Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drut kolczasty z obozu na pamiątkę, czyli przemyt w krakowskim porcie

Redakcja
Z narkotykami walczą na lotnisku specjalnie wyszkolone psy. Wyczują nawet najmniejszą ilość nielegalnych substancji. Fot. Jan Hubrich
Z narkotykami walczą na lotnisku specjalnie wyszkolone psy. Wyczują nawet najmniejszą ilość nielegalnych substancji. Fot. Jan Hubrich
Małżeństwo z Izraela właśnie opuszcza Kraków. Jeszcze tylko odprawa, kontrola bezpieczeństwa i wygodnie rozsiądą się w fotelach w samolocie. Już nie mogą się doczekać, bo podróż - choć ciekawa i pełna niespodzianek - męczy. No i nie ma to jak w domu.

Z narkotykami walczą na lotnisku specjalnie wyszkolone psy. Wyczują nawet najmniejszą ilość nielegalnych substancji. Fot. Jan Hubrich

LOTNISKO. Turyści są niezwykle pomysłowi, jeśli chodzi o przywóz pamiątek z wakacji. Skóra kobry czy pysk rekina do salonu? Czemu nie! Często przewożą też narkotyki, głównie na własny użytek, żeby dobrze bawić się podczas urlopu.

Nagle zaskoczenie! Nie mogą wejść na pokład samolotu, zostają zatrzymani na lotnisku. W ich bagażu strażnicy graniczni znaleźli "pamiątki" z Oświęcimia - łyżkę, stare nożyczki, nóż, pokrywkę do dzbanka, które Izraelczycy wynieśli z obozu zagłady.

- Bardzo często ludzie nie są nawet świadomi, że mają coś, czego nie wolno przewozić. Tak było najprawdopodobniej również w tym przypadku - wyjaśnia kpt Łukasz Hilarowicz ze straży granicznej.

Z roku na rok rośnie liczba przedmiotów zatrzymanych podczas kontroli bezpieczeństwa na krakowskim lotnisku. W 2011 było ich 6436, czyli o 3 proc. więcej niż rok wcześniej.

Perfumy i kremy zostają na lotnisku

Nikt nie uniknie kontroli bezpieczeństwa. Straż graniczna sprawdza każdego, nawet pracowników lotniska Krakow Airport.

- Mamy bardzo rygorystyczne przepisy. Podróżni nie zawsze to rozumieją - podkreśla płk Lesław Skalniak, komendant krakowskiej placówki straży granicznej.

Na lotnisku są nawet specjalne bramki radiometryczna. Mają kształt niepozornych słupków, ale wykrywają niebezpieczne promieniowanie. Zaczynają piszczeć, gdy w pobliżu jest osoba przewożąca materiały promieniotwórcze bez zezwolenia.

- Zdarza się, że kontrolujemy osoby leczone pod kątem tarczycy, bo są napromieniowane - wyjaśnia kpt Hilarowicz.

Jednak najbardziej pasażerowie nie lubią, kiedy muszą wyrzucać rzeczy. "Wie pan, ile to kosztowało?" - pytają, kiedy funkcjonariusz straży granicznej zatrzymuje perfumy, piankę do golenia czy krem.

- Jeżeli opakowanie ma więcej niż 100 ml, mamy obowiązek takich płynów nie dopuścić do przewozu w bagażu kabinowym. Takie są względy bezpieczeństwa - wyjaśnia Skalniak.

Bagaż podręczny trafia na taśmę i przechodzi przez tzw. urządzenie rentgenowskie, heimanny. Strażnik graniczny na specjalnym monitorze obserwuje, czy nie ma dziwnych kształtów i przedmiotów. Części metalowe, czyli te najbardziej podejrzane, zaznaczone są na niebiesko. Na obrazie w oczy rzucają się też przedmioty o zagęszczonej strukturze. Funkcjonariusz może obraz rozjaśniać, powiększać i przybliżać. Jeśli dostrzeże coś podejrzanego, prosi podróżnego o rozpakowanie walizek.

Naboje zaszyte w kołnierzyku koszuli

Strażnicy znajdują w nich prawdziwe perełki. W jednej torbie były raz dłuta, młoty i wiertła. Zdarzyły się też amortyzatory do auta. Pewien Kanadyjczyk zabrał ze sobą na pamiątkę gwoździe i drut kolczasty z obozu zagłady w Oświęcimiu. Często turyści przewożą również wskaźniki do czytania Tory.

- Jest ich mnóstwo na Kazimierzu. Można je kupować, ale nie wolno przewozić - zastrzega kpt Hilarowicz. - Strażnik musi wiedzieć, co może być tzw. dobrem kultury, dlatego przechodzi specjalistyczne szkolenia. Jeśli nie jest pewien, zatrzymuje podejrzane przedmioty do wyjaśnienia - dodaje.

Turyści przewożą miedzy innymi ręcznie wykonane zabytkowe strzelby, noże kompozytowe, amunicję. Tę ostatnią jeden z przemytników miał zaszytą w kołnierzyku koszuli. Inny przewoził naboje luzem w portfelu. Jednak jeśli chodzi o broń i amunicję, jej przemyt wyraźnie spada. W 2011 było to tylko 12 przypadków, po ponad 30 proc. mniej niż w 2010. Podobnie spada liczba przemycanych wyrobów tytoniowych.

Metoda "na górala": to nie moja kokaina

Gorzej z narkotykami. Przemyt narkotyków zdarza się kilkadziesiąt razy do roku. Już w 2012 zatrzymano podróżnych, którzy mieli przy sobie haszysz, ecstasy i marihuanę. Złapani z narkotykami zwykle reagują tzw. metodą "na górala". Tłumaczą, że to nie ich, że pożyczyli torbę, że to lekarstwo. I bardzo różnie reagują. - Często jak mają nawet małą ilość, próbują uciekać - opowiada kpt Hilarowicz.

Zarówno strażnik graniczny, jak i celnik musi mieć instynkt. - Jeśli ktoś wie, że ma coś, czego nie powinien mieć, inaczej się zachowuje, nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, gubi się i jest nerwowy - wylicza Hilarowicz.

Z narkotykami pomagają walczyć specjalnie wyszkolone psy. Rita pracuje na lotnisku od dwóch lat. Nazywają ją tu "świętą od spraw trudnych i beznadziejnych". To niepozorny owczarek belgijski, ale ze znajdywaniem narkotyków radzi sobie świetnie. Jest niezwykle skuteczna.

Haszysz pomiędzy palcami u stóp

Jesteśmy w hali przylotów. Na taśmie właśnie wjeżdżają bagaże. Celnicy nic nie muszą mówić. Rita sama wskakuje na taśmę i dokładnie obwąchuje każdy z nich. Nagle, siada przy jednej z toreb. Nie odejdzie, dopóki nie przyjdzie do niej jeden z celników. To znak! Najprawdopodobniej w torbie są narkotyki. Rita rzadko się myli. W torbie rzeczywiście jest torebka z białym proszkiem. To kokaina.

Rita ma już na swoim koncie kilka sukcesów. Raz zatrzymała Czecha, który przewoził 11 gramów marihuany. Innym razem wskazała na dwie Amerykanki, które również miały "trawę". Po kilkanaście gramów na osobę.

- Woreczki były zatopione w szamponach - opowiada Adam, opiekun i współpracownik Rity, który w krakowism porcie pracuje od 1995 roku.

W nagrodę Adam bawi się z Ritą. Pies biega jak szalony. Widać, że to lubi. - Czasem można dawać w nagrodę jakiś smakołyk. Jednak w szkoleniach służby celnej tego nie stosujemy, bo pies łatwo się przyzwyczaja - mówi Adam.

Innym razem "lotniskowe" czworonogi zatrzymały dwóch młodych turystów, którzy już opuszczali teren portu. Przy samych drzwiach mijał ich pies, który wyczuł zapach marihuany. Mężczyźni zostali przeszukani i zatrzymani.

Podróżni mają przeróżne sposoby, by ukryć narkotyki. Zdarzał się haszysz pomiędzy palcami u stóp czy marihuana w majtkach. Raz znaleziono konopie w słoiku po gołąbkach. Innym razem "zioło" było tak uformowane, by w rentgenie przypominało oscypka.

Czasem przemytnicy posypują też narkotyki pieprzem, żeby pies ich nie wyczuł. - To nic nie daje - zapewnia Adam. - Psy wyczują nawet osobę, która paliła marihuanę dwa dni wcześniej i jest w tym samym ubraniu - dodaje.

W ten sposób przemytnicy i funkcjonariusze bawią się w przysłowiowego "kotka i myszkę". Podróżni główkują, jak przewieźć towar, a mundurowi - jak nie dać się oszukać.

Jednak z psami strażników granicznych i celników nie mają szans. Czworonogi reagują na wszystkie narkotyki i nawet na najmniejsze ilości. - Zwykle łapiemy osoby młode, które mają te substancje najprawdopodobniej na własny użytek - mówi Adam.
Psy działają też prewencyjnie. Kiedyś pan Adam dostrzegł grupkę dziwnie zachowujących się młodych ludzi. Zanim do nich podszedł, młodzież odeszła kilka mterów dalej. W doniczce z kwiatkiem, przy której stali, Rita znalazła kilka gramów haszyszu.

12 sekund na kontrolę toreb i walizek

Bagaż rejestrowany, czyli niepodręczny tracimy z oczu, kiedy kładziemy go na taśmę. Postanowiliśmy sprawdzić, co dzieje się z nim dalej. Kapitan Hilarowicz prowadzi nas do lotniskowych podziemi. Tutaj trafiają nasze walizki, plecaki, torby. Wszystkie jadą taśmą, jeden za drugim. A taśm jest w piwnicach kilka.

W osobnych pokoikach przy monitorach siedzą funkcjonariusze i bacznie obserwują bagaże. Mają tylko 12 sekund na ocenę sytuacji - w takim czasie torby przejeżdżają przez urządzenie rentgenowskie. Jeśli coś im się nie podoba, kierują bagaż na kolejne tego typu urządzenie, gdzie jest prześwietlany jeszcze raz, tym razem wolniej. Tu już strażnicy maja nieograniczony czas na obserwację. - Gdy coś jest nie tak, wzywamy pasażera i w osobnym pokoju do kontroli otwiera swój bagaż. Sami nie możemy tego zrobić - zastrzega jeden ze strażników, nie spuszczając oka z monitora.

Pysk ryby piły w plecaku

W bagażu rejestrowanym podróżni potrafią schować wszystko. Zdarzają się hurtowe ilości odzieży, kosmetyków czy iPhonów z Chin, są towary podrobione.

Ale często turyści "wpadają" z nietypowymi przedmiotami przywożonymi z wakacji, jak torba z aligatora, kozaki z krokodyla, skóra kobry, koralowce, pysk rekina czy muszla skrzydelnika z otworem, przez który najprawdopodobniej wyssano ślimaka.

- Turyści są naprawdę bardzo pomysłowi, jeśli chodzi o pamiątki - podkreśla Tomasz Kierski z Izby Celnej w Krakowie. - Hitem ubiegłorocznego sezonu był pysk ryby piły - dodaje Kierski.

Takie zatrzymania zdarzają się najczęściej w sezonie turystycznym. - Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że przewożą gatunek chroniony. Dlatego przed wylotem z egzotycznego kraju warto sprawdzić, czy nasza "pamiątka" nie znajduje się na liście towarów zabronionych do przewożenia - ostrzega Kierski. Lista gatunków zagrożonych wyginięciem zawarta jest w Konwencji Waszyngtońskiej.

Katarzyna Ponikowska

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski