Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa kluby – jedna pasja. Dzisiaj takich kibiców już nie ma

Jerzy Filipiuk
Zygmunt Jaśko był koronowanym królem kibiców Wisły Kraków
Zygmunt Jaśko był koronowanym królem kibiców Wisły Kraków Repro. Andrzej Wiśniewski
Sylwetka. Wielki sympatyk Wisły ZYGMUNT JAŚKO miał w swych zbiorach misternie zdobione piłki, które ofiarował papieżowi i prezydentom.

Kim był człowiek, który już za życia stał się wiślacką legendą? W przededniu wielkich derbów Krakowa przypominamy sylwetkę jednego z największych fanów w ponad stuletniej historii „Białej Gwiazdy”.

Autograf Ojca Świętego
Budynek przy ul. Bronowickiej 31 w Krakowie. Tuż przy pętli tramwajowej. Drugie piętro, mieszkanie numer 5. Dwa duże pokoje, kuchnia, łazienka, duży hol. Dwoje domowników. I mnóstwo sportowych pamiątek. Odznaki, medale, proporczyki, zdjęcia, dokumenty, puchary, książki, piłki, kubki, breloczki... Dziesiątki, setki, nie do policzenia. A na suficie wymalowana biała gwiazda.

Kiedy przed wielu laty odwiedziłem Zygmunta Jaśkę w jego bronowickim mieszkaniu, przekształconym w futbolowe muzeum, mój wzrok przyciągnęła piłka. Niezwykła piłka. Pełna malowideł najważniejszych miejsc Krakowa, wiślackiego herbu, futbolowych symboli. Król kibiców Wisły z dumą pokazywał swoją niesamowitą kolekcję, ale ja ciągle zerkałem na piłkę. Przedmiot marzeń takich początkujących kolekcjonerów piłkarskich pamiątek jak ja.

– Te piłki dostali od Jaśki między innymi prezydenci Gerald Ford, Ronald Reagan, Charles de Gaulle i Haile Selassie. No i Ojciec Święty Jan Paweł II. Przekazywał je między innymi przez ambasady i __kurię – mówi nam 72-letni Lesław Heine, znany krakowski konserwator witraży, właściciel pracowni Ars-Vitrea, którego mama Bronisława była siostrą Jaśki. I pokazuje duplikat piłki, jaką jego wujek ofiarował polskiemu papieżowi. To Heine ze swym ojcem Janem, kibicem.... Cracovii, ozdabiali oryginalne piłki.

„Jego Świątobliwość Jan Paweł II. Z wyrazami synowskiego przywiązania i oddania. Od Zofii i Zygmunta Jaśko”. Tej treści napis wraz z domowym adresem widnieje na piłce. A obok autograf Ojca Świętego. I rysunki m.in. Watykanu, Wawelu, wieży mariackiej, herby Krakowa, Wisły, Cracovii, Garbarni, Wawelu...

Konie zamiast pieców
Zygmunt Jaśko urodził się 20 lutego 1910 roku w Krakowie. Jego ojciec, także Zygmunt, był zdunem. Przyszły król kibiców miał liczne rodzeństwo (Bronisława, Maria, Zofia, Adam, Karol, Wincenty, Zdzisław; jedno dziecko zmarło bardzo wcześnie). Firmę zduńską po ojcu przejęli Karol i Wincenty. Zygmunt junior zdunem nie chciał być.

„Od małego chłopca jeżdżę z Wisłą na każdy mecz. Nawet będąc w wojsku, raz wyrwałem się bez przepustki z koszar, by zobaczyć, jak moi grają. Skończyło się na __„pace”, ale meczu nie opuściłem” – cytuje Jaśkę autor albumu „Sto lat w blasku Białej Gwiazdy” Dariusz Zastawny.

Jaśko był żołnierzem kampanii wrześniowej. Potem walczył w Armii Krajowej. W AK działał także jego brat Zdzisław, pseudonim „Wrona”, który trafił do obozu w Rosji. Do kraju wrócił dopiero w połowie lat 50.

Jaśko kochał nie tylko futbol – także konie. W Sąspowie, wsi na drodze z Krakowa do Ojcowa, dzierżawił gospodarstwo rolno-hodowlane. W Bronowicach wybudował stajnię, zatrudnił furmana.

– Zdarzało się, że w niedzielę na mszę świętą w __kościele Mariackim przyjeżdżał wozem lub saniami ciągniętymi przez konie. Organizował też kuligi – opowiada Heine. I dodaje ze śmiechem: – Jego żona w Sąspowie miała olbrzymią papugę rasy ara. Gdy mój wujek wchodził do domu, wrzeszczała na niego „Gupi Zymek”.

– Jeden z __jego koni nazywał się... „Maciek”. Może dlatego, że traktował go jak członka rodziny – śmieje się także były piłkarz Wisły Kazimierz Kościelny. I na poważnie dodaje: – Pamiętam, jak zobaczył, że furman zbyt ostro potraktował jego konia. Bardzo się na niego zdenerwował i zaczął mu pyskować.

Zaradny i gościnny
Zofia Jaśko była gospodynią domową. Świetnie gotowała i haftowała, w Sąspowie wykonywała dla księży ornamenty na sutannach. Ale nie w ten sposób zarabiała na życie. Jeździła do USA, gdzie podejmowała pracę. Jej mąż też wielokrotnie bywał za oceanem, ale jego wizyty były o wiele krótsze.

Oboje mieli smykałkę do interesów. – Jego interesy były związane tylko i wyłącznie z piłką – przekonuje Heine. W tamtych czasach nawet wyjazd do tzw. krajów demokracji ludowej był nieosiągalny dla większości Polaków. A Jaśko podróżował po świecie. Nie tylko po Europie i USA. Był także m.in. w Indiach i Afryce.

– Był bardzo mobilny. Nie potrafił usiedzieć na miejscu. Interesy załatwiał non stop. Utrzymywał kontakty z klubami w Polsce i na świecie, z Polonią. W jego domu bywał nawet amerykański konsul z rodziną. Gościli u niego piłkarscy sędziowie. Był zaprzyjaźniony z krakowskim arbitrem międzynarodowym Grzegorzem Prącikiem, który mieszkał niedaleko Jaśki i __któremu wujek wynajmował garaż – zdradza Heine.

_– My, piłkarze, też go odwiedzaliśmy. Pan Zygmunt miał dla nas otwarte drzwi i serce. Każdy z nas go szanował. Nie było problemów, aby do __niego przyjść. Mile nas podejmował, pokazywał swoje zbiory – _wspomina były znakomity obrońca Wisły Adam Musiał.

– Byłem u niego jeszcze jako zawodnik Wawelu. Prowadziliśmy dyskusje na różne tematy – dodaje inna z legend Wisły, znakomity szkoleniowiec Lucjan Franczak.

– Mojemu kuzynowi Włodzimierzowi, także graczowi Wisły, pożyczył nawet pieniądze. I __to wcale niemałe – przypomina sobie Kościelny.

Bez jednego oka
Jaśko opiekował się wiślackim bramkarzem Bronisławem Leśniakiem, który ożenił się z kuzynką Heinego, Krystyną. Efektowne interwencje między słupkami Leśniak przeplatał „klopsami”, co było powodem wady wzroku (przez jakiś czas grał w szkłach kontaktowych). Zmarł w Chicago w 1989 roku, mając zaledwie 50 lat.

A propos szkła... Jaśko nie miał jednego oka, ale żaden z naszych rozmówców nie wie, jak je stracił. Nosił sztuczną gałkę oczną.

Jego kolekcja pamiątek sportowych była bardzo zróżnicowana. Trudno ją porównywać do zbiorów kolekcjonerów, którzy koncentrowali się na przykład na odznakach czy książkach.

– Jaśko był pierwszą osobą, która organizowała wystawy pamiątek sportowych w witrynach sklepowych. Z okazji mistrzostw świata w Argentynie w 1978 roku, w Biprostalu wystawił swoje piłki i kilkadziesiąt argentyńskich proporczyków. Był prekursorem w Polsce malowania piłek. Pomysł ten zaczerpnął w Stanach Zjednoczonych – mówi Piotr Lęcznar z Krakowa, prezes honorowy Polskiego Klubu Kolekcjonerów Sportowych, który ma 44 tysiące odznak piłkarskich (zapewnia, że pod tym względem znajduje się w pierwszej piątce kolekcjonerów na świecie).

Poświęcone boisko
W 1958 roku Jaśko został wybrany prezesem Koła Sympatyków Wisły, powstałym z jego inicjatywy przy udziale kibiców i działaczy krakowskiego klubu. Rok później, w nocy z 18 na 19 kwietnia, wraz z szatnym Stanisławem Koziarskim, ojcem piłkarza Ryszarda Jędrysa, red. Janem Frandofertem i ks. Sobotką z kościoła Misjonarzy, udali się na stadion przy Reymonta, gdzie ten ostatni poświęcił boisko „Białej Gwiazdy”.

Dokonali tego – jak czytamy w „Kolekcji klubów” encyklopedii Fuji, poświęconej krakowskiemu klubowi – „za cichą zgodą milicjantów-działaczy Wisły – Zygmunta Glińskiego, Mariana Bednarczyka i Albina Dąbrowskiego”. Na drugi dzień wiślacy na poświęconej murawie rozgromili Pogoń Szczecin 4:0, a dwie pierwsze bramki strzelił Kościelny.

Bracia i siostry Jaśki nie interesowali się zbytnio sportem. Jedynie Adam grywał amatorsko w tenisa. W domu wiślacki król kibiców dysputy o sporcie mógł wieść z wieloma zapraszanymi gośćmi albo... trenerem kolarzy Cracovii Józefem Kupczakiem, wcześniej wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski, który mieszkał nad nim. Żony Jaśki i Kupczaka – Ewa – były przyjaciółkami.

– Wujek nie pił, nie palił, był bardzo religijny. Miał poczucie humoru, takie trochę w __angielskim stylu. Elegancko się ubierał, lubił nosić kapelusz – mówi Heine.

_– Imponowało mu, gdy go przedstawiano jako króla kibiców, ubranego w gronostajowy strój i z koroną na głowie – _dorzuca Kościelny.

Niespełnione marzenie
Jaśko zmarł 22 lutego 1982 roku w Krakowie. Miał problemy żołądkowe. Dostał ataku w domu, trafił do szpitala, gdzie zakończył żywot. Został pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim. Na jego pogrzebie zabrzmiało „Jak długo na Wawelu...”.

Nie doczekał wolnej Polski, o której marzył.

– Był człowiekiem o poglądach prawicowo-narodowych. Zdarzało się, że podpadał władzy i trafiał na 24 godziny na Montelupich. Podobno między innymi za to, że jadąc tramwajem pyskował na Lenina. Mówił mi: „Jeszcze dożyję czasów, gdy nie będzie już u __nas komunizmu, gdy nastąpi zmiana ustroju” – opowiada Heine.

Po śmierci Jaśki mieszkaniem-muzeum opiekowała się jego żona. Ale wspaniała kolekcja szybko stopniała, gdy inny kolekcjonerzy zaczęli ją nachodzić i prosić o pamiątki męża. Potem zmarła i ona, a mieszkanie przejął Heine.

– Ciocia zapisała mi je w testamencie. Jaśkowie nie mieli dzieci. Ja wcześniej mieszkałem przy ulicy Zapolskiej. Gdy zająłem mieszkanie Jaśków, pamiątek już tam prawie nie było – Heine.

W połowie lat 90. Heine sprzedał mieszkanie i otworzył pracownię konserwacji witraży we Wróblowicach. Z pamiątek po wujku została mu między innymi wspomniana piłka i obraz, jaki w 1960 roku król kibiców otrzymał na swe imieniny od członków Koła Sympatyków Wisły.

– Były starania, żeby zbiory wujka przejęła Wisła. Czyniła je chyba jego żona. Ja nie chciałem się w to angażować, by nie posądzano mnie o to, że coś przejąłem z __tej kolekcji – zaznacza Heine. Dodajmy – wyjątkowej w całej historii wiślackiego klubu.

– Wujek był wiślakiem z krwi i kości, który oddałby wszystko za piłkę, a zwłaszcza za „Białą Gwiazdę”. Bo wszystko, co wiązało się z futbolem, było dla niego relikwią. Piłka nożna była jego życiem – podsumowuje Heine.
Sylwetka. Wielki fan Cracovii JANUSZ KUKULSKI był człowiekiem wielu profesji, ale wyjątkową satysfakcję sprawiała mu praca dla „Pasów”

Janusz Kukulski kochał Cracovię wielką miłością. Nie zawsze – jego zdaniem – odwzajemnioną. Poświęcił jej większość swego życia. Kosztem m.in. swej rodziny. Był kibicem i działaczem w jednej osobie. „Pasiakiem”, jakiego dzisiaj już nie można spotkać.

Lekarz
Urodził się 25 września 1936 roku w Katowicach, był synem Zbigniewa i Marii. Jego ojciec studiował w Krakowie, potem był cenionym lekarzem. Zostawił mu cenną kolekcję znaczków pocztowych. Bardzo chciał, by syn poszedł jego śladami. Jego marzenie spełniło się, młody Kukulski w 1964 roku ukończył studia na Akademii Medycznej w Krakowie. Potem pracował jako kierownik Oddziału Oświaty Zdrowotnej w Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Inny związek Kukulskiego z medycyną wiązał się z profesją jego żony, która była dentystką. Małżeństwo z poznanianką nie przetrwało jednak próby czasu. Gdy Kukulski mieszkał w stolicy Wielkopolski, próbował związać się z Lechem, ale i ten mariaż nie wypalił. Jego największą miłością okazała się Cracovia.

Autorzy jubileuszowej księgi „Pany 1906 2006” przypominają historyjkę z 1967 roku, gdy krakowskie piłkarki ręczne uczestniczyły w turnieju w Budapeszcie. Po pomeczowym bankiecie Kukulski pomylił numer hotelowego pokoju („szóstka mi się odwróciła”) i wszedł do środka, gdzie przywitał go pisk zawodniczek, które kończyły partyjkę rozbieranego pokera. „Eeee, to tylko doktor” – stwierdziła jedna z nich.

Szachista
Choć sport był obecny w jego życiu niemal 24 godziny na dobę, nigdy go nie uprawiał, nie licząc gry w szachy. Na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego stulecia był uczniem gimnazjum im. Jana Sobieskiego w Krakowie. Wychowania fizycznego uczył go klasowy wychowawca Ludwik Dużyk, który widział w nim bardziej „materiał” na działacza niż sportowca, skoro uczynił go szefem sekcji piłki ręcznej i szachowej w Radzie Przewodniczących Szkolnych Kół Sportowych woj. krakowskiego (1952-1955).

Bardzo lubił grać w szachy. W pierwszej połowie lat 50. był zawodnikiem sekcji szachowej Koła Sportowego ZS Start (późniejsza Juvenia). W 1956 roku został zawodnikiem sekcji Cracovii. Nigdy nie osiągnął klasy asa sekcji, Bogdana Śliwy, który zdobył cztery tytuły mistrza Polski i wygrał z późniejszym mistrzem świata Borysem Spasskim, ale uchodził za dobrego zawodnika i pomagał drużynie w walce o jak najwyższe miejsce w klasie wojewódzkiej.

Zgromadził także bogatą kolekcję książek szachowych.

Dziennikarz
Był pracownikiem bądź współpracownikiem krakowskiego „Tempa” oraz krakowskiego oddziału katowickiego „Sportu” i warszawskiego tygodnika „Piłka Nożna”. Pisał o sprawach krakowskiego sportu, ale i wysyłał korespondencje ze swych zagranicznych podróży.

Wiosną 1984 roku wszedł w skład 9-osobowego prezydium Międzynarodowej Federacji Historyków i Statystyków Piłki Nożnej (IFFHS), zostając kierownikiem działu „Europa Wschodnia”. Jednym z członków prezydiów był wieloletni redaktor naczelny prestiżowego pisma „World Soccer” Keir Radnedge.

Na pomysł założenia IFFHS wpadli działacze piłkarscy z NRD, których poparła FIFA. Kukulski znalazł się w gronie 62 dziennikarzy, działaczy, statystyków i historyków futbolu, do których zwrócono się imiennie, by zajęli się uporządkowaniem i uzupełnieniem wielu danych dotyczących piłki nożnej. Przewodniczącym IFFHS i redaktorem naczelnym specjalnego pisma tego organu został dr Alfredo W. Poge z NRD (zmarł przed dwoma laty). Siedziba IFFHS mieściła się w Lipsku, dziś znajduje się w Bonn.

Kolekcjoner
Zasłynął jako jeden z największych na świecie kolekcjonerów odznak piłkarskich. Szacuje się, że w szczytowym okresie zbierania miał ich ponad 20 tysięcy. Umieszczone w specjalnych tablicach, wisiały na ścianach jego mieszkania przy ul. Poselskiej 18/11. Uzupełniały je setki książek, programów i magazynów piłkarskich, medali, proporczyków, fotografii, autografów.

– Więcej odznak, około 60 tysięcy – piłkarskich i olimpijskich – miał od niego Frederico Da Costa Santos z Lizbony, którego odwiedziłem w 1982 roku, gdy byłem na mundialu w Hiszpanii, i w 2007 roku, powołując się wtedy na znajomość z Kukulskim – opowiada znakomity krakowski kolekcjoner sportowy Piotr Lęcznar z Krakowa. – Obaj bardzo się lubili i cenili. Z okazji międzynarodowego turnieju juniorów 1978, który odbył się w naszym kraju, Kukulski w sali konferencyjnej Wisły urządził pierwsząw Pol_sce _publiczną wystawę odznak.

– To on zaraził mnie kolekcjonerską pasją – _przyznaje Janusz Dobrzyński z Gorzowa Wielkopolskiego, były znakomity dziennikarz, współautor wielu książek o futbolu, członek PZPN i kolekcjoner, dziś przebywający na emeryturze. _– Gdy go poznałem, miałem tylko kilkanaścieodznak, a obecnie około 15 tysięcy. Był to bardzo grzeczny pan, ale miał poczucie wyższości nad innymi kolekcjonerami. Kiedyś poleciał do Peru. Chciał zdobyć odznaki klubu Alianza Lima. Myślał, że skoro ktoś przyjechał do Limy aż z Polski, to bez problemu je dostanie. Tymczasem dowiedział się, że musi się zapisać do klubu i opłacić składki. A ja mam osiem odznak tego klubu, w __tym nawet przedwojenne.

Historyk
Dla większości kibiców piłkarskich Kukulski kojarzy się z książkami o futbolu. Był autorem trzech tomów „Światowej piłki nożnej” (1974, 1979, 1986), książek „Pierwsze mecze, pierwsze bramki” (1988), monografii na 60- i 70-lecie KOZPN (1980 i 1989) oraz na 80-lecie Cracovii (1986), a także współautorem książek „Najlepsi piłkarze świata, A-Z, Kalejdoskop” (1978) i „Światowe kluby piłkarskie” (1978), monografii na 60-lecie Cracovii (1966).

Pierwszy z trzech wspomnianych tomów był absolutnym bestsellerem, nie tylko na krajową skalę. Kukulski zawarł w nim kompendium wiedzy na temat piłki nożnej w większej liczbie krajów niż wtedy należało do FIFA. Jego dociekliwość i cierpliwość w zbieraniu danych musiała być benedyktyńska. Mimo to nie do końca był zadowolony ze swego epokowego dzieła, bo zamiast 630 stron mogło liczyć nawet 1000. „Wydawnictwo („Sport i Turystyka) wyznaczyło tylko takie ramy, musiałem zrezygnować z wielu faktów i zestawień – mówił w 1974 roku „Tempu”.

Za przesłane do Watykanu monografii 70-lecia KOZPN i 80-lecia Cracovii oraz książki „Pierwsze mecze, pierwsze bramki” podziękowania, życzenia i błogosławieństwo przesłał mu papież Jan Paweł II.

Działacz
Spis wszystkich funkcji, jakie pełnił w Cracovii i innych organizacjach sportowych, przypomina fragment książki telefonicznej.

W Cracovii był m.in. sekretarzem sekcji piłki nożnej i piłki ręcznej kobiet, opiekunem lekarskim tej ostatniej, kierownikiem i p.o. kierownika pierwszej drużyny piłkarek ręcznych, członkiem prezydium, komisji propagandy i sądu koleżeńskiego oraz rzecznikiem prasowym klubu. Ponadto pełnił rolę kronikarza wspomnianych sekcji i kierownika obozów pierwszych drużyn.

W Krakowskim OZPN był członkiem Zarządu oraz Wydziału Gier i Dyscypliny, a także sędzią. W Wojewódzkiej Federacji Sportu był sekretarzem komisji ds. zmiany barw klubowych. W Starcie pełnił funkcję członka prezydium, wiceprezesa ds. wychowawczych i sekretarza sekcji szachowej. Był też członkiem Krakowskiego Okręgowego Związku Szachowego.

Aktywnie działał też poza sportem. Był m.in. członkiem PZPR, członkiem i sekretarzem Szkolnego Koła Związku Młodzieży Polskiej, Klubu Dziennikarzy Sportowych Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Polskiego Towarzystwa Medycyny Sportowej i Polskiego Towarzystwa Medycyny Społecznej.

Kibic
Przeżywał sukcesy i porażki krakowianek. Dopingował je na meczach, nie szczędził pochwał, martwił się, gdy zagrały słabo.

Po zdobyciu mistrzostwa Polski w wiosną 1985 roku, zaprosił całą drużynę do siebie.

– Przygotował dla nas poczęstunek. Posiedziałyśmy parę godzin – wspomina tamtą wizytę członkini mistrzowskiej drużyny Dorota Pawłowska, która dwa lata później otrzymała od niego książkę „Światowa piłka nożna (1977-1983)” z dedykacją dla „cichej sympatii”. I dodaje: – Był na __każdym naszym meczu. Byłyśmy ważne dla niego. Wobec nas był zawsze miły, uprzejmy.

Sam Kukulski bardzo cenił sobie, że zawodniczki zawsze o nim pamiętały, przysyłały kartki pocztowe z meczów wyjazdowych, urlopów, zapraszały na rodzinne uroczystości i święta, np. Bożego Narodzenia. W trudnych czasach pomagał im, wyprzedając swe pamiątki.

– Utrzymywał bardzo dobre relacje z __zawodniczkami. Młodym dziewczętom imponowało, że się je hołubi, chwali, gości. To był jednak jego błąd – wspomina Jerzy Łudzik, były świetny koszykarz klubu, a dziś przewodniczący Rady Seniorów Cracovii.

– Był całkowicie oddany Cracovii, co rzutowało na jego pracę i życie osobiste. Jego nieszczęście polegało na tym, że uważał, iż wszyscy powinni się poświęcać klubowi tak jak on. Miał mnóstwo pomysłów, chciał, żeby to co wymyślił, dawało impuls do działania dla innych. To rodziło konflikty – mówi Łudzik.

Obieżyświat
Kiedy przed laty odwiedziłem Kukulskiego w jego mieszkaniu, pokazał mi tablicę z mapą świata, na której szpilkami zaznaczał państwa, które odwiedził. Dzięki wojażom powiększał swą kolekcję, nawiązywał kontakty z podobnymi pasjonatami i zbierał materiały do korespondencji dziennikarskich.

Podczas podróży spotykał słynnych sportowców. W „Tempie” z 1984 roku opisał swe spotkanie sprzed 20 lat ze słynnym bramkarzem Lwem Jaszynem w Moskwie przed eliminacyjnym meczem ZSRR – Szwecja. Otrzymał od niego autograf, zrobił sobie wspólną fotkę, zamienił kilka zdań. Zdjęcie wywołał w Krakowie, a odbitkę przesłał na adres Dynama Moskwa, licząc na dedykację i kolejny autograf ze strony legendarnego piłkarza. I otrzymał je.

W 1992 roku w oficjalnym biuletynie informacyjnym Cracovii wyjawił, że był w 89 państwach na pięciu kontynentach. Nie ukrywał, że wyjazdy „obok Cracovii, zwierząt (zwłaszcza kotów) to trzecia moja pasja”, ale pracy w sekcji piłki ręcznej nie traktował jako okazji do wojaży. Zdradził, że był „aż dwa razy oficjalnie z handballistkami: w CSRS i na Węgrzech!”.

W ostatnich latach swego życia odsunął się od ukochanego klubu, zerwał wszelkie kontakty, nie reagował na zaproszenia.

– Czuł się odrzucony, niepotrzebny, opuszczony. Do końca życia miał poczucie żalu, że jego praca nie została w pełni __wykorzystana przez Cracovię – podkreśla Łudzik.

– Przez swoje historyczne podejście do sportu uważany był za romantyka a nie człowieka, który potrafi przystosować się do zmieniających się czasów – dodaje Lęcznar.

Kukulski zmarł 26 sierpnia 2007 roku w Krakowie. Spoczywa na Cmentarzu Rakowickim.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski