Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa tygodnie przerwy nie pomogły, kryzys trwa

Bartosz Karcz
– Chyba gorzej już być nie może – mówi piłkarz Wisły, Paweł Brożek.

Fatalne nastroje panowały w Wiśle Kraków po meczu z Lechem Poznań. „Biała Gwiazda” przegrała już piąty mecz z rzędu, co oznacza że tak fatalnej passy w jednym sezonie nie miała nigdy w swojej historii. – Ustanowiliśmy jeden rekord jesienią, który nas cieszył. Teraz jest mniej chlubny, szczerze mówiąc tragiczny. Trzeba wziąć za to odpowiedzialność na swoje barki i postarać się jak najszybciej przerwać tę fatalną passę – stwierdził bramkarz Wisły, Michał Miśkiewicz.

„Misiek” miał wyjątkowego pecha w piątkowy wieczór. Dwie pierwsze bramki Lech strzelił po rykoszetach, co ustawiło spotkanie już na samym jego początku. Miśkie­wicz nie miał za wiele do powiedzenia przy tych golach, ale i tak nie uciekał od odpowiedzialności.

– Przy każdym golu bramkarz może zrobić coś więcej – mówi piłkarz. – Ja szczególnie przy trzeciej bramce mogłem zachować się lepiej. Nie ma co uciekać od odpowiedzialności za wynik. Każdy z nas musi uderzyć się w piersi. Dwa tygodnie przerwy nam nie pomogły, znów przegrywamy. Nie ma co się tłumaczyć sytuacją kadrową, bo to jest Wisła, każdy powinien wyjść, walczyć, dać z siebie wszystko, a tymczasem leją nas wszyscy.

Początku spotkania, w czasie którego Wisła straciła dwa gole, nie mógł przeżałować Paweł Brożek. – Daliśmy Lechowi dwa prezenty na początku i przy takiej dyspozycji rywala ciężko było już coś zrobić – stwierdził napastnik Wisły. Dodał jednak, że mimo okoliczności, wierzył że jakimś cudem drużynie uda się odwrócić losy tego meczu. – Wierzyłem, bo gdybym w to nie wierzył, to nie byłoby sensu dalej przebywać na boisku – mówi Paweł Brożek. – Zabrakło nam jednak jakości. Traciliśmy piłkę w bardzo prostu sposób i trzeba było za nią biegać. Jesienią to my częściej utrzymywaliśmy się przy piłce, graliśmy z polotem. Teraz mamy problem, żeby przeprowadzić jakąś składną akcję. Inaczej to wyglądało jesienią gdy była stabilna jedenastka i graliśmy o wiele lepiej. Teraz jakieś fatum nad nami wisi z tymi kontuzjami. Trudno przy naszej kadrze grać dobry mecz gdy brakuje siedmiu, ośmiu piłkarzy.

Wisła znalazła się w głębokim kryzysie. W sytuacji krakowskiej drużyny trudno przy tym o optymizm przed kolejnymi meczami. Piłkarze „Białej Gwiazdy” zapytani o to, gdzie go szukać, długo się zastanawiają. – Chyba tylko w tym, że gorzej być już nie może – mówi w końcu Paweł Brożek. – Wróci też kilku zawodników po kartkach, po kontuzjach i ta nasza wyjściowa jedenastka będzie wyglądać lepiej już w meczu z Pogonią.

– Każdy jest profesjonalistą i zdajemy sobie sprawę z tego, do jakiej sytuacji doprowadziliśmy – dodaje z kolei Michał Miśkiewicz. – Tutaj nie ma miejsca na kolejne wymówki, na jakieś sentencje. Wygłaszamy je po każdym przegranym meczu, a później niewiele z tego wynika na boisku. Trzeba wreszcie wziąć się do jeszcze bardziej solidnej roboty i tyle. Słowa w tym momencie są zbędne. Trzeba się podnieść, bo jak tego nie zrobimy, to czeka nas jeszcze większa katastrofa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski