Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwadzieścia lat minęło, teraz "Złoty Kłos"

Redakcja
Rodzina Palonków i Brożków. Od lewej Małgorzata Palonek, Zdzisław Palonek, Maria Brożek, Władysław Brożek, Zofia Palonek, Rafał Brożek, Czesław Palonek, Tomasz Brożek, Roman Palonek, Aneta Palonek. Fot. (ADOM)
Rodzina Palonków i Brożków. Od lewej Małgorzata Palonek, Zdzisław Palonek, Maria Brożek, Władysław Brożek, Zofia Palonek, Rafał Brożek, Czesław Palonek, Tomasz Brożek, Roman Palonek, Aneta Palonek. Fot. (ADOM)
FIRMY. Na początku były młodzieńcze marzenia Czesława Palonka o zawodzie szewca. Życie potoczyło się jednak inaczej.

Rodzina Palonków i Brożków. Od lewej Małgorzata Palonek, Zdzisław Palonek, Maria Brożek, Władysław Brożek, Zofia Palonek, Rafał Brożek, Czesław Palonek, Tomasz Brożek, Roman Palonek, Aneta Palonek. Fot. (ADOM)

Władysławowi Brożkowi w młodości po głowie chodziła myśl o wyuczeniu się zawodu stolarza.

- Później marzyłem jednak o własnym zakładzie piekarniczym, ale upłynęło trochę czasu, zanim do tego doszło - mówi 76-letni nestor rodu, Czesław Palonek. - Moja najstarsza córka Marysia któregoś dnia pojechała do Kalwarii Zebrzydowskiej kupić meble. Władysław Brożek pracował tam w firmie meblarskiej. W taki sposób splotły się losy dwóch rodzin...
Na to wspomnienie z uśmiechem kontynuuje wątek podjęty przez teścia: - Któregoś dnia w sklepie z meblami pojawiła się piękna dziewczyna, chcąca kupić meble. Tak mnie oczarowała, że z wrażenia pomyliłem cenę mebli i zamiast 40 tys. zł podałem cenę o połowę mniejszą. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia i jesteśmy małżeństwem już od 26 lat. To dzięki niej przesiedziałem w stanie wojennym... 48 godzin na Montelupich, bo jechałem do Dobczyc bez przepustki.
Los zbratał na dobre Palonka i Brożka ponad ćwierć wieku temu, obaj co prawda pochodzą spoza Dobczyc, ale zarówno jeden, jak i drugi z tym właśnie miasteczkiem nad Rabą wiążą swoje sukcesy życiowe oraz zawodowe.
Marzenia nestora rodziny Palonków zaczęły ziszczać się w 1985 r., kiedy rozpoczął budowę własnej piekarni, która została oddana do użytku w lipcu 1989 r.
- Moi rodzice, tata Jan i mama Antonina, widzieli we mnie szewca, byłem najstarszy wśród rodzeństwa - mówi pochodzący z wielodzietnej rodziny z Niżowej koło Gdowa Czesław Palonek. - Tata zaprowadził mnie nawet do terminu szewskiego w Wieliczce, ale po kilku godzinach, kiedy napatrzyłem się, jak uczniowie wbijają kołki do butów, zrezygnowałem z nauki w tym zawodzie. Kolega ze szkolnej ławy, Jan Dymek, pochodzący również z Niżowej, namówił mnie na pracę w piekarni. W Gdowie brakowało w tamtym czasie młodego piekarczyka, co to wodę przyniesie ze studni i wymiesza rękami ciasto. Spodobało mi się i już zostałem w piekarni. Jak się potem okazało, na długie lata.
Naukę zawodu zaczynał u Stanisława Ciężarka jesienią 1949 r. w Gdowie. - Potem trafiła mi się praca w Krakowie, w 2 piekarniach: na Rakowickiej oraz na Nowohuckiej.
W 1958 r. Czesław Palonek trafił do popularnej piekarni GS SCh w Dobczycach, poznał wtedy również swoją przyszłą żonę Zofię z domu Grzybek z ul. Nowowiejskiej w Dobczycach, w październiku 1960 r. zawierając z nią związek małżeński. W piekarni przy ulicy Rzeźniczej przeszedł wszystkie szczeble rozwoju zawodowego, poczynając od brygadzisty, a kończąc na uprawnieniach mistrza piekarstwa, które zdobył w 1973 r. Po 30 latach pracy w geesowskiej piekarni odszedł, zaczynając własną działalność.
Co go skłoniło do odejścia? - To były lata, kiedy brakowało pieczywa w Dobczycach. Ludzie namawiali mnie, abym założył własną piekarnię. Nosiłem się wtedy z zamiarem wybudowania stolarni - przyznaje się Władysław Brożek. - Chciałem kontynuować swoją pracę, ale już w Dobczycach. Jednak teściowie wraz z żoną przekonali mnie, że większe szanse ma postawienie piekarni. Dałem się przekonać i tej decyzji nie żałuję.
Jak mówi, od lat wstaje ok. 4 nad ranem, kwadrans później jest w samochodzie i jedzie do piekarni. - W firmie odpowiadam za logistykę i utrzymanie ruchu maszyn i urządzeń, a moi szwagrowie Zdzisław i Roman są technologami, odpowiedzialnymi za całokształt produkcji i jakość. O budowie prywatnej piekarni rodzina Brożków i Palonków potrafi opowiadać godzinami. - Sprawdziła się idea rodzinnego interesu - tłumaczy dyrektor firmy Maria Brożek, zarazem prezes Izby Gospodarczej Dorzecza Raby.
- W czasie budowy piekarni mąż spał może dwie, trzy godziny, musiał bowiem godzić pracę w państwowej firmie z domem i powstającą piekarnią - wspomina Zofia Palonek. - Mąż zawsze marzył o pieczonym przez siebie samego chlebie według własnej starej receptury i był to dla niego wielki doping. Z pomocą pospieszyły nasze dzieci, a mamy ich piątkę, z czego czwórka związana jest z piekarnią. Ponadto zięć Władek był i jest wielkim wsparciem naszej rodzinnej firmy. Najstarsza Marysia jest z wykształcenia technikiem cukiernikiem, a synowie Zdzisław oraz najmłodszy w tym gronie Roman mają dyplomy piekarza oraz cukiernika.
Do dzisiaj ustalenia co do rozwoju firmy zapadają podczas familijnych spotkań, odbywających się mniej więcej raz w miesiącu. - Podejmujemy wtedy kluczowe decyzje, resztę ustala się z dnia na dzień - tłumaczy Czesław Palonek.
Wraz z ekspedientkami i kierowcami w "Złotym Kłosie" zatrudnionych jest ponad 60 pracowników.
W swojej ofercie mamy ponad 40 gatunków chleba, 30 różnego rodzaju bułek oraz ponad 40 gatunków ciasta i ciastek. W Wieliczce mamy 3 sklepy, tyle samo w Dobczycach, 3 w Krakowie, 2 w Myślenicach oraz jeden w Bochni - mówi nestor rodziny.
Piekarnia została w tym roku laureatem prestiżowej nagrody Godła Promocyjnego Teraz Polska. - W ostatnich dwóch edycjach byliśmy w gronie nominowanych, teraz przypadło nam to zaszczytne wyróżnienie - nie kryje satysfakcji Maria Brożek.
Andrzej Domagalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski