Wyrastał ponad przeciętność, część mediów konsekwentnie budowała jego pozytywny wizerunek: silnego i niezwyciężonego. Miał, i nadal ma, najmocniejsze zaplecze, największe pieniądze, rozpoznawalność. Przewagę dawały mu sondaże, opinie ekspertów i dziennikarzy. Nie wszędzie budził sympatię, gdzieniegdzie wręcz wrogość, ale niemal wszyscy rozpisywali scenariusz rozgrywki ze szczęśliwym dlań finałem. Uznawany był w końcu za jedynego, który może zapewnić Polsce w miarę silną pozycję w Europie.
Wiadomo było, że nie uda mu się wygrać w pierwszej turze, to możliwe akurat nie było, ale w drugiej bez trudu miał postawić kropkę nad i. Takie było przynajmniej powszechne odczucie. Do teraz. Właśnie coś się zmieniło. Pycha kroczy przed upadkiem – ten biblijny cytat słyszy dziś faworyt z każdej strony. No i w tej chwili jest już w lekkiej panice. Padają zaklęcia: to jeszcze nie koniec, walczymy, reelekcja ciągle jest możliwa.
Kto wie, może jeszcze mu się uda wykaraskać z opresji. Rywalizacja trwa. Będzie ostro, na pewno nie zabraknie fauli, na finezję raczej nie liczmy; stawka jest zbyt wysoka, a wszyscy są już trochę zmęczeni długą kampanią. Nie powiem, bardzo ciekawie zapowiada się ta druga tura. Tym bardziej że może wygrać ktoś, komu zwycięstwa nikt do tej pory nie wróżył. Kandydat z tylnego fotela.
Jest stanowczo za wcześnie na ogłaszanie, że nadchodzi wielka zmiana, ale są na nią widoki. Lepsze niż jeszcze dwa tygodnie temu. Bo Legia jest teraz pod ścianą. Gdyby to Wisła odebrała jej w tym sezonie mistrzostwo, byłby to chyba najbardziej niespodziewany sukces w historii krakowskiego klubu. Och przepraszam, zapomniałem uprzedzić, że to tekst o piłce, nie o polityce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?