O tym się mówi
To jeszcze wielu pamięta: biuro, orzeł bez korony na ścianie, rozparty na krześle srogi urzędnik i cichy, pokorny chłop, mnący w rękach czapkę. Obraz tak oczywisty, że aż nieznośny.
Minęły lata, wiele się zmieniło. Co z dumą? Z chłopską dumą?
To nie miejsce na rozwijanie wszechstronnych i dogłębnych analiz - ale można powiedzieć bez owijania w bawełnę: niedobrze. Przynajmniej nie w tym, o jaki tu chodzi, aspekcie. Owszem, urzędnicy coraz częściej zdają sobie sprawę, dzięki komu mogą piastować swoje posady, coraz częściej mają też świadomość, że ich decyzje ktoś może skontrolować i podważyć, ale obok nich wyrosła cała sfora nowych gwałcicieli dumy. Jak dawniej, jak za króla Ćwieczka trzeba się kłaniać kupcowi, który łaskawie weźmie zboże, mięso, mleko, ziemniaki czy warzywa - a potem wielokrotnie dopraszać łaski i należnej zapłaty. Jak dawniej, trzeba pokornie znosić zniecierpliwienie tego i owego magika z banku, którego szczerze irytuje, że ktoś może nie pojmować prostych z jego punktu widzenia zapisów w umowie. I jak dawniej, trzeba patrzeć na pychę tych, którym się bardziej udało, którzy lepiej umieli wykorzystać swoje pięć minut, którzy wcześniej dowiadywali się o czymś, co owocowało fortuną. Dumę trzeba też chować do kieszeni w sklepie, podczas zakupów "na zeszyt". To znak naszych czasów, nowych czasów, dobrych czasów.
Ale duma przecież nie ma ceny. Więc nikt z organizatorów państwa, świata, życia nie bierze jej pod uwagę w swoich dalekosiężnych planach. Nie ma ceny, więc jakby jej nie było.
Ale czy naprawdę? (DELL)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?