Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dublowanie urzędów

Redakcja
(INF. WŁ.) Małopolski Urząd Wojewódzki zatrudnia 875 osób. W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego pracuje ponad 300 osób. W każdym z tych urzędów są wydziały zajmujące się m.in. rozwojem regionalnym, funduszami unijnymi, ochroną środowiska czy zagospodarowaniem przestrzennym. Kilka kolejnych rządów zapowiadało, że dublowanie urzędów i kompetencji zostanie zlikwidowane, ale do tej pory żadna siła polityczna nie zdecydowała się na taki krok.

Reforma wprowadzona w 1999 r. sprawiła, że przybyło pracowników administracji samorządowej

   Ostatnie zapowiedzi cięć w administracji w ramach programu wicepremiera Jerzego Hausnera niczego nie zmieniają.
   "Odchudzenie" urzędniczego korpusu miała przynieść reforma administracyjna kraju, wprowadzona w 1999 r. W praktyce okazało się, że wprawdzie ubyło pracowników urzędów administracji państwowej - zlikwidowano m.in. urzędy rejonowe, ale przybyło samorządowych - pojawiły się starostwa. Wydawało się także, że wojewoda straci wiele kompetencji na rzecz marszałków, ale w praktyce urzędy wojewódzkie nadal utrzymały swoją pozycję, choć pojawiły się urzędy marszałkowskie. Dla wielu obywateli różnica pomiędzy obu urzędami jest niejasna, a porównanie ich struktury i kompetencji wcale w tym nie pomaga.
   W Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim jest Wydział Środowiska i Rolnictwa, w Urzędzie Marszałkowskim - Departament Środowiska i Rozwoju Wsi. Wojewodzie podlega Wydział Rozwoju Regionalnego i osobne Biuro Integracji Europejskiej, marszałkowi - Departament Polityki Regionalnej i Funduszy Strukturalnych. W Urzędzie Wojewódzkim jest Wydział Polityki Społecznej, w Urzędzie Marszałkowskim - Departament Polityki Społecznej.
   "Wspieranie działalności gospodarczej" - to jedno z zadań Wydziału Rozwoju Regionalnego Urzędu Wojewódzkiego. "Działania mające na celu rozwój gospodarczy województwa" - to z kolei jeden z celów Departamentu Gospodarki i Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego. Ten sam departament "realizuje zadania w zakresie organizacji i zarządzania ruchem na drogach wojewódzkich", zaś wydział podległy wojewodzie - "nakazuje zmiany w organizacji ruchu".
   Biuro Integracji Europejskiej podległe wojewodzie ma upowszechniać idee integracji, współdziałać z samorządami w dziedzinie funkcjonowania euroregionów i informować o możliwościach korzystania ze środków pomocowych UE na rozwój obszarów wiejskich. U marszałka za sprawy związane z integracją europejską w skali województwa i monitorowaniem tego w samorządach odpowiada Departament Promocji i Współpracy Międzynarodowej, a programy pomocowe dla rolnictwa podlegają Departamentowi Środowiska i Rozwoju Wsi.

Cięcia w planie

   - Pokrywanie się kompetencji jest tylko pozorne - twierdzi Piotr Wasilewski, rzecznik prasowy wojewody. Jego zdaniem, Urząd Wojewódzki i Urząd Marszałkowski funkcjonują obok siebie i się uzupełniają. - W wielu sprawach nasz urząd pełni rolę drugiej instancji w postępowaniu administracyjnym - podkreśla rzecznik.
   Według marszałka małopolskiego Janusza Sepioła wojewodzie powinno podlegać co najwyżej 100 urzędników. - Układ modelowy powinien być taki, że wojewoda ma w swoich kompetencjach zarządzanie kryzysowe i nadzór prawny nad samorządami - mówi marszałek. Jego zdaniem dublowanie się urzędów jest oczywiste, bo oba zajmują się tymi samymi lub podobnymi sprawami. - Skumulowanie tych zadań w jednym urzędzie to efekt w postaci redukcji zatrudnienia rzędu 30 procent - twierdzi marszałek.
   Obaj nasi rozmówcy zgadzają się w jednym - cięcia w administracji przyniosą pogorszenie jakości obsługi obywateli. - Potrzebna jest gruntowna reforma strukturalna, cięcie o 15 procent, zapowiadane w programie Hausnera niewiele da, a przyniesie tylko pogorszenie jakości pracy urzędników - twierdzi Janusz Sepioł. Rzecznik wojewody dodaje, że trudno będzie znaleźć w urzędzie niepotrzebnych ludzi i w ciągu 3 lat zwolnić 15 proc.

Do Unii z urzędnikami

   - Administracja w Polsce wcale nie jest jeszcze ogromna - podkreśla marszałek Sepioł. - Według wszelkich raportów, mamy za dużo urzędników, a ciągle brakuje nam menedżerów, fachowców od zarządzania projektami i tworzących projekty.
   Wejście Polski do Unii Europejskiej, a zwłaszcza korzystanie z funduszy unijnych przyniesie rozrost administracji do rozmiarów, jakich w Polsce jeszcze nie było. W tym roku Urząd Marszałkowski ma zatrudnić 30 osób tylko do obsługi spraw związanych z unijnymi programami i funduszami.
   Gdyby przyjąć, że w każdym urzędzie gminy czy powiatu powinien być zatrudniony nowy urzędnik do tych spraw, to tylko w małopolskich samorządach zatrudnienie wzrosłoby o ponad 200 osób. Przykładem zbiurokratyzowania pomocy unijnej jest choćby to, że do wpisywania danych z pisemnych wniosków o dopłaty dla rolnictwa do komputerowej bazy małopolski oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma zatrudnić czasowo ponad 700 osób.
   Wzrost liczby urzędników to także efekt coraz bardziej skomplikowanego prawa polskiego. Jeżeli przy wydawaniu decyzji wymaga się coraz więcej i coraz bardziej skomplikowanych dokumentów, to staje się oczywiste, że jedna sprawa jest dłużej załatwiana, a tym samym potrzeba więcej osób, by urząd wywiązywał się z ustawowych terminów.
GRZEGORZ SKOWRON
   Jeszcze 15 lat temu w Polsce było 162 tys. urzędników. Pięć lat później było ich już 268 tys., a pięć lat temu - już ponad 300 tys. osób. Po krótkim okresie utrzymywania się tej liczby na koniec 2002 r. urzędników znowu przybyło - do 334 tys.
   Te liczby pokazują tylko samych pracowników urzędów administracji publicznej. Gdyby wziąć pod uwagę całą administrację, obronę narodową, ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, to w 1995 r. armia pracowników publicznych liczyła 345,6 tys. osób, w 2000 r. - 470,9 tys., a w 2002 r. - 507,9 tys. osób.

Rozdawanie pieniędzy i posad

   Prof. MICHAŁ KULESZA z Uniwersytetu Warszawskiego, autor reformy samorządowej z 1999 r., znawca prawa administracyjnego: - Reforma, którą przygotowałem, miała radykalnie odchudzić urzędy wojewódzkie. Wojewodowie i ich aparat - wedle jej założeń - powinni ograniczyć się wyłącznie do wykonywania funkcji nadzorczej, a broń Boże - nie zajmować się rządzeniem. Tymczasem jest tak, że ogromna część zadań urzędów wojewódzkich polega na rozdawaniu dotacji, co powoduje, że urzędy te stają się automatycznie ośrodkami władzy politycznej. Moim zdaniem,__niedopuszczalne jest, aby wojewoda miał możliwość zarządzania, ponieważ wiąże się to z rozdawaniem pieniędzy i posad.
   Wojewoda powinien zajmować się czterema sprawami i niczym innym. Po pierwsze - nadzorem nad samorządem. Po drugie - kontrolą wykorzystania majątku państwowego w województwie. Po trzecie - kwestiami ochrony porządku publicznego i bezpieczeństwa zbiorowego w swoim regionie; w tym zakresie powinien sprawować zwierzchnictwo nad różnymi służbami, inspekcjami i strażami, które zajmują się problematyką szeroko pojętego bezpieczeństwa. Po czwarte - reprezentować rząd w województwie.
   Wszystko inne, czym zajmują się dzisiaj urzędy wojewódzkie, powinno zostać oddane urzędom marszałkowskim. Widać zatem, że proporcje w zatrudnieniu w obu urzędach - wojewódzkim i marszałkowskim - powinny być odwrotne niż obecnie.
   Czy jest sens utrzymywać dwa urzędy: wojewody i marszałka? Połączenie obu urzędów nie wchodzi w grę, ponieważ mielibyśmy do czynienia z powrotem do systemu rad narodowych. Szkodliwa byłaby również likwidacja urzędów wojewódzkich; dobrze wypełniający swoje zadania urząd wojewódzki - nie jako organ polityczny, ale aparat nadzoru państwowego i reprezentacja rządu w regionie - jest potrzebny, m.in. w celu zapewnienia przestrzegania jednolitego prawa w państwie.
    (K.W.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski