Z gór widać lepiej
Jak powszechnie wiadomo Nowy Sącz reklamuje się jako święte miejsce tych wszystkich, którzy uwielbiają wyciskać z siebie ostatnie poty wspinając się górskimi rowerami na górskie szczyty. Zakładając, że to prawda, warto jeszcze zweryfikować na własnej skórze (żeby nie napisać - na własnej d....), czy jest tak w rzeczywistości. Aby zatem z Mekki górskich kolarzy dotrzeć rowerem do przepięknych skądinąd gór widocznych na horyzoncie, trzeba wcześniej przejechać słynną od wieków ulicą Węgierską, a to już gwarantuje emocje większe niż zjazd z Przehyby bez sprawnego hamulca. Generalnie Nowy Sącz mógłby się reklamować w świecie jako miasto posiadające (oprócz największej ścianki wspinaczkowej, oczywiście) najbardziej ekstremalną ścieżkę rowerową na wschód od Renu. Kto przeżyje przejazd poboczem Węgierskiej w stronę Starego Sącza będzie żył sto lat i jeszcze wnukom opowiadał, bo łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż kolarzowi przejechać Węgierską. Kto nie wierzy niech spróbuje, a obrotni gdzieś przed mostem na Popradzie powinni za 5 zł sprzedawać certyfikaty świadczące o wielkim męstwie i skutecznym przebrnięciu śmiałka przez Węgierską. A turystom przejeżdżającym tu z rowerami na dachach aut już nawet te nasze góry niepotrzebne. Mają przecież emocje ulicy Węgierskiej. I myślę jeszcze, że gdyby król Jan Sobieski wracając traktem węgierskim spod Wiednia zastał go w takim stanie w jakim jest on dziś, z pewnością zamiast fatygować się na wojnę z Turkami wypowiedziałby bitwę zupełnie komu innemu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?