Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogi lekarz ze słabą maturą na prywatnej medycynie

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Fot. Archiwum Polska Press
Na wyjątkowo kosztowne studia medyczne, oferowane przez prywatne uczelnie m.in. z Krakowa, często decydują się kandydaci z dużo słabszymi wynikami egzaminów dojrzałości. W rekrutacji na publiczne uniwersytety nie mieliby żadnych szans

Czytaj także: Trudne kształcenie na prywatnej medycynie

Obok państwowych akademii za kształcenie przyszłych lekarzy odpowiadają też dwie uczelnie prywatne: Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego oraz warszawska Uczelnia Łazarskiego. Studia medyczne w obu tych szkołach rozpoczyna właśnie łącznie 160 maturzystów. Z wyjątkowo kosztownej szansy na zdobycie dyplomu korzystają często ci, którzy na egzaminie dojrzałości z biologii i chemii uzyskali kiepskie wyniki. Czy leczyć nas będą tak samo słabi lekarze?

Na krakowskim „Fryczu”, który latem po raz drugi uruchomił nabór na kierunek lekarski, o każde ze 100 wolnych miejsc rywalizowało dwoje kandydatów. Indeks gwarantowało zdobycie 85 punktów na maturze. To próg o blisko 30 pkt niższy niż w ubiegłym roku. W praktyce, żeby rozpocząć studia, wystarczyło na maturze rozszerzonej z biologii i chemii uzyskać średnio 42,5 proc. punktów, czyli rozwiązać poprawnie mniej niż połowę zadań!

- Cieszylibyśmy się, gdyby kształcenie na naszej uczelni rozpoczynali kandydaci z lepszymi wynikami matur. Tym większą satysfakcję będziemy jednak mieli, jeżeli okaże się, że nasi studenci uzyskają na koniec bardzo dobre rezultaty na lekarskim egzaminie końcowym - komentuje Anna Cieślak, rzecznik prasowy Krakowskiej Akademii im. Frycza-Modrzewskiego.

Za zdobycie dyplomu lekarza na tej uczelni trzeba zapłacić aż 240 tys. zł. Jeszcze wyżej finansową poprzeczkę zawiesiła startująca właśnie z kształceniem lekarzy Uczelnia Łazarskiego, gdzie sześć lat nauki to koszt 312 tys. zł! Warszawskiej placówce Ministerstwo Zdrowia przyznało na kierunku lekarskim limit 60 miejsc, zgłosiło się cztery razy więcej chętnych. Wymagania dotyczące ich wiedzy - podobnie jak w przypadku Krakowskiej Akademii - nie były nadzwyczajne. W procesie rekrutacji brano pod uwagę wyniki trzech matur: z biologii i chemii oraz fizyki lub matematyki. Miejsce w gronie studentów zapewniało już zdobycie co najmniej 45 proc. punktów z każdego z trzech egzaminów na poziomie rozszerzonym.

Na uczelniach publicznych, które również oferują płatne kształcenie, próg dla kandydatów na kierunek lekarski jest ustawiony zdecydowanie wyżej. Żeby latem zdobyć indeks na niestacjonarnej medycynie w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, średnio z trzech egzaminów maturalnych - z biologii, chemii i matematyki - trzeba było uzyskać minimum 63 proc. wszystkich punktów, na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu - 79 proc.

Zdaniem ekspertów, wobec braków kadrowych, z którymi zmagają się wszystkie rodzime szpitale i przychodnie, każdy kolejny absolwent medycyny jest jednak na wagę złota. - Wynik maturalny nie oddaje predyspozycji do wykonywania zawodu lekarza - podkreśla dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia. - Kiedyś rzeczywiście droga na studia medyczne była trudniejsza, a selekcja bardziej dokładna. W medycynie jest jednak wiele zadań, których nie muszą wykonywać geniusze, a okrutnym i skutecznym narzędziem do odsiewania tych, którym brakuje wiedzy, jest lekarski egzamin końcowy - dodaje.

Indeks Krakowskiej Akademii na kierunku lekarskim w tym roku gwarantowało zdobycie 85 punktów z dwóch rozszerzonych matur: biologii i chemii. Na Uczelni Łazarskiego pod uwagę brano też rezultat z matematyki lub fizyki, a żeby dołączyć do grona studentów, z każdego z trzech rozszerzonych egzaminów wystarczyło uzyskać tylko 45 proc. punktów.

Prof. dra hab. med. Piotra Zaborowskiego, dziekana Wydziału Medycznego UŁa, poziom wiedzy przyszłych medyków jednak nie martwi. - Doświadczenie uniwersyteckie pokazuje, że nie zawsze najlepszy kandydat jest najlepszym studentem, a następnie najlepszym lekarzem. Do tego nie wystarczy sama wiedza, ważne są także pasja, zaangażowanie i motywacja - wskazuje. Dodaje, że ostatecznie wszyscy absolwenci - uczelni publicznych i niepublicznych - muszą podejść do tego samego egzaminu końcowego, sprawdzającego ich wiedzę.

O właściwe przygotowanie swoich absolwentów do zawodu lekarza spokojni są również przedstawiciele Krakowskiej Akademii. - Podobne obawy pojawiały się również, kiedy uruchamialiśmy kształcenie prawników, a po latach okazuje się, że nasi studenci na egzaminach dla aplikantów uzyskują bardzo dobre wyniki - mówi Anna Cieślak, rzecznik „Frycza”.

Jak podkreśla Cieślak, uczelnia przykłada bardzo dużą wagę do poziomu edukacji oferowanej przyszłym medykom. Na prywatnej medycynie udało się już zgromadzić kadrę naukową złożoną z cenionych specjalistów. „Frycz” cały czas intensywnie rozwija również bazę kliniczną. Zajęcia, w czasie których studenci będą mieli szansę z bliska przyjrzeć się pracy medyków, mają odbywać się m.in. w krakowskim szpitalu Rydygiera, Szpitalu Dziecięcym św. Ludwika, szpitalu Żeromskiego oraz szpitalu Bonifratrów. Pięć oddziałów klinicznych: ginekologii i uroginekologii, neurochirurgii, rehabilitacji medycznej, kardiologii oraz ortopedii i traumatologii powstało w prywatnym Szpitalu św. Rafała.

Krakowska Akademia nie rezygnuje też z pomysłu zbudowania własnego szpitala klinicznego. Prace nad jego projektem właśnie dobiegają końca.

WIDEO: Jakie mięso jest najzdrowsze?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski