Zygmunt Kukla jest przekonany, że będzie jeździł z Anglikami do końca Euro, bo dojdą aż do finału FOT. ANDRZEJ BANAŚ , ARCHIWUM
Kierowcą angielskich piłkarzy Kukla został dzięki temu, że firma, z którą od 10 lat współpracuje, wygrała przetarg na obsługę Euro 2012. Muzyk od początku turnieju wozi gwiazdy angielskiego futbolu na lotnisko i treningi.
Różnica między codzienną jazdą a prowadzeniem autokaru z Wayne'em Rooneyem Stevenem Gerrardem i Johnem Terrym poza policyjną eskortą i możliwością jazdy na czerwonym świetle jest niewielka. Kukla tłumaczy, że zawsze chodzi przede wszystkim o to, żeby było jak najbezpieczniej i komfortowo.
Dodaje też, że trzeba utrzymywać odpowiedni dystans. - Nie biegam do piłkarzy i nie zagaduję ich. Nasz kontakt ogranicza się do: "Dzień dobry", "Do widzenia". Zresztą ja bardzo nie lubię stylu kierowcy, który puszcza głośno muzykę i cały czas opowiada kawały. To zupełnie nie w moim stylu. Prowadzę autobus, więc muszę dostarczać usług na najwyższym poziomie, a nie wychodzić poza swoją rolę - zaznacza.
Po dotychczasowych obserwacjach Kukla o angielskich piłkarzach mówi, że sprawiają wrażenie chłodnych i zdystansowanych, ale przede wszystkim maksymalnie profesjonalnych i całkowicie oddanych swojej pracy.
Po pierwszych dwóch meczach i kilku treningach, którym się przyglądał, dyrygent nie ma też wątpliwości, że będzie woził angielskich piłkarzy aż do 1 lipca. - Dojdą do finału - przewiduje.
Prowadzenie autobusu to dla Zygmunta Kukli spełnienie marzeń z dzieciństwa. Do dziś dokładnie pamięta chwilę, w której postanowił zostać kierowcą.
- Była straszna ulewa, oberwanie chmury, a ja jechałem z moim ojcem autobusem. Powiedział, że nie wysiądziemy, dopóki nie przestanie padać. Jeździliśmy tak chyba dwie godziny i wtedy złapałem tego bakcyla - wspomina dyrygent.
Wcześniej Kukla zaraził się inną pasją - muzyką. W wieku pięciu lat rozpoczął grę na fortepianie i pochłonęło go to na tyle, że ukończył studia na Akademii Muzycznej i założył własną okrkiestrę "Kukla Band".
Dyrygowanie i komponowanie nigdy jednak nie zepchnęły autobusów na boczny tor. Zaraz po studiach Zygmunt Kukla zrobił prawo jazdy i od 18 lat dzieli swój czas między muzykę a kierowanie.
- Gdybym nie jeździł, pewnie więcej czasu poświęciłbym muzyce, ale nie byłbym wtedy tak zdrowy psychicznie, jak jestem teraz - twierdzi Zygmunt Kukla.
Tłumaczy, że muzyka daje mu satysfakcję na scenie, ale sam proces twórczy jest dla niego wyczerpujący. Szczególnie, kiedy siedzi sam w domu i pracuje nad aranżacjami.
Jazda autobusem dostarcza mu za to wrażeń, których nie zobaczy z okien pracowni i nie wyczyta w nutach.
- Cały czas poznaję coś nowego, nawet jak jestem po raz kolejny w tym samym miejscu. Na przykład w Wieliczce byłem już miliony razy, ale za każdym razem jadę tam z ogromną chęcią, bo poznaję nowych ludzi, jest inna pora roku czy chociażby inna pogoda - wyjaśnia muzyk.
Zwraca jednak uwagę, że kierowanie autobusem to przede wszystkim ciężka i wymagająca praca.
- Trzeba ciągle myśleć i być skoncentrowanym. Wozimy ludzi, więc spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Ale musimy dbać nie tylko o to, żeby nic im nie zagrażało, ale także o komfort ich podróży. Praca kierowcy jest naprawdę bardzo trudna i chyba dlatego daje mi tak ogromną satysfakcję - przyznaje dyrygent-kierowca.
Zygmunt Kukla stara się jeździć autobusem jak najczęściej, przynajmiej tydzień w miesiącu. To pozwala czuć mu się pewniej za kierownicą. - Regularna jazda na pewno sprawia, że staję się coraz lepszym kierowcą. Mam nadzieję, że pasażerowie też to czują i ci, którzy mnie znają ze sceny, nie obawiają się jazdy z dyrygentem - żartuje Kukla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?