Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druh z Szarych Szeregów

Małgorzata Iskra
Spotkanie dwóch pokoleń podczas ubiegłorocznych uroczystości 25-lecia powstania Szarych Szeregów
Spotkanie dwóch pokoleń podczas ubiegłorocznych uroczystości 25-lecia powstania Szarych Szeregów fot. archiwum Stowarzyszenia Szarych Szeregów
Pasje. Harcerzem jest się do późnej siwizny - mówi 93-letni Władysław Zawiślak, żołnierz II wojny i społecznik.

Metryka nie kłamie, ale w niczym nie ogranicza Władysława Zawiślaka, który mając 93 lata, aktywnie działa w Stowarzyszeniu Szarych Szeregów, pisuje wspomnienia, spotyka się z młodzieżą, a nawet prowadzi samochód.

Gen człowieka czynu i patriotyczną postawę odziedziczył po przodkach. Jeden z nich po upadku powstania narodowo-wyzwoleńczego, którego był uczestnikiem, musiał salwować się ucieczką z Kongresówki. Przekroczył Wisłę i przechowywał się w Galicji, u dobrych ludzi - dla bezpieczeństwa pod zmienionym nazwiskiem. Został Zawiślakiem, bo był zza Wisły. Odtąd, a działo się to w XIX wieku, nazwisko to noszą kolejne pokolenia, a pan Władysław nie zna nawet tego prawdziwego.

Historia ostatnich pokoleń rodziny też jest związana z walką o wolną ojczyznę. Wprawdzie dziadek Władysława Zawiślaka był jeszcze dowódcą placówki granicznej nieopodal Krakowa, w tzw. trójkącie trzech cesarzy, i bronił granic naszych zaborców, ale już ojciec drogowiec prowadził społecznie komórkę wojskową w wolnej Polsce, w starostwie Dąbrowa Tarnowska.

Znalazł także czas i chęci, by stworzyć w miasteczku pierwsze kino dźwiękowe. Tę aktywność szczególnie sympatycznie wspomina syn, gdyż dorabiając jako kinooperator (przedwojenne 2 zł za film pozwalało kupić kilogram dobrej kiełbasy), był najbardziej majętnym gimnazjalistą, a poza tym mógł kolegów wpuszczać za darmo na seanse dla dorosłych.

Patriotyczny dom
- Nie ma pieśni patriotycznej, której bym nie znał od ojca - mówi pan Władysław, który miał trzech braci i dwie siostry.

To informacja nie bez znaczenia, dlatego że ojciec, który pięknie śpiewał, każdą kolejną latorośl uczył patriotycznych pieśni, więc te najstarsze dzieciaki przez wiele lat słuchały budzących miłość do ojczyzny śpiewów.

- W tamtych czasach Kościół, szkoła, państwo i właśnie rodzina - gdy chodzi o edukację patriotyczną młodego pokolenia - stanowiły jedność. To było bardzo cenne - wspomina.

Władysława Zawiślaka już w dziecięcym wieku pociągało krzewiące patriotyzm harcerstwo. Wstąpił do niego w 1934 roku jako dwunastolatek. A ponieważ w 1939 roku zdążył jeszcze zdać małą maturę, w momencie wybuchu II wojny światowej był harcerzem wyposażonym również w umiejętności zdobyte podczas gimnazjalnego szkolenia wojskowego.

Miały się one wkrótce okazać atutem i jesienią 1939 roku został komendantem Harcerskiej Organizacji Konspiracyjnej, co przypłacił zresztą kilkumiesięczną odsiadką w więzieniu gestapo w Tarnowie.

Wojenne losy
Podczas okupacji, aż do 1945 roku, służył w ZWZ, był młodym żołnierzem AK, który uczestniczył m.in. w akcji Burza, a także zastępcą komendanta konspiracyjnego hufca Szarych Szeregów KHH "Drewniaki" w Dąbrowie Tarnowskiej.

Traugutt, Wierny Boj, Wrzos - bo takie pseudonimy nosił - prowadził mały i duży sabotaż, a podczas akcji Burza zajmował się ochroną zrzutów oraz samolotu Dakota, który zabierał części rakiety V2. Był mistrzem, gdy chodzi o uszkadzanie różnych niemieckich instalacji i chyba również te uzdolnienia zaprowadziły go po wojnie na Politechnikę Krakowską, gdzie zdobył wykształcenie inżyniera budowy dróg i mostów.

Wcześniej jednak czekały go potyczki z władzą ludową. W 1946 roku został komendantem harcerskiej organizacji niepodległościowej Polska Straż Przednia, a tego władza nie mogła puścić płazem. Dostał 6-letni wyrok, z czego trzy lata, gdyż objęła go amnestia, przesiedział w więzieniu w Rawiczu.

- Koledzy, którzy wpadli kilka lat później, dostawali już wyższe wyroki. Takie to były czasy - wspomina powojenne lata, gdy to w patriotach i marzycielach drzemała nadzieja, że jak w wyborach zwycięży Mikołajczyk, to może Polska będzie wolna.

Aresztowanie przerwało mu studia ekonomiczne, które były pierwszym edukacyjnym wyborem. Rozpoczął naukę na Wydziale Konsularnym nieistniejącej już krakowskiej szkoły handlowej, która miała ambicje kształcić przyszłe kadry dla dyplomacji. Po wyjściu z więzienia wybrał pan Władysław karierę inżynierską, ale chęć studiowania ekonomii była na tyle silna, że i ten kierunek skończył - z tytułem magisterskim. Rodzinę utrzymywał jednak, jako inżynier projektant, pracując w biurach projektowych.

Harcerska działalność
- O harcerstwie nie zapomniałem. Harcerzem jest się do późnej siwizny - mówi. - Lecz wróciłem do ZHP dopiero wtedy, gdy córka była w Huraganie. Zostałem przewodniczącym Koła Przyjaciół Harcerzy. Wcześniej wolałem nie przypominać o swojej wojennej i powojennej konspiracyjnej harcerskiej przeszłości - dodaje i żartuje, że objął wówczas niedocenianą funkcję drużynowego Kręgu Instruktorów. Kształcił - także w ramach obchodzenia oficjalnie zakazanych rocznic - instruktorów, wśród których były dzieci krakowskich notabli, oczywiście mocno upartyjnionych. Nigdy nie było przecieków.

Z harcerstwem Władysław Zawiślak był związany do 2000 roku. Dziś może się szczycić tytułem harcmistrza, honorowego harcerza Rzeczpospolitej, stopniem kapitana w stanie spoczynku, nadanym za walkę w Szarych Szeregach. Pamięta doskonale słowa przedwojennego harcerskiego ślubowania, które szczęśliwie znów obowiązuje i chętnie opowiada młodzieży gimnazjów, liceów, ale także starszych klas szkół podstawowych o dawnym harcerstwie.

- Młodzież nie jest dziś gorsza niż za moich czasów. Ona jest ciekawa historii, na spotkaniach wciąż o coś pyta. Najczęściej o to, czy bałem się i czy dziś dokonałbym takiego samego wyboru. Tak, nawet pamiętając o kłopotach, które mnie spotkały, nie postąpiłbym inaczej. Zostałem tak wychowany, tak też wychowałem swoje dzieci - mówi pan Władysław. I cieszy się, że udało się w ostatnich latach przygotować następców: nauczycieli, studentów, harcmistrzów. Oni pociągną prace Stowarzyszenia Szarych Szeregów, którego krakowskiemu oddziałowi Władysław Zawiślak dziś przewodniczy i wspaniałe harcerskie imprezy, choćby Złazy Krakowskich Szarych Szeregów na Lubogoszczy, w Kasince Małej, będą miały ciąg dalszy. Lada dzień odbędzie się 26. już zlot.

Kochana rodzinka
Zawsze jednak największą miłością pana Władysława była rodzina. Z żoną Anną Gorazd, nieżyjącą już dziennikarką "Gazety Krakowskiej", łączyło go nie tylko wspólne życie i wychowywanie dzieci, ale również poglądy i zaangażowanie w działalność Solidarności, gdzie przez całą dekadę był członkiem Zarządu Regionu Małopolska, a żona redagowała wydawnictwa związkowe, w tym szczególnie bliskie jej te poświęcone nowohuckiej Solidarności.

Dziś 93-letni Władysław Zawiślak, który został uhonorowany licznymi medalami i odznaczeniami, o którego kolejach losu powstaje film dokumentalny, mógłby w zaciszu swego domu w Zielonkach wspominać stare dzieje oraz cieszyć się dziećmi i wnuczętami: córka Ewa została architektem, mieszka w Szwajcarii, gdzie niedawno otrzymała prestiżowe stanowisko, a syn Piotr, elektronik, niedługo zamieszka w pobliżu ojca.

Jednak druhowi-żołnierzowi to nie wystarcza. Działa w krakowskim oddziale Stowarzyszenia Szarych Szeregów, którego członkowie spotykają się co tydzień w gościnnych progach Muzeum AK. Każdego 23 września - w święto powstania Polskiego Państwa Podziemnego i Szarych Szeregów - odbywa się tam uroczystość, podczas której weterani wręczają młodzieży oddanej idei odznaki Więź Pokoleń, przekazują pamięć o bohaterach, uczą troski o ich mogiły.

- Niektórzy młodzi zachwycają mnie - wyznaje pan Władysław, mając nadzieję na rozdanie wielu jeszcze odznak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski