Benefis Jerzego Hoffmana, czyli...
Pretekstem do zorganizowania benefisu Hoffmana były dla Krzysztofa Jasińskiego imieniny Jerzego. Solenizant świętował je co prawda z trzydniowym opóźnieniem, ale za to hucznie. Z Warszawy przyjechały dwa autokary z gośćmi, miejscowych też nie brakowało.
Na scenę kolejno wychodzili ulubieni aktorzy Hoffmana. Małgorzata Braunek wystąpiła z wierszem i kamykiem (na szczęście) dla beneficjanta. Ewa Wiśniewska, która u tego reżysera zagrała swoją pierwszą, większą rolę filmową, a ostatnio wcieliła się w srogą kniahinię Kurcewiczową, zalotnie wyrecytowała wiersz Asnyka. Magdalena Zawadzka dla odmiany zaśpiewała polską wersję "Deszczowej piosenki". Z monologiem (o tej wrednej Malinowskiej, a jakże!) wystąpiła pełna werwy Hanka Bielicka (u Hoffmana zagrała w "Gangsterach i filantropach"). Życzenia Hoffmanowi składał dawno nie widziany Gustaw Lutkiewicz, śpiewali Leokadia i Bernard Ładyszowie. Grupa Rafała Kmity zaprezentowała swoją wersję losów potomków bohaterów Trylogii. Sienkiewicz chyba w grobie się przewracał widząc, co teraz robią wnuki Baśki i Michała Wołodyjowskich. Sienkiewiczowskich bohaterów wzięli na warsztat również artyści kabaretu Pod Wyrwigroszem. Anna Majcher (karczmarka z "Ogniem i mieczem") w stroju Heleny Kurcewiczówny wyrecytowała wiersz swojego autorstwa. Gromkie brawa zebrał filmowy Bohun, czyli Sasza Domogarow, który z wydatną pomocą żony, Nataszy, odśpiewał "Oczy cziornyje". Hołd Hoffmanowi złożył też sam Chmielnicki, czyli uważany za najlepszego aktora ukraińskiego, Bohdan Stupka.
Z obsady "Ogniem i mieczem" zabrakło Izabelli Scorupco, Krzysztofa Kowalewskiego, a najbardziej wszystkich zaskoczyła nieobecność Daniela Olbrychskiego, jedynego aktora, który wystąpił we wszystkich częściach Trylogii. Całość ukraszał ukraiński teatr Zwierciadło. W jego wykonaniu usłyszeliśmy zarówno tradycyjne lwowskie piosenki, jak i nieśmiertelny szlagier "Na zielonej Ukrainie" i wreszcie piosenkę napisaną specjalnie dla beneficjanta - "Dwa kolory".
Sam Hoffman nie ukrywał wzruszenia, łzy kręciły się w jego oczach zwłaszcza, gdy przyjaciele mówili o jego zmarłej w grudniu ubiegłego roku żonie Walentynie.
Po chóralnym "Sto lat" i zdmuchnięciu świeczek z tortu (w kształcie ukraińskiego hutoru) Jerzy Hoffman jeszcze długo wysłuchiwał życzeń i gratulacji. Oficjalna część benefisu zakończyła się o północy, kiedy to wyłączono kamery. Co zarejestrowały i co z tego zmontowano, zobaczymy w czasie weekendu. __(nika)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?