Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga potrójna korona Barcy: Juventus Turyn - Barcelona 1-3

Jerzy Filipiuk
Piłka nożna. W emocjonującym finale Ligi Mistrzów w Berlinie „Duma Katalonii” pokonała Juventus Turyn.

Juventus Turyn 1 (0)
Barcelona 3 (1)

Bramki: 0:1 Rakitić 4, 1:1 Morata 55, 1:2 Suarez 68, 1:3 Neymar 90+5.

Juventus: Buffon – Lichtsteiner, Bonucci, Barzagli, Evra (89 Coman) – Marchisio, Pirlo, Pogba, Vidal (79 Pereyra) – Tevez, Morata (85 Llorente).

Barcelona: ter Stegen – Dani Alves, Pique, Mas­che­rano, Alba – Rakitić (90+1 Mathieu), Busquets, Inies­ta (78 Xavi) – Messi, Suarez (90+3 Pedro), Neymar.

Sędziował: Cuneyt Cakir (Turcja). Żółte kartki: Pogba, Vidal – Suarez. Widzów: 70 442.

Mistrzowie Anglii (Manchester City), Francji (Paris Saint-Ger­main), Niemiec (Bayern Monachium) i Włoch (Juventus) – to drużyny, które musiały uznać wyższość Barcelony w pucharowej fazie rozgrywek LM po najbardziej wartościowe klubowe trofeum na świecie. Droga „Dumy Katalonii” po ostateczny sukces była bardzo trudna, ale ta poradziła sobie znakomicie.

Barcelona jako szósty klub w historii otrzymała Puchar Europy na własność. To przywilej drużyny, która zdobywa to trofeum pięć razy w ogóle (udało się to wcześniej Realowi Mad­ryt, Milanowi, Liverpoolowi i Bayer­nowi Monachium) lub trzykrotnie z rzędu (dokonały tego Real, Ajax Amsterdam i Bayern). „Bar­ca” wcześniej po PE sięgnęła w latach 1992, 2006, 2009 i 2011.

Pierwsza w historii

Barcelona jest zarazem pierwszym klubem, który po raz drugi w jednym roku wywalczył pot­rójną koronę, czyli PE, mis­t­rzostwo ligi i krajowy puchar. Wcześniej dokonała tego w 2009 roku pod wodzą Josepa Guar­dioli.

Tamten rok zakończyła zdobyciem aż sześciu trofeów. Teraz stanie przed szansą powtórzenia tego osiągnięcia. Musi „tylko” pokonać Athletic Bilbao w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii (w sierpniu) i Sevillę w spotkaniu o Superpuchar Europy (w sierpniu w Tbilisi) oraz wygrać klubowe mistrzostwa świata (w grudniu w Japonii).

Trypletem był zaskoczony nawet trener Katalończyków Luis Enrique.

– Nigdy nie wyobrażaliśmy sobie, że będziemy w stanie zdobyć trzy tytuły – przyznał. Ale sam sobie odpowiedział na pytanie, co było źródłem potrójnego sukcesu: – Ta grupa piłkarzy jest wyjątkowa i spektakularna. To zwycięzcy, którzy cieszą się tym, co robią. I swoją grą uszczęśliwiają wielu ludzi. Pokazali, że nie znudzi im się wygrywanie.

W minionym sezonie Barcelona rozegrała 60 meczów (we wszystkich rozgrywkach), notując aż 50 zwycięstw, zaledwie 4 remisy i tylko 6 porażek.

Co więcej mogliśmy zrobić?

Szansę na tryplet miał także Juventus, który zwłaszcza w drugiej połowie nie tylko nawiązał wyrównaną walkę z faworyzowanym rywalem, ale chwilami dominował na boisku.

Z postawy swych podopiecznych w całym ostatnim roku trener „Juve” Massimiliano Al­legri był bardzo zadowolony, choć nie omieszkał zwrócić uwagi na błędy, jakie popełnili w finale LM.

– Mamy za sobą wyjątkowy sezon: Scudetto, Coppa Italia i finał Ligi Mistrzów. Co więcej mog­liśmy zrobić? Rozegraliśmy świetny finał, w trakcie którego w najlepszym dla nas okresie gry straciliśmy jednak głupiego gola. Były szanse na wyrównanie, ale Barcelona ma trzech wyśmienitych napastników, więc jeśli ma się okazje bramkowe, trzeba je wykorzystywać. W pewnych sytuacjach mogliśmy sobie lepiej poradzić – analizował Allegri.

Piłkarze Juventusu, żałując straconej szansy na zwycięstwo, podkreślali, że dali z siebie wszystko. – Jako drużyna nie mamy sobie nic do zarzucenia – zaznaczył bramkarz „Starej Damy” Gianluigi Buffon.

Iniesta najlepszy

Na wygraną „Barca” musiała ciężko zapracować. Choć po nerwowym początku finału (błędy Javiera Mascherano) szybko uzyskała prowadzenie. Jej koronkową akcję zakończył asystą And­res Iniesta i golem Ivan Rakitić.

Ten pierwszy początek sezonie miał nie najlepszy. Pojawiały się nawet opinie, że już nie wróci do formy, którą kiedyś prezentował. Kpiono z faktu, że znalał się na liście kandydatów do „Złotej Piłki” za 2014 rok. Iniesta jednak się odrodził. Zaliczył kilka świetnych gier i błysnął w Berlinie, dzięki czemu UEFA wybrała go MVP finału.

Iniesta rozegrał 549. mecz w barwach Blaugrany (więcej zaliczyli tylko Carles Puyol – 593, i Xavi – 766, a tyle samo Migueli). Jest zarazem jedynym zawodnikiem „Barcy”, który wystąpił w jej czterech meczach finałowych LM. Xavi i Lionel Messi też po raz czwarty zdobyli Puchar Europy, ale nie wyszli na boisko w finale LM w 2006 roku.

Rakitić w swym pierwszym sezonie w Barcelonie grał ze zmiennym szczęściem, jednak w Ber­linie zdobył cennego gola. – Najważniejszego w mojej karierze – zaznaczył. I dodał: – Zwycięstwo dedykuję mojej żonie i córce, które bardzo kocham.

Wymiana ciosów

Barcelona miała okazję na pod­wyższenie wyniku, ale strzał Daniela Alvesa znakomicie obronił Buffon. 37-letni Włoch zagrał w finale LM po 12-letniej przerwie. W Manchesterze w meczu z Milanem nie puścił gola (po dogrywce było 0:0), ale jego „Juve” przegrało wtedy w rzutach karnych 2:3.

W Berlinie miał kilka bardzo udanych interwencji, broniąc m.in. dwa strzały Luisa Suareza. Nie potrafił go pokonać – wkrótce po zmianie stron – także Messi.

Gdy wydawało się, że „Barca” kontroluje sytuację na murawie, Juventus przeprowadził akcję, po której Alvaro Morata doprowadził do remisu, popisując się dobitką po strzale Carlosa Teveza.

Morata w półfinałach pogrążył swój poprzedni klub Real Madryt, strzelając w obu meczach po golu. W finale dwukrotnie zagroził bramce rywali, a jego trafienie pozwoliło „Juve” na uwierzenie, że może ograć faworyta. Turyń­czycy ruszyli do kolejnych ataków, wdawali się w wymianę ciosów z „Barcą”. Po zagraniu właśnie Moraty chybił Tevez.

– W drugiej połowie był taki moment, w którym wierzyliśmy, że dokonamy czegoś niesamowitego – powiedział Buffon.

– Myślę, że szansa na potrójną koronę już się nie powtórzy. Mieliśmy okazję i nie wykorzystaliśmy jej – przyznał Morata.

Faworyt musiał cierpieć

Zamiast 2:1 dla „Juve” zrobiło się 2:1 dla Barcy”. Bardziej wcielający się w rolę rozgrywającego niż kończącego akcję Messi potężnie strzelił, Buffon sparował piłkę, ale dobitka Suareza była celna.

– Rywal mocniej przycisnął, gdy doprowadził do remisu, potem miał kolejną szansę. Ale my mamy piłkarzy, którzy tworzą różnicę i rozstrzygnęliśmy wynik na swoją korzyść – przekonywał Suarez. I zaznaczył: – Żeby wygrać takie rozgrywki, trzeba potrafić cierpieć. W przeciwnym razie tego nie docenisz.

Faworyci cierpieli, ponieważ Juventus nie dawał za wygraną. Nawet gdy Neymar trafił głową do siatki (sędzia nie uznał jednak jego gola, gdyż piłka odbiła się jeszcze od ręki Bra­zylijczyka). Okazję miał Paul Pogba, ale po rzucie rożnym główkował nad poprzeczkę.

– Po drugiej bramce dla Barcelony staraliśmy się wyrównać, ale rywale wykorzystali nasze błędy i znów trafili do siatki – przyznał Pogba, który wcześniej był dwukrotnie atakowany w polu karnym, jednak sędzia nie dopatrzył się fauli na nim.

Neymar jak Messi i Ronaldo

W końcówce finału groźniejsze akcje przeprowadziła „Barca”. Okazję do zdobycia gola – strzałem z woleja – miał bezbłędnie grający w obronie Gerard Pique. Dla niego to także czwarty triumf w LM – raz zdobył to trofeum jako zawodnik Manchesteru United, a potem trzykrotnie jako gracz Barcelony.

Arbiter przedłużył mecz aż o 5 minut. Turyńczycy próbowali zagrozić bramce rywali, ci jednak byli czujni. Tuż przed końcem meczu Pedro zagrał do Ney­mara, a ten strzelił celnie w dalszy róg bramki i po chwili świętował z kolegami zwycięstwo.

Był to dziesiąty gol Neymara w tej edycji Ligi Mistrzów, dzięki czemu został jej królem strzelców wraz z Messim i Cristiano Ronaldo (Real Madryt). Dwaj ostatni mają na koncie po aż 77 bramek w tych rozgrywkach.

Spektakularne pożegnanie

Inny rekord zanotował rozgrywający ostatni mecz w barwach Barcelony – 35-letni Xavi. Zdobył 25. trofeum w karierze. Nie mógł sobie wymarzyć lepszego rozstania z klubem. – Nie mogę prosić o więcej. Pożegnać się w ten sposób, wygrywając Ligę Mistrzów i tryplet, to coś spektakularnego – mówił Xavi.

Niewykluczone, że po raz ostatni w Barcelonie zagrał też Dani Alves, a w Juven­tusie Tevez oraz 36-letni Andrea Pirlo.

– Nie wiem, czy to był mój ostatni mecz dla „Barcy”, ale jeśli tak, to było to wielkie pożegnanie. Przyszedłem tutaj frontowymi drzwiami i nie mogłem odejść tylnymi – powiedział Dani Alves, zdradzając też, że ma ofertę z włoskiego klubu i chętnie zagrałby w Milanie.

Pirlo tuż po przegranym finale uronił łzy. Załamaną legendę „Juve” pocieszał Xavi.

Luis Enrique nie wie...

Po finale nie tylko katalońskich kibiców najbardziej swym wyz­naniem zaskoczył Luis Enrique. – Nie wiem, czy zostanę w Barcelonie. Teraz po pros­tu chcę świętować – powiedział.

Jego podopieczni nie kryli, że liczą na pozostanie trenera na Camp Nou. – To dla zespołu wielki lider. Patrząc na cechy ludzkie i wyniki, bez żadnych wątpliwości Luis Enrique jest najlepszym wyborem na przysz­ły sezon – przekonywał Xavi. – Widziałem, jak świętował sukces, jak kocha klub. Jestem pewien, że zostanie – nie ukrywał Pique.

– Luis Enrique ma kontrakt. Wykonał wspaniałą pracę. Będziemy świętować, a później zobaczymy – oznajmił prezydent klubu Josep Maria Bartomeu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski