Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie twarze trzebinian

Tomasz Bochenek
Maciej Muras (Trzebinia, z lewej) powalczył o piłkę z lepszym skutkiem niż Jarosław Juras (Borek)
Maciej Muras (Trzebinia, z lewej) powalczył o piłkę z lepszym skutkiem niż Jarosław Juras (Borek) fot. Tomasz Bochenek
IV liga, grupa zachodnia. W czołowej czwórce bez zmian. Cracovia II swój mecz wygrała już w środę (4:0 z Sokołem); w sobotę kroku dotrzymały jej Jutrzenka, Trzebinia i Wiślanie.

Borek Kraków1 (1)
MKS Trzebinia-Siersza2 (1)

Bramki: 0:1 Kalinowski 32, 1:1 Zając 45, 1:2 Giermek 65.
Borek: Pitala - Garycki (52 M. Pachacz), Kozień, Szopa, Juras - M. GrzesiakIII[88] - Zając, Filipek, M. Piwowarczyk (64 Borowski), T. Grzesiak - Basista (79 Hajto).
Trzebinia: Gielarowski - Sieczko, Juraszek, Kalinowski, Kukla - Muras (59 Piskorz), Ołownia, Lickiewicz, Kowalik (90+2 Niewczas) - Giermek - P. Szczepanik (82 Grzebinoga).
Sędziował: Łukasz Łabaj (Oświęcim). Widzów: 50.

Mecz drużyny skazanej na spadek z liczącą się w walce o awans przebiegał w I połowie według spodziewanego scenariusza. Tyle że wynik go nie odzwierciedlał, bo trzebinianie, z łatwością zagrażający gospodarzom, grali potwornie nieskutecznie. Pitala dwa razy - po strzałach Kowalika w 4 i Giermka w 43 min - zbijał piłkę na obramowanie bramki. Skapitulował raz, gdy po centrze Lickiewicza z wolnego główkował Kalinowski. Jednak w 45 min, też po stałym fragmencie (kornerze), Borek odpowiedział celną "główką" Zająca, po dośrodkowaniu T. Grzesiaka.

Gości ten gol rozkleił. Jeszcze tuż po przerwie Lickiewicz trafił z 16 m w poprzeczkę, ale potem trener MKS Paweł Olszowski nie poznawał swojej drużyny: - W naszą grę wkradł się lęk. W drugiej połowie lepiej prezentowali się krakowianie.
Niespodzianki jednak nie było, bo Basista i Borowski nie wykorzystali swoich szans. W przeciwieństwie do Giermka...

Kalwarianka2 (0)
Karpaty Siepraw 0

Bramki: 1:0 Rabczeniuk 67, 2:0 Rabczeniuk 79.
Kalwarianka: Wróblewski - Cygal, Jurkowski, SawczukI, Morawski - Białek (60 Hobrzyk), Świerczyński - Majcherczyk (60 Rabczeniuk), Gałuszka (79 Maziarka), Szymula - Liput (74 Kryjak).
Karpaty: Obłaza - Galas, Sikora, Suder, Tylek(77 Komperda) - SzablowskiI, SołtysI, Sepioł, BidzińskiI (46 Król), Połomski (60 Kęsek) - Zając.
Sędziował: Bartłomiej Zaręba (Kraków). Widzów: 200.

Faworytami byli gospodarze, którzy wiosną spisują się rewelacyjnie. Wiedząc o tym, w pierwszej połowie Karpaty nie kwapiły się do frontalnych ataków. Miejscowi posiadali piłkę, ale nic z tego nie wynikało, była to raczej bezbarwna faza meczu.
Przełomowym momentem było wejście do gry Rabczeniuka. Już kilka minut po tym, jak znalazł się na boisku, strzelił bramkę. Morawski zagrał na dalszy słupek, a Ukrainiec przyjął piłkę, zrobił zwód i strzałem w tzw. długi róg pokonał bramkarza.

Goście się otworzyli, zaatakowali, szczególnie Zając sprawiał dobre wrażenie i niepokoił defensywę Kalwarianki. Gdy wydawało się, że gospodarze będą w opałach, przeprowadzili kontratak. W posiadanie piłki w środkowej strefie boiska wszedł Hobrzyk i popędził na bramkę. Znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, minął go, ale nie uderzył zbyt mocno i piłka wolno toczyła się do pustej bramki. Wydawało się, że obrońcy gości zdołają ja wybić, jednak pełen determinacji Rabczeniuk wślizgiem zdołał wepchnąć ją do siatki.

- Cieszymy się, że w końcu udało się nam "odczarować" własne boisko i odnieść pierwsze wiosenne zwycięstwo u siebie - podkreślił kierownik Kalwarianki Grzegorz Makówka. - Dość długo na nim nie wygraliśmy, ostatnio z Iskrą Klecza, jesienią.
(ŻUK)

Zieleńczanka Zielonki 2 (2)
Halniak Maków Podh. 1 (1)

Bramki: 0:1 Dybał 12, 1:1 Żywczak 19, 2:1 Żywczak 38.
Zieleńczanka: Potyran - Dragosz, Krajewski, Mitka, BaranI - Bosak, Feluś (60 Bieda), Gładysz (87 Rożek), Bulak, Żywczak - Rozwadowski (80 Kusek).
Halniak: Kobiałka - Gruca, CyzioI, Balonek, Wszołek - Szewczyk (46 Kmak), Ryszawy, GwiazdońI, Dybał (76 Kuszyk), Kostek - PolekI (86 Piątek).
Sędziował: Jonasz Kita (Libiąż). Widzów: 50.

Ekipa z Zielonek nie rezygnuje z walki o utrzymanie. Wczoraj nie podłamała jej nawet szybko stracona bramka (Dybał wykorzystał dośrodkowanie Ryszawego). W wyrównaniu pomogła gospodarzom... nierówność boiska. Zagrana przez obrońcę Halniaka do Kobiałki piłka odbiła się bowiem od kępy trawy, co zaskoczyło bramkarza.

Kopnął ją wysoko, niefortunnie, czujność za to zachował Żywczak, który głową skierował futbolówkę do celu. Ten sam zawodnik, też głową, strzelił gola na 2:1.
Grę w drugiej połowie podsumował Zbigniew Bach, kierownik Halniaka: - Lepiej to przemilczeć...
(BOCH)

Niwa Nowa Wieś2 (1)
Orzeł Piaski Wielkie4 (1)

Bramki: 1:0 Tlałka 17, 1:1 Gołoś 25, 1:2 Czyżowski 55, 1:3 Petho 68, 2:3 Dudzic 71 karny, 2:4 Szczytyński 86.
Niwa: Kuźma - Stawowczyk (80 Zacny), Chwierut, Śliwa (43 Pawlusiak), Kajor - Merta (80 Zwaryczuk), Malarz, Tlałka, Pająk - Dudzic, Swarzyński.
Orzeł: Wałach - Kubera, Załęga, Tarabuła, CzyżowskiI - Mróz (89 Lisowski), Petho, Adamczyk (60 Szczytyński), Kapera (89 Wajda) - GołośI, Sieradzki.
Sędziował: Roman Baran (Nowy Targ). Widzów: 120.

- Po przerwie zagraliśmy słabo - przyznał Andrzej Tomala, trener Niwy.

- Rywali spotkał najniższy wymiar kary, a sędzia chyba zlitował się nad gospodarzami, przyznając im karnego z gatunku "fiku-miku", po którym złapali z nami kontakt - ocenił Marek Holocher, trener Orła.

W sytuacji, która skończyła się rzutem karnym, walczący o górną piłkę Tlałka i Załęga zderzyli się głowami - stąd protesty gości. - Ciekawe, że kiedy dwa razy "wycięto" nam Gołosia, to rozjemca nie zareagował - podkreślił Holocher.

Jednak goście po przerwie niepodzielnie dominowali. Nawet po golu Dudzica zadali cios, pozwalający im uniknąć nerwowej końcówki; Szczytyński uderzył zza "16", trafiając w dalszy róg bramki Kuźmy.

A zaczęło się dobrze dla Niwy: po strzale Tlałki piłka, po rękach Wałacha, wpadła do siatki... - Aby myśleć o jakichś zdobyczach, trzeba zagrać dobrze dwie połowy - przyznał Tomala.
Jerzy Zaborski

Iskra Klecza Dolna1 (0)
Górnik Wieliczka 0

Bramka: 1:0 Wasilewski 50 karny.
Iskra: KudłacikI - Kozioł, Marek, WasilewskiI, Czaicki - Żak (55 GalosIII[80]), Sobala, SmagłoI, Drechny (46 Orłowski) - Frączek (87 Stopa), Kukieła (80 NiewidokI).
Górnik: WiśniewskiI - Rudzik (90 Machowski), Przetocki, Nędza (83 Potańczyk), Szczepański - FilipowskiI (74 Kwieciński), Ślęczka, KoziełI, Pazurkiewicz, Jeleń - Zając.
Sędziował: Jan Pawlikowski (Nowy Targ). Widzów: 100.

W pierwszej połowie Frączek miał idealną okazję do zdobycia gola, ale strzelił z 10 metrów wprost w bramkarza. Z kolei po jego strzale z 16 m i rykoszecie, piłka trafiła w poprzeczkę. Bliski powodzenia był też - główkując - Marek, lecz na posterunku znalazł się Wiśniewski.

Gospodarze dopięli swego pięć minut po przerwie, po rzucie karnym podyktowanym za faul na Frączku. Kończyli mecz w dziesiątkę, bo Galos musiał opuścić boisko w wyniku dwóch żółtych kartek.

Goście nie stworzyli sobie dogodnej sytuacji bramkowej, nawet mając jednego zawodnika więcej na boisku, nie byli w stanie zagrozić bramce Kudłacika.
(ŻUK)

Wiślanie Jaśkowice 8 (3)
Świt Krzeszowice 2 (1)

Bramki: 1:0 Chlipała 14, 2:0 Chlipała 21, 3:0 Kazek 45, 3:1 Gawęcki 45+1, 4:1 Szwajdych 47, 5:1 Kazek 49, 5:2 Zgoda 52, 6:2 Okarmus 54, 7:2 Krasuski 65, 8:2 Wcisło 88.
Wiślanie: Chmura - Okarmus, Mar. Morawski, Mac. Morawski, Radwański - Kazek (60 Łukasik), Michał Morawski III [23] - Szwajdych (72 Rzeszótko), Krasuski (65 Kubas), Chlipała (70 Węgrzyn) - Wcisło.
Świt: Wróbel - J. Marszałek, StrzebońskiI, Sawczuk, StróżykI - Zgoda, Krówczyński, Kuźma, Mucha, Wąchol - Gawęcki.
Sędziował: Łukasz Marek (Kraków). Widzów: 100.

Obie drużyny stworzyły atrakcyjne widowisko dla kibiców, którzy mogli obejrzeć aż dziesięć goli.
Już w 23 min, przy stanie 2:0, czerwoną kartkę zobaczył Michał Morawski. Nie przeszkodziło to gospodarzom w zdobywaniu kolejnych bramek oraz w kontrolowaniu przebiegu spotkania.

Goście starali się odrabiać straty: pod koniec pierwszej połowy po centrze Marszałka piłkę do bramki Wiślan głową skierował Gawęcki.

Wisienką na torcie była bramka zdobyta w 54 min, gdy fantastycznym strzałem sprzed pola karnego popisał się Okarmus.
Adrian Twardowski

Garbarz Zembrzyce0
Jutrzenka Giebułtów2 (0)

BramkI: 0:1 Litewka 82, 0:2 Wojdała 88.
Garbarz: Kaźmierczak - LenikI, Kastelik, Elżbie-ciak, Ł. Puda - Pieczara, KasińskiI, Jurasz, Jurek (46 Mazanek) - S. Puda (46 Sadowski), Chodźko (83 Kotlarczyk).
Jutrzenka: Mucha - KupiecI (46 Targosz), Michalec (70 Krzywda), Kowalczyk, Nocoń - Staroń, Popek, WtorekI, Kaczor, Papież (64 Litewka) - WojdałaI.
Sędziował: Michał Gębala (Chrzanów). Widzów: 100.

Lider był pod sporą presją, bo po środowej wygranej Cracovia II zbliżyła się do niego w tabeli tylko na punkt. W Zembrzycach do przerwy gra była wyrównana, trochę lepsza była Jutrzenka, ale nie stwarzała sobie sytuacji bramkowych.

W drugiej połowie dominowali przyjezdni, jednak narazili swego trenera Jana Cyniewskiego na nerwy, bo nie potrafili bramkami udokumentować przewagi. Dopiero wprowadzony do gry Litewka zdobył gola, wykańczając składną akcję całego zespołu. Miejscowi nie mieli pomysłu na wyrównanie, a druga bramka dla gości padła po centrze z lewej strony i strzale głową w wykonaniu Wojdały.
(ŻUK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski