Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie wigilie, a sylwester w domu

Rozmawiał Andrzej Stanowski
Krystian Dziubiński na razie nie myśli o wyjeździe za granicę. Ma dwuletni kontrakt z krakowskim klubem
Krystian Dziubiński na razie nie myśli o wyjeździe za granicę. Ma dwuletni kontrakt z krakowskim klubem Anna Kaczmarz
Rozmowa. Byłoby znakomicie, gdybyśmy w finale Pucharu Polski zagrali z moim byłym klubem - Podhalem. Ale najpierw musimy wygrać z JKH Jastrzębie, a to groźna drużyna. W lidze mieliśmy problemy, by ją pokonać - mówi hokeista Comarchu Cracovii KRYSTIAN DZIUBIŃSKI

- Jak minęły święta Bożego Narodzenia?

- Bardzo sympatycznie, oczywiście spędziłem je w rodzinnym Nowym Targu z moimi najbliższymi. Byliśmy z żoną Dominiką, dwoma córkami, czteroletnią Nataszą oraz pięciomiesięczną Mariką na dwóch wigiliach, u rodziców i u teściów.

- Było, jak tradycja każe, dwanaście dań?

- Nie liczyłem, ale były cztery zupy: barszcz, fasolowa, grzybowa, grochowa. Nie przepadam za karpiem, więc przygotowano dla mnie pstrąga. Były też zrobione przez moją mamę pyszne paszteciki z farszem. Ale już w drugi dzień świąt musiałem wracać do Krakowa, bo w sobotę i niedzielę trener Rudolf Rohaczek zarządził treningi. Trzeba było ćwiczyć, bo 29 grudnia czeka nas półfinałowy mecz o Puchar Polski.

- A gdzie wybiera się Pan na sylwestra?

- Spędzę go w domu z żoną i córkami. Ma przyjść do nas znajomy z żoną, która jest przy nadziei.

- Urodził się Pan w Nowym Targu, tam, w Podhalu, zaczynał karierę sportową. Pamięta Pan, jak to się zaczęło?

- Do hokeja namówił mnie wujek Bogdan, olimpijczyk z Lake Placid (1980 rok), gracz Podhala, Legii i Cracovii. Zaczynałem wcześnie, w wieku pięciu lat. W Podhalu grałem we wszystkich drużynach juniorskich i młodzieżowych, z kolegami kilka razy sięgałem po złote medale. Będąc w gimnazjum, jeździłem do odległego o 45 minut drogi słowackiego Kieżmarku, gdzie grałem przez jeden sezon w zespole juniorów. Potem, w wieku 17 lat, zdecydowałem się na wyjazd do USA. Uczyłem się, grałem w juniorskich zespołach, byłem nawet powoływany do reprezentacji stanu Michigan. Nie otrzymałem jednak przedłużenia wizy i trzeba było wracać do kraju.

- W Polsce grał Pan w kilku klubach, i to z sukcesami…

- Najpierw przez dwa sezony występowałem w Podhalu, potem przez trzy w Ciarko PBS Sanok, następnie był epizod w KTH Krynica i powrót na dwa lata do Nowego Targu. Sportowo to były dla mnie dobre lata, wywalczyłem cztery medale mistrzostw Polski, w tym dwa złote, dwa razy zdobyłem Puchar Polski. Przed tym sezonem miałem dwie konkretne propozycje przedłużenia kontraktu z Podhalem i podpisania umowy z Cracovią. Przyjąłem propozycję krakowskiego klubu, bo była znacznie korzystniejsza finansowo. Była jeszcze wstępna propozycja z Francji, ale z uwagi na to, że żona spodziewała się dziecka, zrezygnowałem z niej.

- I jak się Pan czuje w Krakowie?

- Bardzo dobrze. Moim pierwszym domem będzie zawsze Nowy Targ, ale Kraków stawiam na drugim miejscu. Koledzy w zespole przyjęli mnie bardzo sympatycznie, z kilkoma zresztą grałem w reprezentacji Polski. Mamy w tym sezonie dwa cele. Po pierwsze: chcemy wywalczyć tytuł mistrza Polski. Nie będzie to jednak łatwe, bo rywale są mocni. Bardzo silny kadrowo skład ma GKS Tychy, z którym jakoś nie możemy wygrać w tym sezonie. Ale mam nadzieję, że to się odwróci zwłaszcza w play-off. Gdyby udało się nam zdobyć złote medale, to mielibyśmy szansę wystąpić w ekskluzywnej Lidze Mistrzów. Taką obietnicę złożyły wstępnie władze światowego hokeja. Jeszcze nigdy polski zespół nie grał w Lidze Mistrzów. To byłoby dla nas duże wyróżnienie pokazać się na lodowiskach Europy, a i krakowscy kibice mieliby wielką frajdę.

- A drugi cel?

- To zdobycie Pucharu Polski. Bardzo się cieszę, że finałowy turniej zostanie rozegrany w rodzinnym Nowym Targu. Byłoby znakomicie, abyśmy w finale zagrali z moim byłem klubem, z „Szarotkami”. Ale musimy najpierw w półfinale wygrać z JKH Jastrzębie, a to bardzo groźna drużyna. W lidze mieliśmy spore problemy, by ją pokonać. A w drugim półfinale Podhale musiałoby się uporać z faworytem turnieju GKS Tychy. Ale to możliwe, bo „Szarotki” w tym sezonie już parę razy ograły tyszan.

- Jest Pan etatowym reprezentantem Polski. Ostatnio zajęliście drugie miejsce na silnie obsadzonym turnieju EIHC w Katowicach, pokonaliście między innymi grającą w elicie Francję. Polski hokej pnie się do góry?

- Na pewno widać spory postęp. W Katowicach zagraliśmy trzy dobre spotkania. Szkoda, że w meczu z Kazachstanem (1:3) przytrafiły się nam proste błędy, bo gdyby nie to, wynik mógłby być inny. Nasza reprezentacja konsoliduje się, nabiera doświadczenia. Z dużymi nadziejami czekamy na lutowy turniej kwalifikacyjny do zimowych igrzysk olimpijskich w Korei Południowej w 2018 roku. W Budapeszcie zagramy z Węgrami, Litwą i Estonią. Faworytem są Węgrzy, którzy w ostatnich mistrzostwach świata dywizji 1A w Krakowie ograli nas i zamknęli nam drogę do elity. Ale tanio skóry nie sprzedamy.

- Wynik z Katowic tym bardziej zasługuje na uwagę, że reprezentacja grała bez kilku czołowych zawodników z GKS Tychy.

- Tak. Zmiennicy wypadli bardzo dobrze. Trener Jacek Płachta będzie miał ból głowy przed kolejnymi meczami reprezentacji.

- Od jakiegoś czasu widać zmianę klimatu wokół reprezentacji. Kiedy to się zaczęło?

- Myślę, że impuls dało zatrudnienie na stanowisku selekcjonera Igora Zacharkina. Wszyscy zobaczyliśmy, że to wysokiej klasy trener. Każdy chciał przyjeżdżać na kadrę, grać w reprezentacji, a dawniej różnie z tym bywało. Nasza drużyna narodowa to już w tej chwili kolektyw. Doszło wielu młodych graczy. Są też rutynowani hokeiści, słowem, trenerowi Zacharkinowi, a teraz Jackowi Płachcie udało się stworzyć mieszankę doświadczenia i młodości.

- O polskiej ekstraklasie słychać różne opinie. A jaka jest pańska?

- Moim zdaniem ekstraklasa jest za bardzo rozdęta. Osiem drużyn to byłoby w sam raz na polskie warunki. W pierwszych dwóch rundach za dużo było spotkań, w których wynik był z góry przesądzony. Teraz, kiedy nastąpił podział na dwie grupy, silniejszą i słabszą, mecze są już bardzo wyrównane, trzeba się mocno napracować, by pokonać Unię Oświęcim czy Ciarko PBS Sanok.

- Myśli Pan o grze za granicą?

- Na razie nie ma tematu. Teraz skupiam się wyłącznie na grze w Cracovii, z którą mam dwuletni kontrakt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski