Wojciech Kowalczyk (z lewej) i Klaus Eberlein na wernisażu Fot. Wacław Klag
Dwa kraje, dwie całkowicie odmienne osobowości, dwa z gruntu różne sposoby rysowania. Łączy obu panów to, że każdy z nich zajmuje się ilustracją - nie wyłącznie, obok innych działań i każdy inaczej. Kowalczyk chętnie ilustruje poezję współczesną, Eberlein ma w dorobku m.in. nagrodę za ilustracje do bajek.
Rysunki i eksperymenty graficzne Wojciecha Kowalczyka znamy z jego wystaw indywidualnych i z łamów prasy - także z "Dziennika Polskiego". Było sporo okazji by podziwiać niedzisiejszą misterność rysowania piórkiem, okiem własnym doświadczać ile można wydobyć z pozornej surowości czerni i bieli, odkrywać jak bardzo inspirujący może być dla artysty współczesnego antyk. Powiedzmy, zaraz, że u Kowalczyka antyk zderza się z nieznaną tej epoce metaforą, a niekiedy filtrowany jest przez surrealizm. Klaus Eberlein woli mocniejsze linie, a ważnym elementem jego rysunków jest kolor. Gdyby szukać odniesień to nasuwa się Nolde.
Wernisaż tej podwójnej wystawy w Młynku odbywał się późnym wieczorem 8 marca - w Dniu Kobiet, do czego Klaus Eberlein nawiązał dosłownie, a Kowalczyk metaforycznie, rzecz jasna.
(AN)