Wychowanków Domu Dziecka w Sieborowicach w gminie Michałowice nie trzeba było namawiać, żeby pojechali pomóc w porządkowaniu domu i podwórka ubogiej rodziny - matki z czwórką dzieci.
Pracowali przez kilka dni, ale to nie pierwsza akcja, w której podopieczni domu brali udział. Włączali się do "Szlachetnej Paczki", byli wolontariuszami na imprezach charytatywnych. - Pomaganie powinno być naturalną rzeczą dla wszystkich. Naszym dzieciom musimy uświadamiać, że są ludzie, którzy znajdują się w gorszej sytuacji, trudniejszych warunkach niż oni sami.
Dlatego powinni spieszyć z pomocą. W ten sposób one nie czują się tylko tymi, którzy coś biorą, dostają, ale także dają od siebie - mówi Konrad Urbańczyk, dyrektor Domu Dziecka w Sieborowicach.
Bez wahania wysłał swoich podopiecznych do pomocy ludziom ubogim. Całą akcję zaaranżował Dominik Górka, jeden z wychowawców, który działa w Stowarzyszeniu "Piękne Anioły". Organizacja remontuje pokoje dla dzieci z biednych rodzin. Gdy szefowa stowarzyszenia Katarzyna Konewecka-Hołój zaczęła prace w Sulechowie w gminie Kocmyrzów-Luborzyca, z niepokojem zadzwoniła do pana Dominika z informacją, że brakuje ludzi do pracy przy remoncie.
- Zabrałem się do pracy, ale miałem ograniczony czas, bo musiałem iść na dyżur do domu dziecka - mówi Dominik Górka. Wówczas wpadł na pomysł, żeby do pracy przy porządkowaniu domu po remoncie i podwórka zabrać wychowanków. Zaproponował to dyrektorowi. Zgodę dostał od razu. Poszedł z propozycją do swoich podopiecznych, głównie tych starszych chłopaków, 16 i 17-latków.
- Zapytałem, czy zechcieliby pomóc ludziom, którzy klepią biedę i potrzebują wsparcia w wielu domowych zajęciach, sprzątaniu po remoncie, porządkowaniu podwórka, wyniesieniu starych mebli, narąbaniu drewna? Kilku chłopaków zgłosiło się natychmiast. Poszli się przebrać i jednej chwili byli gotowi do wyjazdu - mówi wychowawca, który sam dołączył do budowlańców. Chłopcy wiedzieli, że będą pracować za darmo, że muszą poświęcić czas i energię, ale robili to ochoczo przez dziesięć dni, aż uporządkowali co trzeba.
Katarzyna Konewecka-Hołój ucieszyła się, bo zorganizowana przez nią ekipa remontowa, która pracowała w Sulechowie bardzo potrzebowała pomocników.
- Podopieczni domu dziecka pozbierali z podwórka wszystkie niepotrzebne przedmioty, stare wersalki, fotele po remoncie i wystawili do odbioru odpadów wielkogabarytowych. Poukładali drewniane palety, wygrabili i pozamiatali podwórko. Przy tej okazji zaprzyjaźnili z rodziną, której pomagali - mówi pani Kasia.
To nie wszystko. Dom dziecka włączył się też w przygotowanie paczki świątecznej dla tej rodziny. - Dzieci oddały na nią swoje kieszonkowe. Wspólnie robiliśmy tę paczkę - mówi pan Dominik. Jeździliśmy kupować środki czystości, proszki do prania, żywność i słodycze dla dzieci. A potem razem zawieźliśmy do potrzebującej rodziny.
- Było wiele pozytywnych emocji, podczas gdy matka czwórki dzieci dziękowała im za pomoc oraz za paczkę świąteczną.
Obdarowani płakali ze szczęścia, a nasze dziewczyny razem z nimi - mówi wychowawca. Dzieci z domu dziecka czuły się potrzebne, wiedziały, że wyrzekając się kieszonkowego z jednego lub dwóch miesięcy dały wiele radości ubogim ludziom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?