Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie bezlitosne daty

Wacław Krupiński
Kulturałki. 1 listopada, 1 stycznia. Dwie daty w kalendarzu wyznaczające tak bezlitośnie upływ czasu. Przemijanie.

Znowu koniec roku, jeszcze jeden rok odkreślony z życia. Ale wciąż z życia. Czemu ja o końcu roku, skoro dopiero październik żegna się z nami? Bo mnie te dwie daty - 1 listopada i 1 stycznia - coraz bardziej nakładają się na siebie. Niby jakże inne to dni; teraz wspominamy, żegnamy tych, których już nie ma, już uszli z życia, w sensie ścisłym - dokądś, dokądś, za dwa miesiące powitamy szampańsko nowy rok. Ale tak naprawdę znów zbliżymy się do tego, co nieuchronne. Kolejna umowna miara życia uświadomi nam, że znów jest bliżej…

1 listopada, 1 stycznia. Dwie daty w kalendarzu wyznaczające tak bezlitośnie upływ czasu. Przemijanie.

Znowu gazety przynoszą listy tych, którzy zmarli w ostatnim roku - od listopada do października. Ot, taki sezon na umieranie. Znowu uświadomimy sobie, że nasz świat pomniejszył się o wielkość tych, których nie ma już pośród nas: Stanisława Barańczaka, Krzysztofa Krauzego, Tadeusza Konwickiego, Władysława Bartoszewskiego... Odeszli aktorzy mojej młodości: Stanisław Mikulski, Jerzy Kamas... I Joe Cocker, B.B. King, Ornette Coleman i Udo Jürgens, którego zapamiętałem z jakże dawnego konkursu Eurowizji i piosenki „Merci Chérie”... I Tadeusz Suchocki, pianista, wpisany w dzieje kabaretu Dudek, muzyk przez lata towarzyszący Wojciechowi Młynarskiemu, Jerzemu Połomskiemu, wielu innym. I Zbigniew Sztyc, saksofonista, którego słuchałem, gdy grał w zespole Szwagry, a później w grupach Czesława Niemena. Mojego Niemena...

W kalendarzach - i tych klasycznych, papierowych, i tych zapisywanych w komórkowym telefonie - znów wiele numerów utraciło swych abonentów. Już nie połączę się z aktorem Jankiem Prochyrą, z uroczym twórcą i propagatorem muzyki, prof. Adamem Walacińskim. Ani z Bernardem Strumidło, dyrektorem krakowskich liceów, którego tak tłumnie żegnaliśmy ostatnio na Rakowicach. Jakże pięknie mówiła o nim córka; nie każdy z nas, ojców, zasłużył na takie słowa. A iluż pedagogów nie ma szans, by dorównać Beniowi... Od lat nie żyje nasza cudowna wychowawczyni z VIII LO - prof. Irena Samek... A i kilku kolegów odeszło, najpierw Andrzej Kamiński, potem Boguś Gądek, Krzysiek Machaj... Kto jeszcze?

Zatem nieodparcie nasuwa się fraza z Księdza Poety, by spieszyć się kochać… Ale po chwili napływa wraz z melodią Andrzeja Zaryckiego inna, weselsza - z piosenki Ewy Lipskiej - „Ale my żyjemy jeszcze, /patrzysz na mnie znowu grzesznie /i czereśnie się kołyszą, /słyszą, że żyjemy jeszcze... /To nic, że coś minęło, /że budzą nas o świcie /ci, którzy już odeszli /i inne mają życie”.

O tym, co nieuchronne, piszą wszyscy od wieków. Nieraz bardzo serio, patetycznie. Jak Leonardo da Vinci: „Myślałem, że uczę się, jak żyć, a uczyłem się jak umierać”. Jak Haruki Murakami: „Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jedynie jego dopełnieniem”.

Przyznam, wolę ton Stanisława Jerzego Leca: „Śmierć nie jest pojęciem martwym”. Albo „Życie jest za ciężkie, by doń przykładać wagę!”. Ton Tuwima: „Życie: dożywotnia kara śmierci”. Lub na przykład bon mot, który wygłosił Woody Allen: „To nie tak, że boję się umrzeć. Po prostu nie chciałbym być w pobliżu, kiedy to się stanie”. Tak należy pisać o śmierci. Błyskotliwie, przewrotnie. Z lekka kpiąco, niech sobie Kostucha nie myśli, że nam jej kosa straszna.

Tak trzeba pisać. Pod warunkiem że się tak potrafi.

A to wcale nie proste. Zwłaszcza gdy się wie, że za dwa dni przyjdzie stanąć nad grobem Mamy, że oto przed oczami przeleci całe Jej jakże nielekkie życie, gdy pamięć podpowie własne przewiny, gdy staną przed oczami obrazy jej miłości i oddania, jak i te, których nie da się wykasować…

„Ale my żyjemy jeszcze”. Ile jeszcze???

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski