Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga połowa Donalda Tuska

Włodzimierz Knap
„Żelazna dama” PO będzie teraz rządziła 520-milionowym rynkiem
„Żelazna dama” PO będzie teraz rządziła 520-milionowym rynkiem FOT. ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
Polityka. Choć Elżbieta Bieńkowska od siedmiu lat zajmuje kluczowe stanowiska w polityce, to podkreśla, że z polityką nie ma nic wspólnego.

Mam niewyparzony język, nie lubię się pokazywać, klnę, nie gadam z ludźmi, których uważam za durnych. Brzydzę się kłamstwem, marudzeniem, lenistwem.

Nie lubię marnować czasu, dzielić włosa na czworo. Słucham wiceministrów, ale decyzję podejmuję sama. Kupuję na wyprzedażach, uwielbiam biżuterię, dobre jedzenie, muzykę, podróże – tak charakteryzuje siebie Elżbieta Bieńkowska, wicepremier, szefowa potężnego Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.

Niedługo zostanie komisarzem UE odpowiedzialnym m.in. za jednolity rynek wewnętrzny, przemysł, przedsiębiorczość i małe przedsiębiorstwa.

Żelazna dama

Dr Jarosław Flis, socjolog z UJ, „żelazną damę” rządu określa drugą połową Donalda Tuska.

Niedługo „obie połoki” pracować będą w Brukseli. Tusk jako tzw. unijny prezydent, a Bieńkowska – z jego woli – zostanie komisarzem niezwykle ważnego resortu, bo odpowiadać będzie za 520-milionowy rynek wewnętrzny i usługi w UE.

– Dla Polski nie ma dziś ważniejszej posady w strukturze Komisji Europejskiej niż ds. rynku wewnętrznego i usług – podkreśla dr Małgorzata Starczew­ska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Rolą tego komisarza jest bowiem usuwanie barier na unij-nym rynku, szczególnie w sektorze usług i finansów.

Kiedy w 2007 r. Elżbieta Bieńkowska została ministrem rozwoju regionalnego, jej wybór zaskoczył niemal wszystkich znawców sceny politycznej. I ją samą – co przyznała.

Jako minister umiała chwalić się swoimi dokonaniami w zakresie wykorzystywania pieniędzy unijnych. Przyznać jednak należy, że fachowcy z reguły nie podważali jej kompetencji w tej dziedzinie.

Nikogo już zatem nie zdziwiło, gdy po wyborach w 2011 r. pozostała na stanowisku. Kolejny awans, w listopadzie ubiegłego roku, na wicepremiera i szefa potężnego resortu, został przyjęty ze zrozumieniem.

Eksperci twierdzili, że ten manewr miał pomóc Tuskowi i PO wygrać wybory w 2015 r. Premier nie krył, że podstawowym zadaniem jego gabinetu do wyborów będzie umiejętne wydawanie wielkich pieniędzy, które dostajemy i dostawać będziemy z Brukseli, czym od 2007 r. zajmuje się Bieńkowska. Tusk zapewne liczył, że dzięki niej uda mu się przekonać część Polaków, iż jego ekipa jest „św. Mikołajem”.

Mogła zostać premierem

Zdaniem dr. Olgierda Annu­sewicza z Zakładu Psychologii i Socjologii Polityki UW, dla PO korzystnym rozwiązaniem byłoby postawienie na czele gabinetu nie Ewy Kopacz, lecz Elżbiety Bieńkowskiej. – Po pierwsze, cieszy się opinią fachowca. Po drugie, potrafi nawiązywać dobry kontakt z wyborcami – podkreśla dr Annusewicz.

Przekonuje, że liderom opozycji, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, trudno byłoby podejmować bezpośrednią polemikę na tematy ważne dla funkcjonowania państwa, zwłaszcza gospodarki i finansów, bo wiedzę na ten temat ma dużo większą niż oni. Pokazała też, że potrafi „uderzyć” ciętą i celną ripostą. Kiedy Donald Tusk kajał się publicznie za jej wypowiedź: „Sorry, taki mamy klimat”, odparła, że zdania nie zmieni, a jeśli premier nadal ma z jej wypowiedzią problem, to jego kłopot.

Sama Bieńkowska podkreśla bezustannie, że politykiem nie jest. Kiedyś stwierdziła, że ma wszystkie cechy, których polityk nie powinien mieć, bo nie lubi „lać wody”, składać czczych deklaracji, uwielbia rzeczowość, od podwładnych oczekuje kompetencji, a nie wazeliniarstwa. Określa się mianem urzędnika.

Współpracownicy podkreślają, że jest zorganizowana, konkretna, punktualna. W jednym z wywiadów powiedziała: „Nienawidzę się spóźniać gdziekolwiek.Wyszkoliłam swoich ludzi, że jak dają mi dokumenty do podpisu, to wszystko musi być sprawdzone. Nie może być literówek ani błędów stylistycznych. Zła jestem po prostu, kiedy coś takiego dostaję”.

Uważa się za Ślązaczkę i szczyci się tym. Do liceum chodziła jednak w Sosnowcu, czyli w Zagłębiu. Męża ma krakusa. W Krakowie też studiowała – iranistykę na UJ. – Była moją magistrantką – wspomina prof. Anna Krasnowolska, kierownik Zakładu Iranistyki UJ. – Pamiętam ją jako dzielną dziewczynę, która studiowała iranistykę w trudnym czasie, gdy nie mieliśmy kontaktów z Iranem.

Prof. Krasnowolska wspomina, że Bieńkowska pracę magisterską pisała, mieszkając już na Śląsku. – Mając dziecko, dojeżdżała do Krakowa – mówi. – Pracę magisterską napisała o tekście XI-wiecznego autora, który uczył księcia zasad postępowania, był takim poprzednikiem Machiavellego – mówi.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski