MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa różne oblicza libiąskiej Janiny na zakończenie sezonu w III lidze mężczyzn

Redakcja
Bartosz Matyja FOT. ZBIORY KLUBU
Bartosz Matyja FOT. ZBIORY KLUBU
SIATKÓWKA. W zmiennych nastrojach kończyli sezon libiąscy siatkarze w III lidze mężczyzn. Najpierw w pojedynku lokalnych rywali pokonali Grunwald Chełmek 3-2, by następnego dnia przegrać w Krakowie z Hutnikiem Dobry Wynik 1-3.

Bartosz Matyja FOT. ZBIORY KLUBU

Libiążanie mieli z Chełmkiem rachunek do wyrównania, bo w pierwszej rundzie przegrali 1-3. Poza tym, w poprzednim sezonie kilku zawodników Janiny było wypożyczonych do Chełmka.

- Moim zdaniem, kibice byli w tym meczu świadkami siatkówki w dobrym wydaniu - rozpoczyna Mateusz Drabik, trener Janiny. - Może było ich mało, bo nieoczekiwanie musieliśmy zagrać w szkolnej sali, gdyż hala MOSiR była zajęta. Każdy set miał swój urok, a może trochę i dramat.

Pierwszego seta zdominowali libiążanie. - Z kolei w drugim prowadziliśmy już 10-5, więc wydawało się, że możemy zakończyć sprawę w trzech setach - analizuje trener Drabik. - To byłoby jednak zbyt piękne. Nagle w naszej grze coś się zacięło. Przede wszystkim szwankowało przyjęcie. I przegraliśmy tę partię.

Trener dał odpocząć wiodącym zawodnikom. Coś w grze wprawdzie drgnęło, ale "nowe miotły" nie były w stanie uchronić zespołu przed przegraną nie tylko drugiej, ale i trzeciej odsłony. Właśnie w trzecim secie libiąscy siatkarze nie mogli znaleźć skutecznej recepty na dobrze prezentujących się rywali.

W czwartym secie libiążanie poprawili przyjęcie. - Przede wszystkim zagraliśmy na dwóch libero - podkreśla trener Drabik. - Prowadziliśmy 24-22, ale - żeby dramaturgii nie było za mało - zrobiło się 24-24. Jednak jakoś udało nam się "przeciągnąć" tego seta. Chłopcy poczuli niesamowity przypływ energii. Zdawałem sobie z tego sprawę, że potrafią pójść za ciosem. W kończącym się sezonie wiele spotkań przegraliśmy właśnie w dogrywkach, więc może wreszcie los oddałby nam to, co zabrał. Tak też się stało, choć muszę przyznać, że chłopcy potrafili pomóc szczęściu.

Na początku dogrywki trwała wymiana ciosów. Było 5-5, ale od stanu 10-5 poczuliśmy się pewniej. - Dobrze funkcjonował nasz blok, a dobre wejścia z lewego skrzydła miał Krzysiek Szopa - podkreśla trener Drabik.

Libiążanie przystali na prośbę krakowian odnośnie zagrania meczu awansem dzień później po morderczej walce z Chełmkiem.

- Spodziewałem się, że chłopcy będą zmęczeni, a poza tym do Krakowa pojechaliśmy mocno okrojoną kadrą - tłumaczy Mateusz Drabik. - Cały mecz na rozegraniu zaliczył Konrad Świerzowicz. Patrząc z perspektywy sezonu, z pewnością mało grał, więc w przyszłym poświęcę mu więcej uwagi. Wiem, że pierwszy na tej pozycji Michał Zając jest lepszy, ale trzeba inwestować w nowe twarze - kończy libiąski szkoleniowiec.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski