LIMANOWA. Konflikt z udziałem Roma w limanowskim szpitalu w tle sobotnich rozmów okrągłego stołu
Wczoraj sygnalizowaliśmy szpitalną scysję z udziałem Roma w tekście "Tajemnica okrągłego stołu". Dziś kontynuujemy temat, zgodnie z umową z dyrektorem szpitala, który miał szczegółowo rozeznać sprawę.
Bogdan Szczerba wrócił w ubiegłym tygodniu do Limanowej z Anglii.
- Źle się czułem, sześć dni nic nie jadłem, byłem odwodniony, po przyjeździe do Limanowej tylko chwilę odpocząłem w domu i wraz z żoną poszliśmy do szpitala na izbę przyjęć - mówi Bogdan Szczerba. - Tam wypisali kartotekę, ale obecny na dyżurze lekarz mnie lekceważył, bo już raz mieliśmy z nim zajście, jak nie chciał zbadać mojej matki. Traktował nas jak śmieci, a ja nie mogłem wytrzymać z bólu. Czekanie trwało aż cztery i pół godziny. Żona w końcu poszła do lekarza zapytać co się dzieje, a ten powiedział, że muszę czekać, bo jest kolejka. Nie było ważne to, że w tym czasie inni pacjenci wchodzili do gabinetu, chociaż trafili do szpitala dużo później i bólu nie było po nich widać. W końcu się zdenerwowałem i poszedłem do domu.
Z domu Bogdan Szczerba zadzwonił po pogotowie. Na miejsce przyjechał lekarz pełniący dyżur opieki całodobowej.
- Powiedział mi, że nie mogę w takim stanie zostać w domu, bo jestem odwodniony. Trafiłem do szpitala, ale na izbie był ten sam lekarz, co wcześniej. Zamiast mnie badać to robił przesłuchanie, dlaczego dzwoniliśmy po pogotowie. W pewnym momencie powiedziałem żeby mi dał moje skierowanie do szpitala i wyszedłem - dodaje Bogdan Szczerba.
- Podczas oczekiwania na przyjęcie męża dzwoniłam do zastępcy dyrektora szpitala - mówi żona Beata Mirga-Szczerba. - Prosiłam, żeby porozmawiał z lekarzem prowadzącym dyżur, by przyjął mojego męża na oddział. W odpowiedzi usłyszałam, że jego to nic nie obchodzi. Skomentowałam to, że oskarżę ich, jeśli coś mojemu mężowi się stanie. Odparł, żebym pocałowała się w cztery litery.
Na drugi dzień Bogdan Szczerba znów poszedł do szpitala, tyle, że już do innego lekarza. - Ten lekarz przyjął mnie bez problemu i zrobił gastroskopię. Dał skierowanie na oddział chirurgii, czyli tam, gdzie pracuje lekarz z izby przyjęć oraz zastępca dyrektora szpitala. Nie poszedłem, bo się ich boję, że mogą mi coś zrobić. Wybrałem leczenie prywatne - mówi Bogdan Szczerba.
Rodzina Szczerbów uważa, że część z lekarzy limanowskiego szpitala ma uprzedzenia na tle rasistowskim. - Gdyby nie robił różnicy pomiędzy Polakami a Cyganami, to by mojego męża ze skierowaniem normalnie na oddział przyjęto - mówi Beata Mirga-Szczerba.
Całkowicie inną wersję wydarzeń przedstawia dyrektor limanowskiego szpitala.
- Pan Bogdan Szczerba zgłosił się do nas o godzinie 15.13 z bólem brzucha - mówi Dariusz Socha, dyrektor szpitala. - Został poproszony o poczekanie, gdyż w tym czasie przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy został pacjent wymagający natychmiastowej pomocy. Równocześnie przywieziona została 85-letnia pacjentka ze złamaniami. W międzyczasie pan Szczerba zachowywał się wulgarnie, straszył i groził personelowi oddziału. O godzinie 16.50 oddalił się z niego samowolnie. Później pacjent został faktycznie karetkę przywieziony na SOR, ale był wulgarny i nie pozwolił się zbadać, po czym go opuścił.
Przebieg rozmowy telefonicznej do zastępcy dyrektora ds. medycznych Dariusz Socha skomentował, mówiąc, że "nie widzi powodów by pacjenci wymuszali konsultację z innym lekarzem niż będącym na SOR".- Jeden z naszych lekarzy, który wie jak się kończą wizyty takich osób jak pan Szczerba, nie wdając się w dyskusję dla dobra nas wszystkich przeprowadził badanie gastroskopii - mówi Dariusz Socha. - Według mnie pan Szczerba jest jednym z niewielu, ale zdarzających się pacjentów, którzy przychodzą do szpitala w celu wymuszenia badań i lekarstw. Ich postępowanie wymusza częste wizyty karetek w ich domach, w czasie gdy mogą być one potrzebne u osób naprawdę potrzebujących pomocy. Reszty nie komentuję.
(TOP)
Zamiast komentarza
Sobotni okrągły stół w Limanowej zorganizowany na życzenie tarnowskiego biskupa ordynariusza Wiktora Skworca odbył się za zamkniętymi drzwiami bez udziału mediów. Z relacji nieoficjalnych wiemy, że pochylono się przy nim nad problemami limanowskiej mniejszości romskiej. O bliższych szczegółach i efektach informacji brak. Wiadomo nam, że biskup zaapelował przed spotkaniem do wszystkich podmiotów życia społecznego o twórcze włączenie się w dyskusję o problemach polsko-romskich w Limanowej. Nie dane nam było uczestniczyć bezpośrednio w obradach okrągłego stołu. Postanowiliśmy jednak, poczuwając się do roli podmiotu życia społecznego, zgłosić propozycję utworzenia polsko-romskiego zespołu mediacyjnego złożonego z ludzi publicznego zaufania rekrutujących się z obu społeczności polskiej i romskiej. Zespół taki miałby za zadanie interweniować doraźnie i łagodzić spory, by nie dochodziło do eskalacji konfliktu i wytaczania oskarżeń najcięższego kalibru w sprawach czasami błahych.
(WCH)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?