Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie bobowskie synagogi

Redakcja
O tym, że w podgorlickiej Bobowej stoi synagoga pamiętająca modlących się tu do II wojny światowej pobożnych chasydów, powszechnie wiadomo. Kto jednak wie, że tradycje bobowskiego rodu zapoczątkowanego przez cadyka Natana Halbersztama (bobowe rebe), do dziś kontynuują chasydzi skupieni po wojnie wokół jego wnuka, ocalałego z zagłady Salomona Halbersztama. A wszystko to dzieje się w synagodze bobowskiej, na rogu 15 alei i 48 ulicy na nowojorskim Brooklynie.

A TO CIEKAWE

Chasydzka tradycja, która ponad 60 lat temu znikła z krajobrazu niewielkiego galicyjskiego miasteczka wraz z likwidacją bobowskiego getta, kwitnie w najlepsze niemal na drugim końcu świata, w samym sercu wielkiego miasta. Dziś odnowiona synagoga w Bobowej z rzadka gości chasydów przyjeżdżających tu z Nowego Jorku, Toronto i Londynu, by pomodlić się na grobie najsłynniejszego cadyka Chaima Halbersztama. W takie dni, Bobowa przez chwilę przypomina nowojorskie ulice w rejonie brooklynskiego Boro Park, pełne ortodoksyjnych Żydów w wielkich kapeluszach, czarnych chałatach i białych skarpetach spieszących do swoich bóżnic. Synagoga bobowska w Nowym Jorku to ogromny, prosty budynek, z zewnątrz bardziej przypominający dom kultury niż świątynię, podobnie zresztą jak jej dużo starsza poprzedniczka w Polsce. Złudzenie, bo już za jej progiem otwiera się przed nami zupełnie inny świat. Świat świętych ksiąg, ciszy i nabożnego skupienia, świat odizolowany od hałasu nowojorskiej ulicy.
W przedsionku wieszaki z czarnymi chałatami, a z korytarza zastawionego szafami pełnymi książek wchodzimy do kolejnych sal modlitw. Ta największa - używana tylko w świąteczne dni - może pomieścić kilkaset osób (kobiety na balkonach), kilka mniejszych służy do modlitw codziennych. O każdej porze można tu zresztą zastać młodych chasydów w skupieniu pochylonych nad księgami. W każdej sali szafa ołtarzowa, pulpit do czytania Pisma i fotel cadyka. Do bobowskiej gminy w Nowym Jorku należy kilka tysięcy osób.
Tak więc są na świecie dwie bobowskie synagogi. Jedna na co dzień pusta i cicha, niemy świadek chasydzkiego świata na rzeką Białą, który wiele lat temu zniknął bezpowrotnie, odszedł wraz z ludźmi, którzy tu żyli. A może właśnie nie zniknął, przecież odrodził się za oceanem i trwa w bobowskiej synagodze na Brooklynie, choć w tłumie Żydów trudno odnaleźć kogokolwiek, kto pamiętałby Bobową i tamtą bóżnicę. (mol)
fot. W. Molendowicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski