– „GMO z UJ-otu, czyli megathriller po krakowsku” – już w samym tytule dyktanda można było popełnić kilka błędów.
– Poziom całego dyktanda był naprawdę bardzo wysoki. Zawierało ono naprawdę sporo pułapek zarówno ortograficznych, jak i językowych.
– Pojawiły się takie słowa, jak: quasi-casting, pół-Kreol, morzypła, możylinki, hażanin, prahipsterka, heloderma, terpużka, suhak. W jaki sposób Pan się przygotowywał, żeby nie popełnić w nich błędów?
– Przede wszystkim powtarzałem wiedzę, którą zdobyłem już wcześniej. Polegało to na wertowaniu słownika ortograficznego, przypominaniu sobie pisowni najtrudniejszych wyrazów.
– A przeczytał Pan kiedyś słownik ortograficzny od deski do deski?
– Tak, kilka razy mi się to zdarzyło.
– Słownik może być wciągającą lekturą?
– Raczej nie. Jego czytanie to jednak mimo wszystko dość monotonne zajęcie.
– Widać jednak, że przynosi rezultaty. Nie pierwszy raz został Pan mistrzem ortografii.
– Od kilku lat startuję w podobnych konkursach i kilka z nich rzeczywiście udało mi się już wygrać. W tym między innymi Ogólnopolskie Dyktando w Katowicach. Nie oznacza to jednak, że ta wygrana w Krakowie mniej cieszy. W końcu wzięło w nim udział wielu mistrzów ortografii, mających naprawdę dużą wiedzę językową.
– Dla Pana nauka języka to wyłącznie hobby, czy zawodowo się Pan tym zajmuje?
– Pracuję w korekcie wydawnictwach, więc także zawodowo mam nieustanny kontakt z językiem polskim.
– Język polski od zawsze Pana interesował?
– W szkole bardzo mi się podobał i nigdy nie sprawiał żadnych problemów. Dlatego też kontynuowałem jego naukę na studiach. Jestem absolwentem literaturoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?