Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa medaliki

Redakcja
Cała jej postać promieniowała pięknem...

Michał Rożek

Michał Rożek

Cała jej postać promieniowała pięknem...

   Przy ulicy Warszawskiej znajduje się kompleks konwentu sióstr miłosierdzia, zwanych potocznie szarytkami. Poprawna nazwa brzmi: Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Świętego Wincentego á Paulo (Congregatio Puellarum Caritatis Sanci Vincenti á Paulo). W roku 1617 św. Wincenty założył stowarzyszenie kobiet Confrérie de la Charité, którego celem była opieka nad chorymi. W roku 1633 stowarzyszenie zostało przekształcone w zgromadzenie zakonne, które dopiero w roku 1654 uzyskało papieską aprobatę. Do Polski szarytki sprowadziła królowa Ludwika Maria Gonzaga w roku 1652. Do Krakowa przybyły dopiero w roku 1714 na zaproszenie biskupa Michała Szembeka, który oddał zakonnicom swoją kamienicę przy ulicy św. Jana 8. Stąd u schyłku XVIII wieku przeniesione zostały do szpitala mieszczącego się przy kościele św. Barbary, w dawnym budynku pojezuickim. Tutaj opiekowały się chorymi. Stąd przeniesiono je do zabudowań pokarmelitańskich przy kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny na Wesołej. Obsługiwały utworzony w budynku poklasztornym Szpital św. Łazarza, stąd też poszła nazwa potoczna kościoła. Z czasem w Krakowie zapomniano o pierwotnym karmelitańskim wezwaniu, zastąpiwszy go nowym - św. Łazarza.
   Klasztor przy ulicy Warszawskiej ufundował biskup Ludwik Łętowski, który w roku 1859 zakupił stary kościółek św. św. Szymona i Judy, przekazując go wraz z obszerną parcelą przełożonej zgromadzenia, Marii Talbot. Na tym miejscu w latach 1869-1871 powstał obok klasztoru kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, konsekrowany w roku 1871 przez nuncjusza M. Falcinellego. Całość zaprojektował znany krakowski architekt Filip Pokutyński.
   Trzeba przypomnieć, że siostry miłosierdzia św. Wincentego á Paulo szerzą kult Cudownego Medalika. Nabożeństwo do niego wywodzi się z Paryża. Przy paryskiej ulicy du Bac znajduje się kaplica szarytek. Tutaj 27 listopada 1830 roku młodej nowicjuszce Katarzynie Labouré ukazała się Najświętsza Pana Maria. Cała jej postać - pisała później Katarzyna - promieniowała takim pięknem, że nie potrafię tego opisać. _Madonna w dłoniach trzymała kulę, a z pierścieni na palcach wychodziły jasne promienie. _Glob, który widzisz - rzekła - przedstawia całą ziemię. Przedstawia też Francję. Nade wszystko zaś przedstawia każdego człowieka. Promienie oznaczają łaski, jakie zlewam na tych, którzy mnie proszą. W pewnym momencie glob zniknął, a Maria opuściła ręce. Stała wówczas na kuli, na którą spływały promienie, słane z pierścieni. Wokół owalu ukazał się tej treści napis: O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. _Na zakończenie objawienia Katarzyna usłyszała dane jej polecenie, by według tego wzoru wybić medalik, a na tych, którzy będą go nosić, spłyną szczególne łaski. W tym momencie owal medalika odwrócił się i Katarzyna ujrzała literę "M" z przewleczoną przezeń belką poprzeczną, podtrzymującą krzyż. Pod literą znajdowały się dwa serca, jedno przebite mieczem, drugie w cierniowej koronie. Całość kompozycji otaczało dwanaście gwiazd.
   O całym wydarzeniu Katarzyna poinformowała swojego spowiednika, księdza Aladela, który o wszystkim opowiedział arcybiskupowi Paryża, de Quelen. Ten po dokładnym zbadaniu sprawy wyraził zgodę na wybicie pierwszych medalików, co nastąpiło w roku 1832. Parę lat później arcybiskup Paryża wydał list pasterski dotyczący noszenia Cudownego Medalika, zachęcając do tego wiernych i do odmawiania aktu: _O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. _Katarzyna spędziła resztę życia w klasztorze, służąc chorym i ubogim. Zmarła w wieku siedemdziesięciu lat w roku 1876. Beatyfikował ją w roku 1933 papież Pius XI, a w roku 1947 kanonizował Pius XII.
   Od roku 1832 wierni, którzy przyjmowali medaliki z czcią dla Madonny i dla zaskarbienia sobie Jej opieki, doznawali nadzwyczajnych łask. Wiele osób odzyskało zdrowie, przede wszystkim nastąpiło wiele nawróceń. Najgłośniejszym w ówczesnej Europie stało się nawrócenie znanego muzyka, pochodzenia żydowskiego, Alfonsa Ratisbone. Dokonało się ono w rzymskim kościele S. Andrea delle Fratte w styczniu 1842 roku. To w tej to właśnie świątyni znajduje się kaplica, w której ukazała się Alfonsowi Madonna _w tej postawie, jak ją zwykle wyobrażają na tak zwanych medalikach paryskich, _rodem z rue du Bac. Ze względu na liczne cuda, jakie zdziałała Niepokalana przez ów medalik, zaczęto go powszechnie wśród wiernych nazywać cudownym. Władze kościelne zatwierdziły nazwę - Cudowny Medalik. Papież Leon XIII dekretem z dnia 23 lipca 1894 roku pozwolił Zgromadzeniu Księży Misjonarzy na oficjum kapłańskie (brewiarz) i mszę św. o Objawieniu Najświętszej Dziewicy, wyznaczając święto Niepokalanej Cudownego Medalika na dzień 27 listopada.
   Cudowny Medalik zawiera określone treści teologiczne. Wiążą się one z prawdą o odkupieniu świata przez krzyż Chrystusa i zbawcze współcierpienie Marii. Krzyż na medaliku uczy, że życie chrześcijańskie jest pracą, cierpieniem i walką. Litera "M" - monogram Marii, złączona ściśle z krzyżem, świadczy nie tylko o współcierpieniu zbawczym, ale stanowi przypomnienie o naszej duchowej matce - Marii - i powierzeniu Jej przez konającego na krzyżu Chrystusa wszystkich ludzi.
   Podczas objawienia Matka Boska obiecała, że wszyscy, którzy z ufnością będą nosili Cudowny Medalik, dostąpią wielkich łask. Stąd też wynika jego popularność wśród wiernych. W Krakowie kult Cudownego Medalika najbardziej szerzą siostry szarytki z klasztoru przy ulicy Warszawskiej. To tutaj znajduje się krakowska rue du Bac. Nabożeństwo do Matki Boskiej od Cudownego Medalika odbywa się także w kościele św. Łazarza. Tyle przypomnienia tych najważniejszych miejsc związanych z krakowskim kultem Cudownego Medalika.
   Jeszcze słowo o drugim medaliku, tym razem związanym z tynieckimi benedyktynami. Otóż kult św. Benedykta (zm. 547) przejawiał się m.in. z propagowaniem medalika św. Benedykta, poświęconego w opactwie tynieckim. Ów - dziś mało znany medalik - wyobraża z jednej strony krzyż z pierwszymi literami napisu: CSSML - Crux sancta sit mihi lux (Krzyż święty niech mi będzie światłem), NDSMD - Non draco sit mihi dux (Niech szatan nie będzie mi wodzem). Na obrzeżu medalika widnieją litery: VRSNSMV - Vade retro, satana, non suade mihi vana (Idź precz szatanie, nie nakłaniaj mnie do złego) i ostatnie skróty literowe: SMQLIVB - Sunt mala quae libas, ipse venena bibas (Szatanie czynisz złe rzeczy, sam pij swoją truciznę). Na drugiej stronie medalika dostrzegamy wizerunek św. Benedykta i napisy: Crux S. Patris Benedicti (Krzyż święty ojca Benedykta), a na obrzeżu czytamy: Eius in obitu nostro praesentia muniamur (Oby jego obecność wzmocniła nas w obliczu śmierci). Wedle tradycji, to sam Pan Jezus objawił się św. Benedyktowi i nakazał wpisać takie litery na medaliku. Od bez mała półtora tysiąca lat uważano św. Benedykta za patrona dobrej śmierci, nie opuszczającego człowieka w godzinie konania. Ponoć nawet umierającemu królowi Bolesławowi Śmiałemu - wedle legendy - w godzinę śmierci na spotkanie przyszli święci Stanisław Biskup i Benedykt; Stanisław przebaczający swojemu mordercy, a Benedykt jako patron łagodnej śmierci. Z medalikiem tym przez wieki grzebano zmarłych. Kościół obdarzył medalik św. Benedykta specjalnymi odpustami na ostatnią godzinę życia. Był on jakby paszportem za tamtą granicę. _Święty Benedykcie
- modlono się - przez Twoją chwałę niewypowiedzianą, uproś mi i wszystkim śmierć szczęśliwą i z Bogiem zjednoczenie, teraz i na wieki. Amen. _Napis na medaliku wyrażał nadzieję, że św. Benedykt czuwał będzie przy odejściu z tego padołu.
   Dla katolików noszenie medalików stanowi jedną z form pobożności chrześcijańskiej, zaś z nałożeniem ich i noszeniem związane są odpusty nadane przez Stolicę Apostolską, albo uprawnionych do tego biskupów. Nie można też traktować medalików jako amuletów, zatem przedmiotów, które same w sobie mają jakąś niebywałą moc chroniącą od wszelakich niebezpieczeństw. Medalik jest po prostu przejawem pobożności i ufności w sprawczą moc Chrystusa Pana, Najświętszej Marii Panny i świętych Pańskich. Im bowiem medaliki były poświęcone.
   Przed laty znakomity humanista i pisarz Jan Parandowski skreślił te słowa: _Medalik z wyobrażeniem Matki Boskiej zawiesiła na szyi syna, gdy miał trzy miesiące. Poświęcał go proboszcz św. Mikołaja, świątobliwy ksiądz Gorazdowski. Wręczając go jej podniósł medalik do ust i rzekł: To tarcza. Na niej zatrzyma się kula, zaraza, ogień i gorsze od nich - ukąszenie piekielnego węża. Srebrna blaszka wydawała się coraz mniejsza, w miarę jak rósł Teofil. Co parę lat kupowała nowy sznurek jedwabny, za każdym razem nieco dłuższy. Dawne składała tam, gdzie przechowywała jego pierwsze włosy, jasne jak len. Sznurki miały zapach jego ciała. Z latami srebro medalika sczerniało, jakby wzięło w siebie wszystkie trucizny i jady zagrażające ciału
("Niebo w płomieniach").
   Zapewne niejedna matka, tak jak ongiś, czyni to i teraz, sprawiając dziecku łaskami słynący Cudowny Medalik, ochronę przed wszelkim złem, niejako symbol naszej chrześcijańskiej kultury i wartości przez nią niesionych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski