Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugie życie spółdzielni?

Aleksandra Chomicka
Spółdzielnia Śnieżka udowadnia, że inwestycje się opłacają
Spółdzielnia Śnieżka udowadnia, że inwestycje się opłacają Fot. Janusz Michalczak
Tanie budownictwo. Rząd zamierza zachęcić spółdzielnie mieszkaniowe do realizacji nowych inwestycji

Resort infrastruktury i budownictwa pracuje nad przepisami, które zachęciłyby spółdzielnie mieszkaniowe do nowych inwestycji. Zdaniem animatorów programu Mieszkanie plus - nie uda się on bez ich wsparcia.

Regres, ale nie wszędzie

Sama idea jest słuszna. Wprawdzie spółdzielnie osiągnęły szczyt swoich możliwości w latach 70. minionego wieku, ale pomysł takiego finansowania względnie taniego budownictwa wykorzystano już w Polsce międzywojennej.

Do dzisiaj w Krakowie oraz Warszawie można podziwiać efekty aktywności spółdzielczej. Reaktywowana w czasach PRL formuła miała przyspieszyć realizację budownictwa mieszkaniowego poprzez przerzucenie kosztów budowy na członków spółdzielni. Wprawdzie na początek wystarczyło 10-proc. wpłata, na mieszkanie czynszowe, czyli lokatorskie i 20-proc. na własnościowe, ale na pozostałą kwotę spółdzielnia zaciągała kredyt, a jej członkowie spłacali go w ramach comiesięcznego czynszu.

Przez ostatnie 25 lat, na krajowym rynku mieszkaniowym dokonały się jednak bardzo istotne zmiany, po których największym przegranym są spółdzielnie. Ich oferta była nieatrakcyjna, a zasób lokali skurczył się o ponad 30 proc. - Jeszcze pod koniec lat 90., spółdzielczy inwestorzy oddawali do użytkowania około 30 000 mieszkań rocznie - mówi Andrzej Prajsnar z portalu RynekPierwotny.pl.

- Szybko rozwijający się sektor deweloperski wówczas notował znacznie niższe wyniki. Kolejne lata przebiegały jednak pod znakiem intensywnego rozwoju „deweloperki” i regresu budownictwa spółdzielczego. W minionym roku spółdzielnie oddały do użytkowania najmniej lokali od początku transformacji ustrojowej (2115 mieszkań). Analogiczny wynik deweloperów był prawie trzydzieści razy wyższy.

Spółdzielnie mogły cały czas budować...

... i niektóre to robiły. Część spółdzielni zrezygnowała z budowania „M” tylko dla swoich członków i sprzedawała lokale na wolnym rynku. Działalność takich podmiotów jest szczególnie widoczna na terenie Warszawy i Krakowa, w Trójmieście to pojedyncze przypadki. Czym różnią się inwestycje spółdzielcze sensu stricte od tych, które realizują deweloperzy? Chodzi o to, że spółdzielnie działają na zasadach non profit: nie ma zysku.

Dlatego koszty wybudowania mieszkań szacowane są na wstępie, ale rozliczenie ostateczne robione jest dopiero po zakończeniu inwestycji i wówczas członkowie spółdzielni rozliczają się z nią (w praktyce z reguły dopłacają).

Spółdzielnie trójmiejskie jednak działały na zasadach deweloperskich: sprzedawały wybudowane mieszkania, albo się z deweloperami dogadywały i to oni budowali na należących do spółdzielców działkach. I tutaj tkwi potencjał.

To właśnie posiadane tereny czynią spółdzielnie dzisiaj atrakcyjnymi partnerami w inwestycjach, np. w realizacji programu Mieszkanie plus.

Jednak trzeba by je było najpierw... wywłaszczyć. Dopóki spółdzielnie są właścicielami gruntów - mogą na nich budować, czemu z reguły sprzeciwiają się „starzy” spółdzielcy, którzy wolą mieć pod oknami zieleń niż nowych sąsiadów - przykładem mogą być boje o nowe budynki na terenach jednej z stołecznych spółdzielni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski