Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat w Rokowie. 75-latek zabił żonę, a potem też siebie? Mieszkańcy nie mogą w to uwierzyć

Bogumił Storch
Bogumił Storch
To w tym domu doszło do tragedii. Małżeństwo mieszkało tu z jednym z synów. Rodzina nie chce rozmawiać z mediami
To w tym domu doszło do tragedii. Małżeństwo mieszkało tu z jednym z synów. Rodzina nie chce rozmawiać z mediami Bogumił Storch
Para seniorów zginęła we własnym domu od ciosów zadanych nożem. Jedną z hipotez jest, że było to tzw. samobójstwo rozszerzone. Odpowiedź, czy faktycznie tak było, ma dać sekcja zwłok, którą przeprowadzono w poniedziałek.

Dopiero wyniki analiz po sekcji zwłok mogą pozwolić prokuratorowi na ustalenie przyczyn śmierci małżeństwa emerytów z Rokowa pod Wadowicami. Ich synowie, choć jeden z nimi mieszkał, a drugi ma dom naprzeciwko, nie wiedzą, jak mogło do tego dojść.

W niedzielę, około południa do jednego z domków jednorodzinnych w Rokowie przyjechała na sygnale straż pożarna, policja i pogotowie.

**

Roków. Znaleziono zwłoki starszego małżeństwa. Mieli podcięte gardła

**

- Długo nie wiedzieliśmy, co się stało. Najpierw wydawało się, że ktoś z sąsiadów źle się poczuł i stąd to zamieszanie, bo to byli już schorowani ludzie w starszym wieku - opowiada nam jeden z mieszkańców wsi, który w poniedziałek przed południem przyszedł, jak sam przyznał, pomodlić się za dusze zmarłych pod krzyżem przy kaplicy, znajdującej się zaledwie kilkaset metrów od miejsca, gdzie doszło do tragedii.

- Potem jednak, gdy zjechali się też policjanci po cywilnemu, a nawet prokurator, zamarliśmy. Kiedy z domu wynoszono dwa ciała w czarnych workach, to przeżyliśmy ogromny szok. To spokojna okolica, sami porządni, niepijący ludzie, tu nawet bójek nie było. A teraz coś takiego - dodaje sąsiad małżeństwa.

Okazało się, że w niedzielę, około południa, makabrycznego odkrycia dokonał 48-letni mężczyzna, jeden z synów nieżyjącej już pary staruszków.

- Mają w sumie trzech dorosłych synów i wnuki, ale tylko on, kawaler, z nimi mieszkał - opowiadają miejscowi.

Tego feralnego dnia akurat nie było go w domu. Gdy wrócił, wszedł do środka i zobaczył dwa ciała - ojca oraz matki. Oba leżały w kałuży krwi. Natychmiast wezwał pogotowie ratunkowe. Lekarz, po przybyciu na miejsce, stwierdził zgon małżonków.

Co się stało? Wadowicka policja od niedzieli nie informuje o szczegółach.

- Prowadzimy nadal postępowanie w kierunku zabójstwa - poinformowała jedynie sierż. sztabowy Agnieszka Petek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej w Wadowicach.

Potwierdzono, że wstępne czynności na miejscu zdarzenia wykazały, iż śmierć starszego małżeństwa to wynik zabójstwa. Dlatego pod nadzorem prokuratury wszczęto śledztwo w kierunku art. 148 kodeksu karnego.

Według pierwszych nieoficjalnych informacji, w domu mogło dojść do morderstwa połączonego z samobójstwem. Ta wersja zakładała, że najpierw mężczyzna podciął gardło swojej 73-letniej żonie, a następnie sam zadał sobie kilkanaście ciosów nożem.

Śledztwo trwa i jeszcze nie można rozstrzygnąć, jaki przebieg miało zdarzenie. Jak ustaliliśmy, śledczy rozważają też inne wersje tragedii.

Sekcja zwłok odbyła się wczoraj w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie. Na jej wynik trzeba będzie jednak kilka dni poczekać.

- Na razie żadna z wersji nie została wykluczona. Sekcja zwłok pozwoli na ukierunkowanie postępowania - informuje Sebastian Kiciński, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.

Mieszkańcy Rokowa twierdzą, że pierwsze doniesienia mediów, w których sugerowano, że powodem zbrodni i samobójstwa miały być rodzinne kłótnie, są według nich niemożliwe. To było zgodne małżeństwo. Miejscowi mają już swoją wersję tych tragicznych wydarzeń.

Jak wynika z relacji sąsiadów nieżyjącej pary, którzy zgodzili się z nami porozmawiać, 73-letnia kobieta była poważnie chora i sparaliżowana, jeździła na wózku inwalidzkim. Jej 75-letni mąż z trudem znosił pogarszający się stan zdrowia żony.

- Najprawdopodobniej zabił ją, żeby ulżyć jej w cierpieniu - snuje domysły jedna z sąsiadek. - Kiedyś to był zdrowy i silny chłop, może nie umiał się pogodzić z tym, że już nie jest tak sprawny i nie da rady zająć się schorowaną żoną - opowiada kobieta.

Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie twierdzą, że to było normalne, przykładne małżeństwo, a ich rodzina dobrze żyła z sąsiadami.

- Może i czasem się kłócili, jak wszyscy, ale nigdy bym nie pomyślała, że mąż ugodzi żoną nożem. Ja w to nie mogę uwierzyć - dodaje sąsiadka małżeństwa.

Zabójstwo w Kętach. Podejrzany o zbrodnię w rękach policji

Gazeta Krakowska

WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dramat w Rokowie. 75-latek zabił żonę, a potem też siebie? Mieszkańcy nie mogą w to uwierzyć - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski