandaru?

- Też. Twierdzę zresztą, że zrobił on najbardziej błyskotliwą karierę w dziejach czerwonego imperium. Był lojalny i wierny systemowi, któremu służył. W 1977 r. o przemówieniu Breżniewa mówił, że jest ono „wielkim wkładem do skarbnicy marksizmu-leninizmu”. Październik 1917 r. uważał za otwarcie „nowej ery w dziejach ludzkości”. Wiedza historyczna na temat przeszłości ZSRR, którą prezentował w czasie piastowania swego najwyższego urzędu, była na poziomie „Krótkiego kursu historii WKP(b)”, a wydarzenia późniejsze oceniał i komentował zawsze w zgodzie z oficjalną partyjną historiografią.

- Musiał przegrać?

- Musiał. Państwo, którym kierował, było niewydolne, a konkurenci w końcu okazali się sprytniejsi, zwłaszcza Borys Jelcyn. Ale wcześniej przez 6 lat pozostawał najwybitniejszym politykiem świata, jeśli politykę rozumiemy jako działanie mające na celu zdobycie, utrzymanie i wykorzystanie władzy. Jego dramat polegał również na tym, że nie wiedział, co z wielką władzą zrobić. Ona była bowiem ściśle powiązana z ustrojem, który musiał upaść. Pod koniec panowania Gorbaczow zaczynał to rozumieć. Jednak należy docenić jego wkład w rozpad systemu komunistycznego, nawet jeśli tego nie chciał. Nie musiał godzić się na pieriestrojkę. A gdyby jej nie było, kto wie, jak potoczyłyby się losy świata, w tym Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski