Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie wyspy Stevensona

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Robertowi Louisowi Stevensonowi zawdzięczamy „ Wyspę skarbów” i przede wszystkim „Doktora Jekylla i Pana Hy-de’a”. Wobec dzisiejszych turbulencji warto wrócić do słynnej noweli opisującej wspaniałego lekarza dr Jekylla, który nocami zamienia się w zbrodniarza - pana Hyde’a. Książka od razu stała się sensacją i do dzisiaj stanowi część kanonu światowej literatury.

Niedługo po publikacji w życiu Stevensona pojawił się człowiek o nazwisku Hyde. To pastor, który zaatakował księdza z wyspy trędowatych. Stevenson ukarał pastora Hyde’a bezwzględnym i głośnym paszkwilem.

Trąd był nieuleczalny. Policja na Hawajach wyłapywała chorych, jak łapie się zwierzęta. Zsyłano ich na opustoszałą wyspę. Bez lekarstw, bez jedzenia, bez żadnego materialnego zabezpieczenia. Stamtąd nie było ucieczki. W 1873 roku, z własnej woli, osiadł tam belgijski ksiądz zwany ojcem Damianem.

Szczęśliwie znał się na ciesielce. Zbudował kościół i domy dla 600 chorych. Zmarł 16 lat później zarażony trądem. Do samej śmierci dręczył Ministerstwo Zdrowia nieustannymi suplikami o pomoc, pieniądze, leki… Oskarżano go o propagowanie katolicyzmu i chęć odebrania funduszy innym celom, a gdy już zachorował - o prywatę. Po śmierci ojca Damiana oskarżenia te opublikował pastor Hyde: nie chodziło zresztą o prywatną zazdrość, ale o zniwelowanie wpływu sławy o. Damiana na wynik rywalizacji między katolikami i protestantami.

Stevenson - wbrew rozsądkowi (od lat chorował na płuca) - popłynął na wyspę trędowatych. Pisał potem: „byłem sparaliżowany strachem i odrazą, ale nie mogłem tego zaniechać z obawy przed utratą szacunku dla siebie samego. Statek zbliżał się do ziemi gołej, suchej, jałowej. (…) Nie wiem jak bym się zachował, gdyby nie zakonnice.

Wstręt do tego, co potworne jest największą z moich słabości. Ale moralna odwaga tych, którzy byli obok, łagodziła moje reakcje. I gdy zauważyłem, że jedna z zakonnic bezgłośnie płacze, biedaczka, którą wysłano do tego piekła, płakałem z nią. Powiedziałem: Siostry, jestem pewien że Bóg wam towarzyszy, że jest tutaj, by was powitać. Mnie wasza obecność daje ulgę. Odniosłem wrażenie, że to pomogło tej, która płakała.”

W liście do przyjaciela, w czerwcu 1889 roku: „Widok takiej siły i takiego poświęcenia zbyt mnie poruszył, bym mógł wyrazić niewyobrażalny koszmar wszystkiego, co widziałem. Leprozorium było dziełem katolików, a ja nigdy nie miałem sympatii do katolicyzmu.

O zmarłym ojcu Damianie, którego wszystkie słabości mi opowiedziano, myślę jak najlepiej. To chłop z Europy: brudny, fanatyczny, kłamczuch, przebiegły, nie najmądrzejszy, ale wspaniały ofiarnością, szlachetnością i dobrocią. Człowiek z całą ludzką słabością, lecz przez tę słabość właśnie święty i bohater.” Ojciec Damian (naprawdę nazywał się Jozef de Veuster) rzeczywiście dokonał cudów na przeklętej wyspie. Stał się pielęgniarzem, ogrodnikiem, budowniczym i pocieszycielem. Trędowaci zaczęli uprawiać ziemię, powstały szkoły. Świętym ogłosił go Jan Paweł II.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski