Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dubstep

Redakcja
Benga - Fot. Derek Djons
Benga - Fot. Derek Djons
Kiedy pod koniec lat 90. wydawało się, że taneczna elektronika wytraca swój impet, ulegając nieuchronnej sceną komercjalizacji, sceną tą wstrząsnęła kolejna rewolucja, która przyniosła narodziny nowego gatunku – dubstepu.

Benga - Fot. Derek Djons

Nowe gatunki muzyczne

Już sama nazwa wskazuje, że jego korzeni trzeba szukać w dubie. Styl ten narodził się na Jamajce na początku lat 70. Definiowały go instrumentalne wersje reggae`owych piosenek, umieszczane najczęściej na stronach B winylowych singli. Wyznacznikiem dubowego brzmienia była mocno podkreślona sekcja rytmiczna (bas i bębny), uzupełniona studyjnymi pogłosami. Mistrzami dubu stali się jamajscy producenci – Lee Scratch Perry, King Tubby czy Keith Hudson. Gatunek ten dotarł do Anglii pod koniec lat 70. wraz z Bobem Marleyem i reggae. Z czasem został zaanektowany przez białych twórców, związanych z nową falą, nabierając bardziej eksperymentalnego charakteru. Najważniejszym producentem okazał się wtedy Adrian Sherwood, który współpracując z grupą Cabaret Voltaire, wprowadził jamajskie techniki realizacji dźwięku w krąg tanecznej elektroniki.

Kiedy na początku lat 90. w Wielkiej Brytanii rozkwitła subkultura rave, jej główni przedstawiciele również sięgnęli po dubowe efekty – podrasowany bas i połamany bit. Echa takich zabiegów można było usłyszeć choćby we wczesnych nagraniach słynnych The Prodigy. Dalsze eksperymenty z dubowymi brzmieniami – przede wszystkim polegające na przyspieszaniu i łamaniu podkładu rytmicznego, doprowadziły do narodzin nowych odmian muzyki klubowej – jungle`u, drum`n`bassu, garage`u i 2-stepu. Ich silna eksploracja sprawiła, że już pod koniec dekady formuły te wydawały się być wyczerpane. Producentom i tancerzom szybko przejadły się zapętlane w nieskończoność rytmiczne połamańce.

Pierwsze oznaki zmian w brzmieniu tanecznych nagrań serwowanych przez czarnoskórych didżejów pojawiły się w 1999 roku w mieszczącym się w południowym Londynie klubie „Forward>>”. El-B czy Zed-Bias zaczęli spowalniać rytmikę, nadawać jej bardziej hipnotyczny puls, pogłębiać linie basu i wprowadzać mroczne partie syntezatorów. Kiedy imprezy w „Forward>>” stały się popularne, związani z nim didżeje otrzymali swoje pasmo w popularnej rozgłośni pirackiej Rinse FM. Za ciosem poszła również BBC, której prezenterka Mary Ann Hobbs, poświęciła nowemu brzmieniu cykliczną audycję „Warrior Dubz”. Swoje pierwsze produkcje prezentowali tam Plastician, Kode9, Benga i Skream, którzy niebawem mieli stanąć na czele nurtu.
Czym charakteryzowały się tworzone przez nich nagrania? Rytm był ciężki i wolny – pomiędzy pierwszym a trzecim uderzeniem bębna basowego pojawiało się dodatkowe uderzenie werbla, nadające całości przełamane metrum – zupełnie inne niż w muzyce house czy techno. W zależności od fantazji producenta strukturę tę mogły uzupełniać dodatkowe efekty perkusyjne. Równie ważny był bas – o maksymalnie zaniżonej frekwencji, sprawiający wrażenie celowo przesterowanego. Wszystko to ubarwiały chmurne zagrywki klawiszy i wielorakie sample zaczerpnięte z ambientu, techno, klasyki czy nawet rocka. Im dany utwór był bardziej masywny i mroczny – tym zyskiwał większą popularność wśród fanów gatunku.

Początkowo większość nagrań miała instrumentalny charakter, z czasem jednak niektórzy producenci zaczęli je uzupełniać raperskimi wstawkami, zbliżając się w ten sposób do ewoluującego w tym samym czasie grime`u.

Nic dziwnego, że zarówno sami artyści, jak również krytycy czy producenci mieli początkowo problemy z jednoznacznym określeniem stylu. W pierwszych latach funkcjonowania obu gatunków, terminy dubstep i grime były używane wymienne – w 2003 roku wytwórnia Rephlex, współprowadzona przez Aphex Twina, opublikowała dwie składanki „Grime” i „Grime 2”, które zawierały nagrania ewidentnie dubstepowe, zrealizowane przez takich producentów, jak Plastician, Kode9 czy Digital Mystikz.

Prawdziwy przełom nastąpił dopiero wtedy, kiedy dubstepowi artyści zaczęli publikować autorskie albumy. W 2006 roku tajemniczy producent ukrywający się pod pseudonimem Burial opublikował debiutancką płytę, która przyniosła wizyjną wersję nowego gatunku. Miała on zdecydowanie soundtrackowy charakter – mrocznymi dźwiękami i spowolnionymi rytmami opowiadała o życiu w wielkim mieście, sięgając korzeniami zarówno do klasycznego dubu, jak i statycznego ambientu czy pamiętnego Bristol-soundu. Krążek wywołał sensację, zwracając uwagę na nowy styl uszy całego świata.

Sukces Buriala rozwiązał przysłowiowy worek z dubstepowymi albumami. W tym samym roku swe pierwsze dzieło zaprezentował Skream. Jego płyta odsłaniała bardziej melodyjną i taneczną stronę dubstepu, flirtując z takimi gatunkami, jak garage, house, czy nawet jazz. W inną stronę szły poszukiwania Kode9. Jego płyta „Memories Of The Future”, wydana również  2006 roku, łączyła w minimalistycznej formule wpływy reggae, dancehallu i world music. Wydany dwa lata później „Diary Of An Afro Warrior” Bengi stanowił z kolei wyrazisty pomost między dubstepem a grimem, zestawiając smoliste bity i warczące basy z raperskimi rymami.

Pod koniec minionej dekady pojawiła się druga fala dubstepowych producentów. Ich poszukiwania szły jeszcze dalej. Jedni z nich skierowali się w stronę niemal awangardowych eksperymentów, a drudzy – w kierunku bardziej komercyjnych brzmień.

Rozwój dubstepu wyznaczały więc płyty wpisujące w jego ramy elementy innych gatunków – „A Mutual Antipathy” Scuby (downtempo), „Foma” Lukida (ambient), „From The Shadows” Cyrusa (minimal), „Great Lenghts” Martyna (techno) czy „Contact, Love, Want, Have” Ikoniki (rave i 8-bit).
Duże możliwości tkwiące w dubstepie zaczęli wykorzystywać również artyści spoza tego kręgu. Najciekawsze efekty osiągnęli producenci techno – choćby związani z berlińskim klubem Berghain - Shed, Ben Klock czy Marcel Dettmann. Własne nagrania zaczęli remiksować na dubstepową modłę amerykańscy twórcy hip-hopu i R&B – Snoop Dogg, Xzibit, Eve czy Rihanna. Naturalne stało się więc, że dubstepowe wpływy pojawiły się również w utworach największych gwiazd tanecznego popu. Modelowym przykładem może być tutaj utwór „Freakshow” z albumu „Blackout” Britney Spears z 2007 roku. Obecnie piosenkarka współpracuje z dubstepowym producentem Rusko nad nagraniami na swój kolejny krążek.

Rusko jest zresztą jednym z najważniejszych przedstawicieli komercyjnej odmiany dubstepu – jego zgrabnie flirtujące z R&B, hip-hopem, dancehallem i ravem utwory z przebojowej płyty „O.M.G.!” z powodzeniem grane są w mainstreamowych dyskotekach Europy i Ameryki. Podobnym tropem idą następni producenci – Roska, Pendulum czy Pursuit Grooves.

Jak na razie nic więc nie wskazuje, że dubstep miałby przeżywać kryzys. Wbrew czarnym scenariuszom wielu krytyków, okazał się gatunkiem nośniejszym niż jego wcześniejsi kuzyni – garage, jungle czy drum`n`bass.

Paweł Gzyl

 

Posłuchaj dubstepu:

http://www.myspace.com/burialuk

http://www.myspace.com/kode9

http://www.myspace.com/bengabeats

http://www.myspace.com/skreamuk

http://www.myspace.com/paulhotflush

http://www.myspace.com/martyndnb

http://www.myspace.com/ikonika

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski