Ludzkie zachowanie nie jest kształtowane tylko z wewnątrz, nie zależy tylko od tego, co nosimy w sercu i w sumieniu. Wpływ na nie ma także świat zewnętrzny: kto na nas patrzy, kto nas ocenia, „co wypada, a co nie wypada”. Dlatego trzeba być bardzo uważnym na powody, dla którego coś uczyniliśmy lub czegoś zaniechaliśmy. Zasługa za wiele dobrych czynów wcale nie spada na osoby je czyniące, ale na szacunek dla dobra, który panuje w społeczeństwie.
Bóg przychodzi do człowieka nie usuwając naszej natury, ale wpisując się w mechanizmy, które sam stworzył, gdy z garstki gliny ukształtował pierwszych rodziców i tchnął w ich nozdrza tchnienie życia. Dlatego przeprowadza nas przez dwa chrzty: Janowy i Chrystusowy.
Przed przyjściem na świat Jezusa pośród narodu wybranego pojawia się Jan Chrzciciel: prorok potężny w słowie, który pociągnął do nawrócenia licznych izraelitów. W najbliższą niedzielę usłyszymy jego słowa: „Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew”… „Wydajcie godny owoc nawrócenia”. Przypominał on swoim rodakom przerażające konsekwencje, jakie ściąga na człowieka łamanie Bożego Prawa, i rzeczywiście udało mu się wielu z nich nakłonić do zanurzenia się na nowo w posłuszeństwo Bożemu Słowu.