Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa pogrzeby i wesele

Katarzyna Hołuj
Jarosław Szlachetka (z prawej) odbiera zaświadczenie o wyborze na posła
Jarosław Szlachetka (z prawej) odbiera zaświadczenie o wyborze na posła Fot. Archiwum
Sylwetka. Najpierw przegrał walkę o stanowisko burmistrza Myślenic. Potem nie został też starostą, bo zdradził go jeden z radnych. Ale Jarosław Szlachetka się odegrał. Kandydatów do Sejmu z ziemi myślenickiej było kilkunastu, mandat udało się uzyskać tylko jemu.

Jedna z osób z jego otoczenia pamięta go, jak kiedyś czytał książkę o dojściu do władzy J.F. Kennedy’ego. Podobno - powoli, dokładnie analizując fragmenty. Było to kilka lat temu, kiedy był słuchaczem Szkoły Liderów Politycznych i stawiał w polityce pierwsze kroki.

W młodości pasjonował go sport i to zdeterminowało wybór studiów (Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie). Już jako 20-latek zaangażował się jednak w politykę, wstępując do Prawa i Sprawiedliwości. Dziś jest szefem PiS w powiecie myślenickim.

Znaczną część dotychczasowej drogi Jarosław Szlachetka przeszedł u boku kończącego teraz kadencję posła Marka Łatasa. W 2005 roku został jego asystentem społecznym. Dwa lata później awansował na dyrektora biura poselskiego. Poseł Łatas mówi, jakie były atuty Szlachetki w tamtych czasach: młodość, lojalność i zaangażowanie. Dziś, jak twierdzi, nie znajduje w nim nic z tamtego człowieka.

- Przedtem był spokojny, słuchał osób z zewnątrz. Dziś chce decydować jednoosobowo. Każdy ma prawo wybrać swoją drogę i nie mam do niego o to pretensji, ale o sposób działania, na przykład chęć usuwania z list ludzi, którzy kiedyś tworzyli PIS - mówi Marek Łatas.

Nie brakuje jednak osób postrzegających go skrajnie odmiennie. Jan Bylica, były radny: - To nie jest typ „cesarza”, ale „pierwszego pośród równych”. Słucha tego, co się do niego mówi i jeśli argumenty go przekonają, jest w stanie zmienić swoją decyzję - mówi. Inne cechy, które znajduje u Szlachetki to ambicja, pracowitość oraz zaangażowanie w sprawy, których się podejmuje.

O tych cechach mówi też inna nasza rozmówczyni: - Jarek nie jest uparty i potrafi odstąpić od swojego zdania, ale potrafi go też bronić i ma zasady, którym jest wierny.

Sam Szlachetka za swoją zaletę uważa właśnie chęć doprowadzania spraw do końca i pracowitość. - Nie boję się ciężkiej pracy - deklaruje. Za wadę natomiast poczytuje sobie to, że czasem zbyt łatwo wierzy innym. - Kilka razy doprowadziło mnie to do tego, że się na kimś zawiodłem - mówi.

Dziś Szlachetkę i Łatasa nie łączy już nic, może poza niechęcią. O relacjach między nimi Łatas mówił nam niedawno, że są „polarne”. - Poseł ufał Jarkowi - mówi jeden z sympatyków PiS dodając, że jego zdaniem Szlachetka nadużył tego zaufania. Nie przesądza jednak, że to działanie nowego posła spowodowało, iż Łatas nie znalazł się na liście. - Może gdyby był bardziej aktywny, byłoby inaczej? - zastanawia się nasz rozmówca. - Myślę, że Jarek pracując z posłem wyciągnął pewne wnioski i zastosował je w praktyce - mówi popierająca Szlachetkę radna powiatowa z PiS, Jolanta Majka.

Zanim został dyrektorem biura poselskiego Marka Łatasa, Szlachetka pracował jako ratownik i instruktor na myślenickiej pływalni oraz jako nauczyciel w Zespole Szkół im. Andrzeja Średniawskiego, którego zresztą jest absolwentem. Zaangażował się także w samorząd. Najpierw gminny - w 2006 roku wszedł do Rady Miejskiej, którą na kilka miesięcy przed zakończeniem kadencji opuścił, bo otrzymał propozycję zostania wicewójtem gminy Pcim.

Szlachetka piął się coraz wyżej. W 2010 roku wszedł do Sejmiku Wojewódzkiego. O tym, że zabiegał o „jedynkę” na liście dla niego, przypomina Marek Łatas. - Udało mi się przekonać prezes Beatę Szydło i członków komitetu politycznego, żeby dać szansę młodemu człowiekowi - mówi.

Poseł Łatas twierdzi, że Pcim zepsuł Szlachetkę, a tym co ich poróżniło ostatecznie, były ambicje Szlachetki, który pod koniec 2013 roku zasygnalizował chęć kandydowania na burmistrza Myślenic. Według Łatasa powinien poczekać. - 2018 rok - to byłby dobry czas, aby wystartować i mieć szanse na wygraną - mówi. I dodaje, że największy błąd Szlachetki polegał na tym, że za szybko chciał mieć wszystko, bo po przegranej walce o fotel burmistrza, objawił się jako kandydat na starostę. Te wybory także przegrał.

- To nieprawda, że chciał łapać wszystkie sroki za ogon. To my jako zarząd powiatowy PiS namówiliśmy go, aby kandydował na fotel starosty. Początkowo nie chciał, ale przekonywaliśmy go, bo chcieliśmy, aby stanowisko to objął ktoś, do kogo mamy całkowite zaufanie - mówi radna Jolanta Majka.

- Podobnie było z Sejmem. Też nie był przekonany do tego, aby kandydować. Mówił nawet, że jeszcze jedna porażka go dobije, ale znów jako zarząd zadeklarowaliśmy, że udzielimy mu poparcia. Chcieliśmy mieć posła, którego byłoby widać tu w regionie, a Jarek jest komunikatywny i otwarty.

W zdobyciu dobrego wyniku nie przeszkodził mu czarny PR, którego jego oponenci nie szczędzili mu do ostatnich minut przed ciszą wyborczą. Szyderczo brzmiący internetowy wpis burmistrza Macieja Ostrowskiego o „kandydacie do najwyższych władz”, który „uważał, że jest Najlepszy, Najpiękniejszy i że wszyscy Go lubią. Zasłynął z tego że na swego Mentora (któremu nosił teczkę), pisał pisma i ograł (…)”, ani komentarze jak ten dyrektora magistratu Mieczysława Kęska o wolności słowa według nowej władzy i karcerach czekających przy Kazimierza Wielkiego - nie tylko mu nie zaszkodziły, ale jak twierdzą niektórzy, nawet pomogły.

Jeszcze wcześniej niż w politykę Szlachetka zaangażował się w życie parafii i służbę liturgiczną. Organizował m.in. wyjazdy na Lednicę, jest członkiem amatorskiej grupy teatralnej Misterium, a w ubiegłym roku został powołany na dekanalnego koordynatora dekanatu Myślenice Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. Niektórzy zarzucają mu, że robi to „pod publiczkę”, jednak osoba, która na tym polu (społeczno-katolickim) z nim współpracuje stanowczo broni jego szczerych intencji. - Jego religijność i wiara nie jest na pokaz - mówi nasza rozmówczyni.

Jak wyglądała będzie praca posła na rzecz ziemi myślenickiej? Ta kwestia zastanawia szczególnie, jeśli chodzi o gminę Myślenice, gdzie tak ostentacyjnie i z niechęcią, jeśli nawet nie pogardą, wypowiadali się o nim najwyżej postawieni samorządowcy, z burmistrzem na czele. Właśnie burmistrz już po wyborach napisał na portalu społecznościowym: „Gratuluje Wszystkim którzy z naszego okręgu dostali sie do Parlamentu! Cieszę się, że wśród posłów jest bardzo doświadczony samorządowiec, wieloletni Burmistrz Wadowic pani Ewa Filipiak, która już zadeklarowała pomoc dla Gminy Myślenice”.

Szlachetka nie daje się sprowokować. - Pan burmistrz może dłużej zna panią Filipiak i ma do niej sympatię, ale uważam, że ja o wiele lepiej od niej znam problemy miasta i gminy Myślenice i mieszkańców, bo tu się urodziłem i wychowałem, byłem też radnym miejskim i wojewódzkim stąd

- mówi nam. - Co do współpracy, na pewno będzie czas na rozmowy z władzami miasta, wtedy zobaczymy. Ja jestem do dyspozycji samorządowców, a przede wszystkim mieszkańców, bo to oni mnie wybrali.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski