Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie bramki Genkowa. Mało.

Redakcja
Sergei Pareiko broni rzut karny w wykonaniu Ediego Andradiny Fot. Michał Klag
Sergei Pareiko broni rzut karny w wykonaniu Ediego Andradiny Fot. Michał Klag
Cztery gole, dwa obronione rzuty karne, dwie czerwone kartki i zacięta walka do ostatniej minuty - tak wyglądał mecz Korony z Wisłą. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Wiślacy prowadzili już 2-0, a mogli jeszcze wyżej. Kielczanie walczyli do końca i uratowali remis w doliczonym czasie gry. Korona Kielce - Wisła Kraków 2-2 (0-1)

Sergei Pareiko broni rzut karny w wykonaniu Ediego Andradiny Fot. Michał Klag

KIELCE. Wisła prowadziła już 2-0, ale zremisowała. Wykorzystała to Jagiellonia, która zmniejszyła punktową stratę do wiślaków.

0-1 Genkow 12, 0-2 Genkow 65, 1-2 Korzym 68, 2-2 Wilk 90+3 samob.

SĘDZIOWALI: Dawid Piasecki ze Słupska oraz Maciej Wierzbowski i Piotr Cwalina z Gdańska.

ŻÓŁTE KARTKI: Niedzielan (8), Malarczyk dwie (50, 78), Korzym (57), Vuković (57) - R. Sobolewski dwie (30, 57).

CZERWONE KARTKI: Malarczyk (78) - R. Sobolewski (57).

WIDZÓW: 7500.

KORONA (1-4-4-2)

Z. Małkowski 7

Malarczyk 3

Hernani 5

Stano 5

Lisowski 5

P. Sobolewski 6

Vuković 5

Lech 4

(85 Jovanović)

Korzym 6

(72 Da Silva)

Niedzielan 5

Andradina 4

(76 Tataj)

WISŁA (1-4-3-3)

Pareiko 8

Cikos 6

Jaliens 5

Chavez 5

Paljić 4

R. Sobolewski 3

Jirsak 5

Melikson 7

(89 Łobodziński)

Małecki 6

(62 Wilk) 4

Genkow 7

(75 Siwakow)

Kirm 5

Piłkarze "Białej Gwiazdy" byli faworytem wczorajszego spotkania. Krakowianie przyjechali w roli lidera, który w ostatnich 9 meczach stracił tylko dwa punkty. Przeciwieństwem jest Korona. Kielczanie ostatni raz wygrali w lidze 30 października ubiegłego roku i podtrzymali serię meczów bez zwycięstwa. Wczorajsze spotkanie miało być też szansą dla trenera Korony Marcina Sasala, który w ubiegłym tygodniu oddał się do dyspozycji zarządu. Pozostawiono go w klubie licząc na przełamanie w meczu z Wisłą. Prowadzony przez trenera Sasala zespół nie wygrał, ale zaprezentował się z dużo lepszej strony niż we wcześniejszych spotkaniach.

W przypadku Wisły głównym zadaniem trenera Roberta Maaskanta było podtrzymanie w zespole mobilizacji po wygranym 2-0 meczu na szczycie z Jagiellonią Białystok, które dało bezpieczną przewagę nad najgroźniejszymi rywalami. Wiślacy podkreślali, że nie spoczęli na laurach i są skoncentrowani na tym, aby odnieść kolejne zwycięstwo zbliżające do mistrzostwa. W tygodniu poprzedzającym mecz mocno trenowali, a we wczorajszym spotkaniu od pierwszych minut chcieli pokazać, kto jest głównym pretendentem do tytułu. Już w pierwszej sytuacji wiślacy mogli zdobyć prowadzenie. Piłkę dostał Patryk Małecki i huknął tak, że zatrzęsła się poprzeczka. Kolejny atak przyniósł bramkę. Gola zdobył Cwetan Genkow, który zamknął akcję strzałem z bliska. Bramka uskrzydliła wiślaków, ale nie zniechęciła gospodarzy, którzy szukali szans na wyrównanie. Stoperzy Wisły szczególną uwagę poświęcali liderującemu w klasyfikacji strzelców Andrzejowi Niedzielanowi. Raz jednak dopuścili, aby najskuteczniejszy strzelec Korony mógł zagrozić Sergeiowi Pareice. Tym razem snajperowi kielczan przy uderzeniu piłki głową zabrakło precyzji. Wisła zaczęła jednak nieco oddawać inicjatywę. Słabsza gra krakowian skończyła się dużymi perypetiami. Miejscowi mieli znakomitą okazję na wyrównanie po tym jak po faulu Osmana Chaveza na Pawle Sobolewskim sędzia w 33 minucie podyktował rzut karny. Wykonywał go Edi Andradina, którego intencje znakomicie wyczuł Pareiko. To drugi z rzędu mecz, w którym doświadczony bramkarz z Estonii nie dał się zaskoczyć z "jedenastki". Tydzień wcześniej w meczu z Jagiellonią obronił karnego strzelanego przez Tomasza Frankowskiego. Wczoraj znów był bohaterem wiślaków. Swoje umiejętności potwierdził w kolejnej sytuacji, w której wygrał pojedynek sam na sam z Niedzielanem.
Na początku drugiej połowy Wisła miała wyśmienitą okazję do podwyższenia na 2-0. Po "główce" Małeckiego piłkę ręką w polu karnym zatrzymał Tomasz Lisowski. Sędzia odgwizdał "jedenastkę". Z karnego uderzał Małecki. Tym razem bramka przed trybuną z najaktywniejszymi kibicami Korony okazała się szczęśliwa dla bramkarza kielczan. Strzał wiślaka obronił Zbigniew Małkowski, a chwilę później poradził sobie także z dobitką Genkowa.

Stadion w Kielcach jest pechowy dla Małeckiego. Na nim nie wykorzystał także karnego w październiku 2009 roku w meczu reprezentacji młodzieżowej Polski z Holandią, który zakończył się porażką biało-czerwonych 0-4.

Z każdą minutą na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo. Po faulu na Draganie Paljiciu doszło do przepychanek zawodników obydwu drużyn. Do obrony swoich kolegów bezpardonowo ruszył kapitan wiślaków Radosław Sobolewski. Chwilę później zobaczył drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną i zespół "Białej Gwiazdy" musiał grać w osłabieniu. Mimo tego krakowianie zdołali zdobyć kolejnego gola, którego znów strzelił Genkow. To była trzecia bramka Bułgara w ekstraklasie. Gospodarze odpowiedzieli bardzo szybko. Po trzech minutach kontaktowego gola strzelił Maciej Korzym. Później stuprocentową szansę zmarnował Genkow. Bułgar przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów na połowie rywala, miał przed sobą tylko Małkowskiego, zdecydował, że go przelobuje i piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką.

A Korona nie odpuszczała. Bliski wyrównania był Lisowski, ale znów na posterunku był Pareiko. Od 78 minuty siły na boisku się wyrównały, ponieważ drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Piotr Malarczyk. Wisła poczuła oddech. Przed szansą stanął Cezary Wilk, którego strzał wyłapał Małkowski.

Mecz rozstrzygnął się w doliczonym czasie. Sędzia podyktował rzut wolny, który wykonywał Aleksandar Vuković. Piłkę po jego uderzeniu chciał wybić Wilk. Były zawodnik Korony zrobił to tak niefortunnie, że pokonał Pareikę. Wisła wracała więc do Krakowa z jednym punktem, a jej przewaga nad Jagiellonią zmniejszyła się do 6 "oczek". Walka o mistrzowski tytuł może być jeszcze emocjonująca.

Piotr Tymczak, Kielce

Dzisiaj o godzinie 13 na stadionie przy ul. Reymonta Wisła podejmować będzie Koronę Kielce w meczu o mistrzostwo Młodej Ekstraklasy.

Jak padły bramki

0-1 Patryk Małecki wrzucił piłkę w pole karne, przepuścił ją Andraż Kirm, a akcję zamknął strzałem z bliska Cwetan Genkow.

0-2 Maor Melikson przeprowadził rajd, minął rywali i idealnie dograł piłkę do Genkowa, który dopełnił formalności strzałem z bliska.

1-2 Po rzucie rożnym piłka trafiła do Macieja Korzyma, który "zagłówkował". Piłka odbiła się od Kewa Jaliensa i wróciła do Korzyma, a zawodnik Korony poprawił tak, że nie dał szans Sergeiowi Pareice.
2-2 Z rzutu wolnego uderzył Aleksandar Vuković, piłka minęła mur, starał się ją wybić głową Cezary Wilk (cofnął się z muru), ale zrobił to w taki sposób, że zupełnie zmylił Pareikę.

Oceniamy piłkarzy Wisły

PAREIKO 8 - wygrać z nim pojedynek to wielka sztuka, o czym przekonali się Niedzielan i Lisowski. No i bonus - przed tygodniem wyleczył ze strzelania rzutów karnych Frankowskiego, a wczoraj Ediego. Kto następny?

CIKOS 6 - w polu karnym rywali gości równie często, jak na własnym. Intensywnie pracuje, by udowodnić, że cena 350 tys. euro, jaką trzeba zapłacić Slovanowi Bratysława za jego usługi dla Wisły w kolejnych sezonach, nie jest przesadzona.

JALIENS 5 - wczoraj wielce pechowy, bo to od niego odbiła się piłka i wróciła do Korzyma po pierwszym strzale kielczanina (przy silnej dobitce uchylił głowę) i to po jego zagraniu ręką sędzia podyktował rzut wolny, po którym padło wyrównanie.

CHAVEZ 5 - jeśli Jaliens w zamyśle Maaskanta ma być dyrektorem defensywy, to Honduranin z całą pewnością jest przy nim dyrektorem wykonawczym. W całym meczu tylko jeden poważny błąd, bo za taki trzeba uznać sfaulowanie P. Sobolewskiego w polu karnym, ale ostatecznie bez konsekwencji.

PALJIĆ 4 - Edi Andradina wiedział, jak go ogrywać. Obciąża go też kiks w polu karnym, po którym z kilku metrów strzelał P. Sobolewski.

SOBOLEWSKI 3 - notę znacznie obniżają dwie żółte kartki, których konsekwencją była czerwona. Inna sprawa, że pomocnik Wisły zapracował na karę bardzo solidnie - trzeba być kozakiem, by z kartką na koncie chwytać się za gardła z Vukoviciem pod bokiem arbitra.

JIRSAK 5 - typowy mecz Czecha, czyli dużo walki, mało efektownych zagrań w ofensywie, ale też mało skutkujących zagrożeniem pod własną bramką błędów.

MELIKSON 7 - "run Maor, run!" - zdaje się krzyczeć Maaskant. I Maor biegnie. Jeśli rywal nie zdąży chwycić go za ramię, wykonuje slalom i piłka wędruje pod bramkę tak, że wystarczy dołożyć nogę.

MAŁECKI 6 - strzał w poprzeczkę, kapitalne dogranie do Genkowa przy pierwszym golu, wywalczony, a następnie przestrzelony rzut karny. I to wszystko na oczach Smudy, który powtarza: - Nikt mnie nie zmusi, by powołać Małeckiego do kadry.

GENKOW 7 - byłaby ósemka, gdyby był hat trick. A być powinien. Jaliens powiedział, że zmarnowana przez Bułgara okazja przy stanie 2-1 dla Wisły była kluczowa dla losów meczu. Wie to też Genkow, dlatego po wyrównaniu na 2-2 osunął się zmartwiały na ławkę rezerwowych.

KIRM 5 - po kilku wielkich meczach musiał przytrafić się słabszy.

WILK 4 - wszedł na boisko w trudnym momencie i zaczął słabo. Gdy wzniósł się na wyższy poziom, posłuchał Pareiki, by bronić strzał Vukovicia. Odwaga i niekonwencjonalne pomysły cechują nielicznych, ale czasem obracają się przeciw nim.

SIWAKOW, ŁOBODZIŃSKI - grali zbyt krótko, by ich oceniać, aczkolwiek nie pomogli drużynie obronić prowadzenia.

Oceniał Krzysztof Kawa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski