Zbigniew Bartuś: KWADRATURA KULI
Otóż był... tam, gdzie zawsze. Na Świętokrzyskiej. Kiedy we wtorek stadion (przepraszam!) pogrążał się w topieli, wywołując powódź szyderczych komentarzy i tsunami arcyśmiesznych „memów”, minister finansów, a z nim cały rząd, skorzystał z odwróconej uwagi narodu, by znów pomajstrować przy podatkach.
Podejrzliwi przypuszczają, że rząd był w spisku z ulewą – dzięki niej i aferze, jaka w związku z nią wybuchła, po ciychutku sięgnął do naszych portfeli. Aż mi filiżanka kawy z ręki wypadła – nie przez przypadek, bo i kawa padła ofiarą polowania na 50 mld, za pomocą których premier Tusk obiecał zrobić narodowi lepiej. Zdecydowana większość Polaków, zwłaszcza Polek, pije kawę białą: latte i cappuccino. Dotąd była ona obłożona 8-procentowym VAT-em, teraz będzie 23-proc.
Chciałem napisać, że ta podwyżka to wierzchołek góry... Ale trafniejsze będzie chyba określenie: aktualne dno dziury drenażowej. Którą rząd stale pogłębia i pogłębiał będzie: wyższe podatki i opłaty lokalne, wyższa akcyza, skasowane ulgi, zamrożone progi (czyli de facto wyższe podatki)...
Wszystko, oczywiście, zgodnie z zasadą, że rząd wyda zabrane Pani i Panu pieniądze mądrzej. Można w to wierzyć, ale złośliwi twierdzą, że od drenażu przy Świętokrzyskiej (a nie przez budowę metra!) zaczynają się już zapadać domy z całymi rodzinami. I że gdyby ów drenaż przenieść we wtorek na stadion, w ogóle nie zauważylibyśmy deszczu. Taki sprawny. Ale miałem nie pisać o stadionie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?