Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyduch: Świetliki nie są normalnym zespołem

Redakcja
Fot. Magdalena Rzaholecka
Fot. Magdalena Rzaholecka
- Ostatni album Świetlików ukazał się osiem lat temu. Dla normalnego zespołu to właściwie oznacza medialną śmierć. Wy jednak przetrwaliście. Co Was utrzymało przy życiu?

Fot. Magdalena Rzaholecka

Rozmowa KRONIKI... z GRZEGORZEM DYDUCHEM, spiritus movens zespołu Świetliki

- Post i modlitwa. Ponadto wódka, papierosy, trochę aktywności fizycznej (w tym aktywność płciowa) i nadzieja. Po drugie, nie jesteśmy normalnym zespołem. Po trzecie, nagrywanie płyt nie jest gwarantem istnienia. I bez tego można żyć pięknie i godnie.

- "Las Putas Melancolicas" z Bogusławem Lindą było chyba największym sukcesem komercyjnym Świetlików. Dlaczego nie poszliście za ciosem - i nie nagraliście zaraz po tym płyty z Cezarym Pazurą albo Małgorzatą Kożuchowską?

- Nagraliśmy płytę z panem Bogusławem nie dlatego, że jest aktorem znanym i popularnym, tylko dlatego, że jest naszym dobrym kolegą i bardzo dobrym aktorem. A koledze trzeba pomagać w karierze.

- Ostatnio teksty Marcina śpiewa z kolei inny aktor - Arek Jakubik w swoim zespole Dr. Misio. Nie jesteście zazdrośni, że podarował mu coś lepszego niż Świetlikom?

- Nie jesteśmy zazdrośni. Rozsądny człowiek nie oddaje najlepszej sukni na dobroczynność, żeby potem samemu chodzić w łachmanach, lecz zachowuje w tej materii stosowny balans. Marcin jest rozsądny.

- Marcin ostatnio przyznał otwarcie w jednym z wywiadów, że jest... obszczymurem. Nie martwił się Pan, że w końcu rzeczywiście zamieni się w kloszarda i nigdy nie napisze tekstów na tę nową płytę?

- Upraszczając nieco: "jestem obszczymurem" w wypadku Marcina oznacza przede wszystkim niechęć do współczesnych sposobów manifestowania statusu materialnego i modestię w zakresie potrzeb ekonomicznych. Poza tym, wywiad w gazecie to nie spowiedź, tylko wypowiedź artystyczna. Rydel też gatek pod spód nie wdziewał, co nie czyniło zeń włościanina pełną gębą. Kiedy arystokrata ducha stylizuje się nieco na kloszarda, wagabundę czy innego osobnika wykluczonego, to może być w tym walor artystyczny. Gorzej (i niestety znacznie częściej się to zdarza), kiedy przymuł, bałwan i półgłówek próbuje rżnąć tzw. intelektualistę. Dyzmów intelektu ci u nas zatrzęsienie - vide wszystkie szczeble władzy państwowej, media czy show-biznes.

- Podobno majstrowaliście przez te osiem lat fonograficznego milczenia nowe utwory. No i teraz macie aż 130 minut premierowej muzyki. Co z tym zrobicie?

- Większość z tych ponad trzydziestu melodyjnych, wzruszających i pięknych pieśni powstała kilka miesięcy temu. Co z tym zrobimy? Wydanie tego na tradycyjnym nośniku CD z ładną okładką, nie wydaje się całkiem od rzeczy. A że tego dużo może naraz? To nie jest produkt - efekt badań fokusowych rynku czy nastawiona na pokupność obyczajowa lub kulturowa prowokacja, jak te wszystkie Marie Peszek etc. To jest dzieło artystyczne, organiczne, koherentne - a długie jest, bo tak nam daimonion podyktował. A że dużo nam podyktował - to trudno.

- Ale dzisiaj młodzi ludzie odbierają muzykę inaczej niż osiem lat temu - nie słuchają całych albumów, ale robią sobie własne składanki z pojedynczych nagrań ściągniętych z netu na iPody. Nie wyjdziecie z tym potrójnym albumem na kompletnych dinozaurów?
- Odpowiem pytaniem: czy fakt, że każda potrawa zaraz po przeżuciu staje się amorficzną papką oznacza, że w takiej formie ma być serwowana na talerzu w wykwintnej restauracji? Niechże sobie młodzież wypala składanki, jakie sobie winszuje. Ale, że to zjawisko nagminne, nie znaczy, że mamy rezygnować z tak ważnej formy wypowiedzi, jaką jest tzw. płyta długogrająca. Równie dobrze można by wymagać od poetów, żeby dla wygody czytelnika wydawali pojedyncze wiersze a prozaicy poszczególne rozdziały powieści z osobna. A poza tym, intuicja podpowiada nam, że jest grupa słuchaczy, dla których w muzyce liczy się ambient, development i elan vital. I dla nich jest ta płyta. A że jakiś oligofreniczny modniś będzie nas miał za żywą skamielinę? Jego sprawa.

- Z drugiej strony widać, że jakoś próbujecie iść z duchem czasu. Bo założyliście sobie Facebooka.

- Mamy konto na fejsbuku, nie żeby dokonywać regularnych aktów zbiorowego ekshibicjonizmu, tylko żeby się kontaktować z publicznością. A medium jak każde inne, równie dobrze moglibyśmy sobie zrobić świetlikową infolinię albo telemarketing.

- Mnie najbardziej zaciekawiło Wasze hasło na tymże Facebooku: "Świetliki - zespół brutalnych doświadczeń". Cóż to za przeżycia go zainspirowały?

- Hasło jak hasło. Ładnie i tajemniczo brzmi. Skoro może być "Gramy i śpiewamy najgłośniej w Polsce", to i "Zespół brutalnych doświadczeń" ujdzie. Jest w tym haśle element autoafirmacji i autoironii, a i jak widać - zagwozdka intelektualna też. Mogliśmy użyć innego, choćby: "Zapełniamy sale do 200 osób". Ale gdybyśmy napisali "Jesteśmy inteligentni i hojnie wyposażeni przez naturę" (notabene tak jest w istocie), też byłoby ładnie. A doświadczenia mamy, owszem.

- Dwa lata temu do Świetlików dołączyła Zuzanna Iwańska na altówce. I mam wrażenie, że przez dźwięki tego instrumentu znosi Was w niektórych nowych utworach nieco w stronę Piwnicy pod Baranami.

- To chyba Pana znosi! Przypominam czytelnikom, że altówkę wymyślono zanim Piwnica pod Baranami rozbłysła blaskiem promienistym na firmamencie kultury i sztuki. Byłoby może konwencjonalnie, ale szlachetniej nieco, gdyby ten instrument kojarzył się Panu z seksem choćby.

- Z seksem to w Waszym przypadku Pani Zuzanna może mi się jedynie kojarzyć. Całe szczęście mój zapał schładza Michał Wandzilak, którego zatrudniliście na klawisze. Bo dzięki jego grze pierwsza piosenka z nowej płyty, którą udostępniliście - "Zimna lala" - przywołuje chłodne brzmienia The Cure.

- Michał pracuje z nami, gdyż gra dobrze i pięknie, ma ładny instrument i pomaga nosić sprzęt starszym kolegom. A "Zimna lala" to pastisz New Order, prawdę mówiąc.

- Z drugiej strony jednak, takie "Gotham", to wręcz porażający utwór: jak połączenie Joy Division i Swans, albo Variete i Siekiery. Skąd u Was nagle tyle takiej pierwotnej energii?
- Znów pana redaktora znosi. To, że z racji wyłącznie osobistej sympatii do pana , zapoznaliśmy go z drobnym fragmentem naszego nowego wydawnictwa, nie upoważnia pana do nieodpowiedzialnego szafowania porównaniami. Tyle samo w tej piosence Siekiery i Variete, ile Rabczewskiej Doroty i Bajora Michała.

- No bez żartów!

- Gdybym ja musiał opisać tę pieśń, rzekłbym: to utwór Pink Floyd w wykonaniu Einsturzende Neubauten. Ale i takie skojarzenie równie niewiele czytelniczkom i czytelnikom powie.

- Podobno nowy materiał ma być podzielony na trzy części: depresyjną, opowiadającą o wychodzeniu z depresji i euforyczną. To teksty Marcina stworzyły ten wykres tak skrajnych emocji?

- Materiał jest podzielony dla wygody na trzy płyty. Wszystkie okrągłe z dziurką w środku. O czym mówią one razem i z osobna - niech sobie każdy posłucha i sam dośpiewa. Teksty i muzyka pięknie na tych płytach współbrzmią. A czy tworzą wykres jakiś i czy emocji, to naprawdę nie wiem.

- Marcin wydaje właśnie swój nowy tomik poetycki - "Jeden". Czy więcej dowiemy się o nim z tych wierszy, czy z tekstów do piosenek Świetlików?

- Jeśli można się dowiedzieć czegoś o autorze z jego dzieł, to z książki "Jeden" i płyty "Sromota" tyle samo się Państwo o Marcinie nie dowiecie. Narrator tu i tu - ten sam.

- Przed nami koncert Świetlików w Pięknym Psie - akurat w Dzień Dziecka. Szykujecie w związku z tym jakąś niespodziankę?

- Naturalnie. Specjalnie dla milusińskich będzie kobieta z brodą, trupa baletowa karłów-sodomitów, murzyński połykacz ognia, brzuchomówca mówiący w jidysz, a profesor Środa Magdalena wystąpi jako genderowe medium i z akompaniamentem pana Turnaua wywoływać będzie ducha Żmichowskiej. A po koncercie, jak zwykle mała, ekologiczno-rowerowa orgia, tym razem pod patronatem medialnym "Tygodnika Powszechnego". No dobra, żartowałem. Tylko kobieta z brodą będzie. Zapraszamy!

Rozmawiał Paweł Gzyl

Świetliki zagrają swoje utwory dziś o godz. 20 w krakowskim klubie Piękny Pies

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski