Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskurs, maskarada, zazdrość

Redakcja
Oto pojawiła się książka „Miasto płci. Dyskurs miłosny Marii Peszek”.

Wacław Krupiński: KULTURAŁKI

Napisana przez doktorantkę Uniwersytetu Warszawskiego, przez tenże wydana, czyli żartów nie ma. Autorka, Katarzyna Kułakowska, na 145 stronach – zachęca do lektury prof. dr hab. Krystyna Duniec –- „analizując debiutancki album Marii Peszek miasto mania i późniejszy projekt Maria Awaria erudycyjnie, i co szczególnie istotne, precyzyjnie, wykorzystuje rozmaite narzędzia performatyczne, by zbudować personę Marii Pe-szek, teatralizującej na scenie swoją intymność, prywatność, seksualność i swój kobiecy dyskurs wymagający stanu wiecznego zakochania”. Taki to dyskurs kobiecy prowadzą, „erudycyjnie i precyzyjnie”, współczesne teatrolożki. Taka to mania.

„Maskaradą” Michaiła Lermontowa rozpoczął się sezon teatralny w Krakowie. Rzadko wystawianą, trochę zapomnianą opowieść o zazdrości bon vivanta, kabotyna i pyszałka wystawił na Dużej Scenie Teatru im. J. Słowackiego Nikolaj Kolada, dramatopisarz, aktor i reżyser, którego sława już dawno wykroczyła poza granice Rosji. I od razu powiem: dawno nie widziałem tak misternie zrealizowanego spektaklu, tak intensywnie czerpiącego z wszelkich, i wielkich, możliwości teatru, tak precyzyjnie poprowadzonego 25-osobowego zespołu aktorskiego, tak czarownie snutej opowieści. Na tej scenie pewnie ostatni raz, gdy Barbara Sass zrealizowała „Idiotę”, na innych...? Scenografia, kostiumy i światło Justyny Łagowskiej, rozbudowana choreografia Maćko Prusaka do muzyki wybranej przez reżysera, piękne w obrazie sceny zbiorowe i jakże sugestywne kameralne tworzą absolutną jedność. Reżyser daje nam spektakl wspaniale wizyjny, z wieloma oryginalnymi sytuacjami, nierzadko zabawnymi, jak scena w kąpieli czy z nadmuchiwanym rogaczem.

Przez ponad trzy godziny – ale nie grozi nam znudzenie – prowadzi nas Kolada przez bogactwo swej teatralnej wyobraźni, która wie, jak uwieść widza, tak samym losem bohaterów, jak i maestrią opowieści.

Wspierają w tym reżysera aktorzy – od Radosława Krzy-żowskiego poczynając, mistrzowsko oddającego metamorfozę głównego bohatera, poprzez jego ofiarę, w którą misternie wciela się Agnieszka Judycka, po Dominikę Bednarczyk, Rafała Szumerę, Sławomira Maciejewskiego, Ewę Worytkiewicz, Marcina Kuź-mińskiego i Grzegorza Łukaw-skiego oraz pozostałych wykonawców. Kolada postawił bowiem na granie zespołowe i umiał to wyegzekwować.

Wspaniała premiera – wolna od scenicznych nowinek, moralizatorskich wybiegów i ambicji mówienia o naszym tu i teraz, przywracająca wiarę w teatr w sensie jak najbardziej ścisłym, wiarę w siłę opowieści, w magię, która oddala od tego, co mamy na co dzień. Także od zazdrości naszych powszechnych.

Na sobotniej premierze, co także rzadkie, łatwo było zauważyć niemałą grupę aktorów Starego Teatru. Tego, w którym za dyrekcji Mikołaja Grabowskiego stracił przed 10 laty pracę Radosław Krzyżowski. Wtedy czuł się pokrzywdzony, dziś po tylu świetnych rolach w „Słowaku” – przed 10 laty zagrał wspaniale Rogożyna w „Idiocie” –- może czuć się szczęśliwy. I kto wie, czy nie jest obiektem zazdrości? Niekoniecznie z Lermontowa wywiedzionej...

Może to nawet okazja, by jacyś teatrolodzy, tym razem z Krakowa, opisali aktora, mimo iż nie teatralizuje na scenie intymności, prywatności, seksualności ani swego dyskursu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski