Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duda patrzy poza Małopolskę

Grzegorz Skowron
Jakie będą losy Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich?
Jakie będą losy Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich? Bartek Syta
Polityka. Kandydat PiS na prezydenta kraju nie jest zagrożeniem dla władz tej partii w naszym regionie. Nie interesuje go zabieganie o wpływy wśród małopolskich posłów i działaczy. Wszystko wskazuje na to, że bez względu na wynik wyborów prezydenckich, do Sejmu nie wystartuje

Nawet wśród działaczy Prawa i Sprawiedliwości niewielu jest takich, którzy naprawdę wierzą, że Andrzej Duda może pokonać w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego. Ale prawie wszyscy są pewni, że od osiągniętego wyniku będzie zależeć dalsza kariera tego polityka z Krakowa. A zwłaszcza jego pozycja w partii.

Jeśli kandydatowi PiS na prezydenta nie uda się doprowadzić do drugiej tury, na kilka lat zostanie odsunięty w cień. Gdyby jednak Komorowski nie zdobył od razu ponad 50 proc. głosów, a w drugiej turze nie zdeklasowałby Andrzeja Dudy - to możliwe jest wszystko. Oczywiście oprócz tego, że po ewentualnych wygranych wyborach PiS do Sejmu to Duda - a nie Jarosław Kaczyński - zostałby premierem.

Scenariusz z Wrocławia
Potwierdzeniem tego, że Andrzej Duda mierzy w drugą turę i osiągnięcie w niej zaskakująco dobrego wyniku, może być wybór Mirosławy Stachowiak-Różeckiej na szefową jego kampanii wyborczej.

Wprawdzie Beata Szydło, wiceprezes PiS, zaznacza, że oficjalnej nominacji ciągle nie ma, jednak najbliżsi współpracownicy Dudy potwierdzają, że jest to przesądzone. - Stachowiak-Różecka bierze już udział w posiedzeniach sztabu wyborczego w Warszawie - podkreślają.

W ostatnich wyborach samorządowych Mirosława Stachowiak-Różecka była kandydatką PiS na prezydenta Wrocławia. Konkurowała z murowanym faworytem Rafałem Dutkiewiczem rządzącym od lat stolicą Dolnego Śląska. Nie tylko weszła do drugiej tury, co było niespodzianką, ale udało się jej zdobyć w niej ponad 45 proc. głosów.

Choć oficjalnie Andrzej Duda mówi o dążeniu do zwycięstwa nad Bronisławem Komorowskim, nawet powtórzenie wrocławskiego wyniku byłoby wielkim sukcesem. - Szefowa kampanii z Wrocławia to znak, że zarówno Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński poważnie podchodzą do wyborów prezydenckich - ocenia Marek Lasota, kandydat PiS na prezydenta Krakowa w niedawnych wyborach samorządowych.

Dowodem na to jest też emisja reklamy ze świątecznymi życzeniami dla Polaków od Andrzeja Dudy. Chodziło o to, by stał się bardziej rozpoznawalny i pokazał nową twarz PiS.

Temu podporządkowane są obecne działania prowadzone jeszcze przed oficjalną kampanią wyborczą, ale przynoszące na razie marny efekt. To Duda miał uderzyć w rząd z powodu konfliktu z lekarzami, ale zrobił to za późno, w momencie gdy doszło już do porozumienia. Teraz odwiedził górników protestujących przeciwko likwidacji Kopalni "Brzeszcze", ale do ogólnopolskich serwisów informacyjnych się to nie przebiło.

Nie jest tajemnicą, że wcześniej to Marek Lasota miał pokazać bardziej ludzką twarz PiS i przyciągnąć elektorat do tej pory nieprzychylny tej partii. W samorządowej kampanii w Krakowie to się jednak nie udało. Być może dlatego głównych ról w sztabie Dudy nie będą odgrywać działacze z Krakowa. Powtórzenia krakowskiego scenariusza Duda na pewno nie chce, woli ten wrocławski.

- Bo wtedy jego pozycja u boku Jarosława Kaczyńskiego będzie nie do podważenia - mówi nam działacz małopolskiego PiS. Ale zaznacza, że to wcale nie musi przełożyć się na jego wpływy w PiS w Małopolsce. - Andrzeja Dudy nie interesują wewnątrzpartyjne rozgrywki. Do tego ci parlamentarzyści, którzy widzą w nim alternatywę dla obecnych władz partii w regionie, uważają, że patrzy na nich z góry. Dlatego dla rządzących partią w Małopolsce nie jest na żadnym zagrożeniem - przekonuje polityk PiS.

Sejm nie, rząd może
Według nieoficjalnych informacji, Andrzej Duda, bez względu na wynik w wyborach prezydenckich, jesienią kandydować do Sejmu nie będzie. Mógłby zostać ministrem w razie ewentualnego tworzenia rządu przez PiS. Niektórzy komentatorzy sceny politycznej wróżą mu nawet tekę premiera.

Trudno jednak sobie wyobrazić, by Jarosław Kaczyński oddał komukolwiek kierowanie rządem. - Sam Duda też nie powinien o nie zabiegać ani nawet sugerować, że go ono interesuje - słyszymy od byłego polityka związanego kiedyś ze Zbigniewem Ziobrą.

- Nawet zbyt dobry wynik w wyborach może mu zaszkodzić. Bo Kaczyński uzna to za zagrożenie dla swego przywództwa w partii. Wtedy "zesłanie" do Brukseli będzie najmniejszą karą dla Dudy. A wyrzucenie go z partii nie byłoby żadnym problemem, bo nie miałby kogo pociągnąć za sobą, jak kilka lat temu zrobił to Zbigniew Ziobro.

Duda nie ma też takich ambicji jak kiedyś Ziobro. Nie pełnił wcześniej wysokich stanowisk; w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie odgrywał pierwszorzędnej roli, co sprawia, że nie pożąda władzy za wszelką cenę.

- Zna swoje miejsce w szeregu. To bardzo przyzwoity człowiek i dobry kandydat na prezydenta. Ale nie można zapominać, że został namaszczony przez prezesa PiS także dlatego, żeby "przykryć" aferę madrycką - mówi małopolski działacz PiS. Według niego to dowodzi, że Duda przyjmie każdą decyzję Kaczyńskiego. Gdy ten zażąda rezygnacji z mandatu europosła i objęcia teki ministra w rządzie, Andrzej Duda nie odmówi. A gdy będzie musiał cztery lata poczekać w Brukseli na kolejny swój moment, też na to przystanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski