Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dreszczyk emocji

Redakcja
Co takiego powoduje, że lubimy się bać? Oczywiście na niby, siedząc bezpiecznie przed ekranem telewizora, w zatłoczonej sali filmowej, świadomi swego absolutnego bezpieczeństwa. No, może nie absolutnego.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Racjonalna część naszego mózgu wyklucza, jako mało prawdopodobną, szansę ataku terrorystów na galerię handlową, w której mieści się mulitikino, również raczej wykluczone jest, żeby ktoś w złych celach przeskoczył przez płot do naszego ogrodu. Chociaż gdyby w momencie maksymalnego napięcia zastukał do okna, albo tylko dotknął od tyłu... Dreszczyk emocji stałby się prawdziwym dreszczem grożącym poważnymi konsekwencjami... Z serwisów medialnych wiemy przecież, że rzeczy jeszcze bardziej nieprawdopodobne jednak się zdarzają. A seryjni mordercy czy samoloty wbijające się w osiemdziesiąte piętro wieżowca, to nie tylko pomysł kiepskiego scenarzysty.

Dlaczego więc, mimo wszystko, chcemy to oglądać? Nie wszyscy, istnieje pewna kategoria ludzi, która nie chce wywoływać wilka z lasu i prowokować złego, reszta jednak uwielbia owo niepokojące uczucie półstrachu. Czasami myślę, że robią to, aby się uodpornić, podświadomie mając nadzieję, że zażywanie małych dawek horroru, podobnie jak minimalnych porcji trucizny, może zabezpieczyć przed dawką prawdziwej grozy, gdyby kiedykolwiek nam się przydarzyła. Jest to oczywiście bzdura, nie sądzę, że po obejrzeniu stu filmów o wampirach, na widok zębów zbliżających się do naszej tętnicy szyjnej bylibyśmy mniej przerażeni niż gdybyśmy nie wiedzieli w ogóle o podobnych stworach. Myślę nawet, że bardziej. Sądzę więc, że kieruje nami cecha brzydka, atawistyczny lęk redukowany satysfakcją, że przydarza się to innym. Na podobnej zasadzie emeryci rzucają się na kolumny nekrologów w prasie codziennej, przepojeni radością, że przynajmniej tym razem nie znajdą tam swojego nazwiska. Powiada przysłowie "Nie śmiej się, dziadku, z cudzego wypadku”, ale kto się potrafi opanować. To jest silniejsze niż współczucie.

Na refleksję, że możemy znaleźć się w podobnej sytuacji, zdobywają się nieliczni. Dziś na przykład zacieramy ręce, słysząc, jak rozmaite "zielone wyspy” mają kłopoty. Dobrze im tak, pieszczochom kapitalizmu – myślimy, wiedząc równocześnie, że poczciwy świat zaraz pośpieszy im z pomocą, utopił miliardy w Grecji teraz pomoże Portugalii. Trochę niepokoi kwestia, czy jeśli kryzys i nas dopadnie, wystarczy pieniędzy i chęci na ratunek. Już przecież były propozycje, żeby Grecja w zamian za swe długi odstąpiła np. Niemcom jakąś wyspę... Tylko, co my moglibyśmy w podobnej sytuacji odstąpić? Świnoujście, które i tak zagrodziła rusko–niemiecka rura? Bogatynię? Gliwice razem ze słynną radiostacją? To dopiero byłby horror!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski