Przez te dwa i pół wieku świątynia nie została poświęcona. Dlatego jutro czeka ją największa i najważniejsza w historii, od dnia erygowania parafii, uroczystość - konsekracja.
- Szukałem w kronikach, ale nigdzie nie znalazłem informacji o tym, że kościół był konsekrowany, za to znalazłem potwierdzenie, że nie był. Był poświęcony, ale jeszcze w Łętowni - mówi ks. Antoni Płaczek, od 1989 roku proboszcz parafii w Krzeczowie.
- Dopytywałem w Kurii, co należy zrobić w takiej sytuacji i usłyszałem, że nie tylko należy go konsekrować, ale wręcz, że jest taka konieczność, bo tam w Łętowni służył innej wspólnocie, a kościół to nie tylko mury, ale przede wszystkim ludzie.
Wiernych w krzeczowskiej parafii jest dziś niespełna 900.
Fundatorkami były dwie szwaczki
Dla Krzeczowa od Łętowni kościół odkupiły dwie miejscowe szwaczki: Jadwiga i Małgorzata. Kobiety były bardziej pobożne, niż zamożne i właśnie to ostatnie przesądziło, że zostały fundatorkami. Okazja pojawiła się, kiedy kościół w Łętowni przestał mieścić przybywających coraz liczniej parafian i właścicielka tamtejszych dóbr postanowiła ufundować nowy, większy.
Stary, choć ciągle jeszcze w dobrym stanie drewniany kościół, wystarczyło rozebrać i przewieźć do oddalonego o kilka kilometrów Krzeczowa. Nie było to jednak proste, bowiem nie było dobrych dróg, a teren należy do pagórkowatych. Być może to spowodowało, że ówczesny biskup krakowski postanowił zmotywować wiernych obietnicą odpustu zupełnego za zaangażowanie się w przewiezienie kościoła.
Takiej okazji nie chcieli przepuścić nie tylko miejscowi, ale i mieszkańcy dużo dalej położonych miejscowości, nawet z okolic Myślenic. Kto miał woła lub konia i furmankę, chciał czymś się przysłużyć.
Chętnych było tak wielu, że niektórzy przybyli do Łętowni nie mieli już co załadować na wóz, zabierali więc kamienie z fundamentów. Równie sprawnie uporano się ze zbudowaniem kościoła na nowo, już w nowym miejscu. Tak więc XVI-wieczny kościółek stał się własnością Krzeczowa, ale bynajmniej nie krzeczowskiej parafii, bo tej tu wówczas nie było.
Dookoła płonęły kościoły, a ten przetrwał wojenną pożogę
Jak mówi dr Piotr Sadowski, geograf i znawca lokalnej historii, kościół postawiono na roli Marszałkowej, w miejscu, gdzie znajdowała się figura Bożej Męki, słynąca z tego, że w niektóre noce pojawiały się tu tajemnicze światła. Do roku 1910, kiedy erygowano tu parafię, kościół podlegał pod parafię w Lubniu.
Przez te lata kościół wzbogacił się o wieżę, którą dobudowano. Potem rozbudowano sam kościół. Cudem przetrwał lata niemieckiej okupacji. Hitlerowcy spalili kościoły w pobliskim Lubniu i w Skomielnej Białej, a w Krzeczowie, pomimo że wieś została krwawo spacyfikowana, kościół ocalał.
W 1969 roku kościół wraz z otoczeniem został wpisany do rejestru zabytków. Zaś na początku XXI wieku został uznany za jeden z 254 zabytków tworzących Szlak Architektury Drewnianej w Małopolsce.
Choć Krzeczów leży przy zakopiance to kościoła z tej drogi nie widać. Jednak o tym, że jest tu taka perełka informuje tablica ustawiona przy zakopiance. - Turyści przychodzą i dziwią się, że tu taki kościół jest - mówi proboszcz.
Bywał tu biskup Wojtyła. Może nawet przysiadł pod dębem
Podziwiać jest co, zwłaszcza, że pod rządami obecnego proboszcza kościół przeżywa swój renesans.
W ostatnich latach odnowiono polichromie, ołtarze boczne, ołtarz główny i chrzcielnicę. Wykonano też nowe drzwi. - Nazywamy je „papieskimi”- mówi ks. Antoni Płaczek.
Płaskorzeźby na drzwiach przedstawiają Jana Pawła II odpoczywającego pod dębem, który rośnie obok kościoła w Krzeczowie oraz św. Wojciecha, patrona parafii, pod tym samym dębem trzymającego na dłoni ten właśnie kościół.
Wedle miejscowej tradycji pod tym dębem miał się zatrzymać św. Wojciech wracając z Węgier do Polski. - To legenda, bo św. Wojciech żył ponad 1000 lat temu, a nasz dąb tylu nie ma - mówi proboszcz i dodaje, że drzewo może mieć ok. 400-500 lat. - Ratujemy go jak możemy, bo to również wizytówka Krzeczowa.
Dużo większe jest prawdopodobieństwo, że pod okazałym dębem przysiadł Karol Wojtyła, kiedy jako biskup pomocniczy odwiedzał parafię w Krzeczowie. Proboszcz mówi o dwóch takich wizytach. Jedna odbyła się przy okazji poświęcenia kościelnych dzwonów, drugi raz przyszły papież przybył z wizytacją.
Ostatnio z konserwacji wrócił najcenniejszy z kościelnych zabytków, XVI-wieczny obraz Matki Boskiej Szkaplerznej, zwanej tutaj Krzeczowską, wzorowany prawdopodobnie na wizerunku Matki Bożej z Bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Jak mówi proboszcz, do rozstrzygnięcia przez parafian pozostaje jeszcze dylemat, czy suknia Matki Bożej, zdjęta w czasie konserwacji (i dziś umieszczona na bocznym ołtarzu) wróci na jej wizerunek, czy też pozostanie osobno.
- Wielkiego zaszczytu, jako mieszkańcy, dostąpiliśmy, że możemy uczestniczyć w tak doniosłych uroczystościach, najpierw powitania odnowionego obrazu, a teraz poświęcenia kościoła, które przed nami - mówi Janina Kowalczy, kierownik Zespołu Regionalnego „Cyrniawa” z Krzeczowa. - Zaszczyt to tym większy, że nasz kościół, choć nieduży, jest naszym największym we wsi skarbem. Gdziekolwiek jedziemy z zespołem chwalimy się nim, bo nie dość, że jest zabytkowy, to jeszcze taki piękny.
Dziś, w przeddzień uroczystości, o godzinie 10 odbędzie się próba ceremonii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?