Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci jednego Boga

Redakcja
"Islam pojawił się w Europie już na początku VIII stulecia, wraz z inwazją arabską w Andaluzji". Fot. Jakub Ciećkiewicz
"Islam pojawił się w Europie już na początku VIII stulecia, wraz z inwazją arabską w Andaluzji". Fot. Jakub Ciećkiewicz
Słowo "islam" niedobrze kojarzy się sporej części Europejczyków. Muzułmanie są utożsamiani z terroryzmem, okrucieństwem, dyskryminowaniem kobiet i wszelkiego rodzaju mniejszości, w tym religijnych, etnicznych, seksualnych.

"Islam pojawił się w Europie już na początku VIII stulecia, wraz z inwazją arabską w Andaluzji". Fot. Jakub Ciećkiewicz

Europejskie media raz po raz ostrzegają, że Staremu Kontynentowi grozi islamizacja. Prof. Janusz Danecki, arabista i islamista z Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, twierdzi, że poziom wiedzy Europejczyków na temat świata islamu jest znikomy, pełen stereotypów; podobnie zresztą rzecz ma się z drugiej strony. - Wiele zła dla wzajemnego poznania się obu cywilizacji - chrześcijańskiej i muzułmańskiej - przynoszą, niestety, środki masowego przekazu - mówi profesor. - Działają one w myśl zasady, że warto podać informację jedynie wtedy, gdy "człowiek ugryzie psa". W konsekwencji ograniczają się niemal wyłącznie do mówienia o aktach terroryzmu i okrucieństwach dokonywanych przez muzułmanów. W efekcie Europejczycy uznają je za rzeczy typowe dla świata islamskiego. Tymczasem są to zjawiska wyjątkowe dla tego świata. Muzułmanów jest ponad 1,3 mld i ich liczba stale rośnie (od kilku lat wyznawcy Allaha są najliczniejszą grupą religijną na świecie, spychając na drugie miejsce katolików - red.). Jedynie bardzo nieliczni przedstawiciele tej religii sięgają po przemoc.

Według najnowszych statystyk międzynarodowych, fundamentaliści islamscy - czyli osoby zabiegające o przestrzeganie fundamentów, korzeni religii islamskiej - stanowią od 5 do 8 proc. wszystkich muzułmanów, a zwolennicy sięgania po arsenał terrorystyczny to 3-8 proc. całej liczby fundamentalistów. Wynika z tego, że liczba muzułmanów, którzy naprawdę są dla nas groźni, waha się od 0,15 do 0,7 proc. populacji, czyli - maksymalnie licząc - i tak jest ich aż około 10 milionów.

Znawcy islamu, m.in. prof. Danecki czy prof. Marek Dziekan z Uniwersytetu Łódzkiego, przekonują, że ani Europie, ani tym bardziej Polsce nie grozi islamizacja. Podkreślają, że wmawia się nam, iż muzułmanie nagle będą w większości, że nastąpi coś w rodzaju kolonizacji świata zachodniego przez świat islamu. - Takie myślenie nie ma nic wspólnego z prawdą z dwóch podstawowych powodów - mówi prof. Danecki, autor fundamentalnych prac opublikowanych w języku polskim o kulturze, języku i historii świata muzułmańskiego, zwłaszcza arabskiego. Pierwszy powód wynika z tego, że świat islamu w porównaniu do Europy jest bardzo słaby pod względem ekonomicznym, i nie zmienia tego fakt, iż niektóre kraje są zasobne w ropę oraz gaz i dzięki temu dysponują wielkimi pieniędzmi. Islamista i arabista z UW zwraca uwagę, że sami Europejczycy często z chlubą podkreślają, iż cywilizacja muzułmańska kiedyś była wielka, a od dobrych kilku wieków cechuje ją zastój. Warto też pamiętać, że niespełna 8-milionowy Izrael, nawet bez pomocy militarnej Ameryki - jak oceniają fachowcy - mógłby pokonać koalicję państw arabskich, która w sumie liczy około 320 mln ludności. Drugą przyczyną, z powodu której - w ocenie prof. Daneckiego - nie grozi nam islamizacja Starego Kontynentu, jest stopniowa asymilacja muzułmanów mieszkających w Europie. - Na szczęście dla nas wszystkich, czyli i Europejczyków, i wyznawców islamu mieszkających na Starym Kontynencie, proces ten przebiega wolno. Skutkuje to jednak tym, że większość z Europejczyków nie dostrzega zmian zachodzących w środowisku europejskich muzułmanów.
Europejczycy obawiają się szybkiego przyrostu naturalnego wśród muzułmanów. Faktem jest, że prawie 60 proc. populacji muzułmańskiej ma mniej niż 25 lat, a średnia wieku wśród wyznawców Allaha wynosi blisko 23 lata, gdy przeciętna ogólnoświatowa to ponad 28 lat. Tę strukturę demograficzną przypisuje się najwyższemu przyrostowi naturalnemu na świecie, jaki ma miejsce wśród muzułmanów. Jednak spada on, i to znacznie. Pomiędzy rokiem 1975 a 1980 wskaźnik rozrodczości wśród muzułmanów wynosił 6,5, co znaczy, że przeciętna muzułmanka urodziła sześcioro lub siedmioro dzieci. Wskaźnik ten jednak zmalał do 3,5 w latach 2000-2005, a obecnie - jak podają demografowie - jest jeszcze niższy. Przypomnijmy, że obecnie Polka rodzi średnio 1,4 dziecka, co oznacza, iż będzie nas ubywało. Jednak w rekordowych dla nas latach 50. wskaźnik rozrodczości w Polsce był znacząco wyższy niż w świecie arabskim na początku obecnego stulecia.

W 720-milionowej Europie około 50 mln jej mieszkańców wyznaje islam. Przypomnijmy jednak, że religia ta pojawiła się w Europie już na początku VIII stulecia wraz z inwazją arabską w Andaluzji (obecna Hiszpania), czyli ponad 250 lat przed przyjęciem chrztu przez Mieszka I. Współcześnie jej wyznawcy mieszkają głównie w Rosji (ok. 26 mln), na Bałkanach oraz w europejskiej części Turcji. Spośród państw europejskich krajem, w którym muzułmanie stanowią wyraźną większość, jest niewielka Albania, z około ponad 75-procentową wspólnotą wierzących w Allaha. W krajach Europy Zachodniej najwięcej wyznawców islamu mieszka w Niemczech i Francji (po około 3,5 mln), Wielkiej Brytanii (ok. 1,8 mln) i Hiszpanii (ok. 1,5 mln).

Jednak tak duża liczba muzułmanów w Europie to przede wszystkim rezultat emigracji, której główna przyczyna ma charakter ekonomiczny. - Nie potępiajmy muzułmanów za to, że szukają lepszego życia, a przy tym chcą zachować swoje wartości. Podobnie przecież czynili i czynią miliony Polaków, którzy na obczyźnie szukali chleba, ale nie chcieli i nie chcą przestać być Polakami - mówi prof. Danecki. Przypomnijmy, że obecnie nasi rodacy buntują się przeciwko usuwaniu języka polskiego z niemieckich szkół.

Obawa Europejczyków przed muzułmanami wynika również z tego, że religia w życiu wyznawców Allaha ma duże znaczenie. - Prawdą jest, że muzułmanie są - generalizując - o wiele bardziej religijni niż chrześcijanie - przyznaje prof. Janusz Danecki. Dodaje jednak, że to jego stwierdzenie dotyczy głównie muzułmanów żyjących w krajach, gdzie islam dominuje. W nich wyznawcy Allaha żyją podobnie jak Europejczycy jeszcze niewiele ponad 100 lat temu, czyli pod bardzo silnym wpływem religii. - W Europie natomiast, w tym w Polsce, muzułmanie niekoniecznie trzymają się żelaznych zasad islamu - mówi prof. Danecki. - Ateizacja na naszym kontynencie dotyczy nie tylko chrześcijan, ale również muzułmanów. Dla coraz większej liczby europejskich muzułmanów religia zaczyna odgrywać coraz mniejszą rolę. Jego zdaniem odsetek tzw. pobożnych katolików w Polsce nie jest niższy niż pobożnych wyznawców islamu w naszym kraju.
Prof. Janusz Danecki boleje nad faktem, że Europejczycy, jako gospodarze, doprowadzili do gettoizacji muzułmanów na Starym Kontynencie. - Wielu z nich żyje w oddzielnych dzielnicach, mimo że mieszkają w wielkich centrach europejskich, np. w Berlinie, Paryżu czy Londynie. Tkwią tam w swoim środowisku, przez co asymilują się z kłopotami. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że w rodzinach muzułmańskich życie organizują kobiety, a gdy są pozbawione kontaktu ze światem zewnętrznym, to w konsekwencji jeszcze mocniej podtrzymują tradycję, wychowując w niej dzieci. W efekcie nadal sporo rodzin muzułmańskich na Starym Kontynencie jest mocno zakorzenionych i zamkniętych w świecie islamu ortodoksyjnego. Jednocześnie prof. Danecki podkreśla, że mimo tych barier mamy do czynienia z toczącym się procesem europeizacji muzułmanów.

Europejczycy boją się muzułmanów. Ci zaś chyba jeszcze znacznie bardziej lękają się cywilizacji zachodniej. - My, Europejczycy, nie chcemy przyjąć do wiadomości podstawowych faktów, a do nich należy m.in. to, że obecnie dysproporcja sił, zwłaszcza w sferze ekonomicznej i technologicznej, jest przeogromna. Powinniśmy wiedzieć, że na około 1,3 mld wyznawców Allaha ponad 90 proc. żyje w warunkach, które przeniesione na europejski grunt, nawet do niezbyt przecież nadal zamożnej Polski, oznaczałyby życie w nędzy. Kilka krajów muzułmańskich jest co prawda zamożnych - z powodu posiadania złóż ropy naftowej - ale panuje tam potężne rozwarstwienie materialne. Bogactwo koncentruje się w rękach stosunkowo nielicznej grupy. Dodam, że bogactwa naturalne są nie tylko źródłem bogactwa, ale też przekleństwem krajów arabskich. Łatwo uzyskane dzięki nim pieniądze powodują, że państwa muzułmańskie leżące na ropie nie dbają o modernizację i wszechstronny rozwój. Sami Kuwejtczycy podają, że ich obywatele pracują efektywnie średnio... 8 minut dziennie!

Prof. Danecki podkreśla, że świat muzułmański postrzega kulturę zachodnią jako zagrożenie dla siebie i dlatego z nią walczy. Pewną analogią - zdaniem profesora - może być poczucie zagrożenia, jakie wielu Europejczyków żywi wobec globalizacji czy upadku wysokiej kultury. Nasz rozmówca radzi zastanowić się, jak zachowaliby się Europejczycy, gdyby jakaś potężna cywilizacja podbiła nasz kontynent i domagała się respektowania wartości, które ona uważa za ważne. Profesor przypomina, że praktycznie cały świat muzułmański był skolonizowany przez państwa Starego Kontynentu, a do dzisiaj żądanie zmiany nastawiania, przewartościowania swoich zachowań, dostosowania się do wartości, przypomina ruch jednostronny. - To my oczekujemy lub żądamy, by muzułmanie postępowali zgodnie z naszymi regułami, z góry uznając je za bardziej wartościowe. Świat islamu jest co prawda przekonany, że ich religia jest bardziej doskonała niż chrześcijan czy Żydów, ale nie oczekuje nawrócenia od wyznawców Chrystusa i judaizmu.
Jednocześnie niektórzy muzułmanie, np. Ziauddin Sardar i Merryl Wyn Davis, autorzy m.in. książek" "Islam" czy "Dlaczego ludzie nienawidzą Ameryki", przyznają, że ich współwyznawcy zapracowali na negatywne opinie na temat islamu. Przypominają, że islam powstał dla ustanowienia równości między ludźmi i rządów prawa. Przez dobrych kilka wieków, ale tylko w swoich początkach, przywiązywał wielką wagę do wiedzy, edukacji i zdolności twórczych. Cywilizacja, którą stworzył, słynęła z wiedzy i skromności, a także z tolerancji, sprawiedliwości i dbałości o interes publiczny. Ziauddin Sardar i Merryl Wyn Davis przyznają, że niemal niczego z tych dawnych osiągnięć nie można znaleźć w dzisiejszym świecie islamu. Złoty wiek mahometan trwał przeszło pół tysiąca lat, od VII do XIII w. W tym czasie cywilizacja muzułmańska doszła do takich osiągnięć, że jej wyznawcy w swojej pysze uznali, iż rozwiązali wszystkie problemy dotyczące człowieka, techniki i kultury. Za swoją krótkowzroczność społeczeństwa muzułmańskie drogo płacą do teraz. "Mierność, nietolerancja i despotyzm, jakie panują dziś na obszarach świata muzułmańskiego, mają swoje źródła w zwrocie historycznym, który zaczął się w XIII stuleciu" - piszą autorzy "Islamu".

Prof. Janusz Danecki apeluje, by pamiętać, że świat muzułmański jest bardzo zróżnicowany. Na Bliskim Wschodzie mieszka jedynie niewiele ponad 20 proc. wyznawców Allaha. Najwięcej muzułmanów jest w azjatyckiej Indonezji (ok. 180 mln), dobrze ponad 110 mln mieszka ich w Indiach, blisko 160 mln w Pakistanie, ok. 70 mln w Turcji, w Nigerii - 50 mln, a w Chinach - ponad 40 mln. Najludniejszym krajem Bliskiego Wschodu jest 70-milionowy Iran, a najzamożniejsze kraje arabskie: Kuwejt, Katar, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, w sumie mają ok. 35 mln mieszkańców.

Czy islam jest atrakcyjny dla chrześcijan? Jego znawcy przyznają, że tak, ale tylko dla bardzo wąskiej grupy. Coraz liczniej natomiast chrześcijanie odkrywają, że islam jest religią blisko spokrewnioną z chrześcijaństwem, a żydzi - że z judaizmem. Nie brakuje przy tym przypadków nawracania się chrześcijan i żydów na islam. Prof. Danecki zwraca uwagę, że Koran, podobnie jak Stary Testament, nie jest łatwą lekturą. - Mylą się jednak ci, którzy przekonują, że w Koranie są słowa zachęcające do zabijania chrześcijan czy żydów. Owszem, czytamy w Koranie, że "kiedy miną święte miesiące, wtedy zabijajcie bałwochwalców, tam gdzie ich znajdziecie; chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie dla nich wszelkie zasadzki!". Jednak - podkreśla arabista - przecież w czasie, kiedy Koran powstawał, jedynymi bałwochwalcami na Bliskim Wschodzie byli... Arabowie. Reszta to byli chrześcijanie i żydzi. Z punktu widzenia islamu wyznawcy obu religii nie są "bałwochwalcami". Muzułmanie nie uważają chrześcijan i żydów za niewiernych. Wierzymy w tego samego Boga, tylko muzułmanie uważają, że ich wiara jest lepsza (np. Jezusa nie uznają za Boga, gdyż Bóg - w ich doktrynie - jest jeden, a tym samym są przeciwni doktrynie o Trójcy Świętej - red.). Jednocześnie mają oni świadomość, że są młodszymi braćmi w wierze, bo islam narodził się długo po judaizmie, ale też sześć wieków po chrześcijaństwie.
Prof. Marek Dziekan podkreśla, że muzułmanie i chrześcijanie wierzą w tego samego Boga, tylko inaczej wyznawcy obu religii Go sobie wyobrażają. Według muzułmanów Bóg wymaga przede wszystkim posłuszeństwa, a mniej wspominają o Nim w kontekście miłości. Jednak, jak twierdzi prof. Dziekan, islam z zasady nie nawołuje do nawracania wyznawców monoteizmu, czyli chrześcijan i żydów. Wojna ofensywna jest zakazana w Koranie, a osławiony dżihad, nawet w wersji siłowej, może być wyłącznie traktowany jako wojna obronna, czyli musi być odpowiedzią na atak. Jednak sama napaść przez muzułmanów może być traktowana nie tylko w postaci akcji militarnej, ale też ideologicznej.

WŁODZIMIERZ KNAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski