Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko autystyczne czuje inaczej niż ty

Rozmawiała Majka Lisińska-Kozioł
Jolanta Otałęga
Jolanta Otałęga Fot. Archiwum
Rozmowa. O autyzmie i zespole Aspergera oraz o edukacji społeczeństwa także przez sztukę rozmawiamy z Jolantą Otałęgą i Marią Marczyk, prezes i wiceprezes zarządu ośrodka Effatha.

- Po co jest Międzynarodowy Tydzień Autyzmu?

Jolanta Otałęga: - Żeby więcej niż zwykle mówić o zaburzeniach rozwoju, jakimi są autyzm i zespół Aspergera. Da się je zdiagnozować, a im szybciej to się stanie, tym lepiej. Można też sprawić, że dziecko będzie lepiej funkcjonowało w społeczeństwie i teraz, i w przyszłości; choć nie zawsze samodzielnie.

- Warunkiem jest to, że społeczeństwo okaże tolerancję.

J.O.: - Właśnie. I będzie naszym partnerem w procesie terapii oraz leczenia. Bo nie wystarczy, że na terenie ośrodka przećwiczymy z dzieckiem jego zachowanie na poczcie, w sklepie, na ulicy, w tramwaju. Potem nasz pacjent musi odnaleźć się wśród zwykłych ludzi, nie tylko wśród przyjaźnie nastawionych, terapeutów. Dlatego poprosiliśmy w zaproszeniu na nasz przegląd filmów: Nie oceniaj, nie krytykuj, nie odrzucaj. Jeśli nie umiesz zaakceptować - toleruj.

- Dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera nie wyzdrowieją.

J.O.: - Niektóre mogą jednak dobrze funkcjonować wśród nas. Dlatego im wcześniej zaczyna się terapia, tym lepiej. Warto pamiętać, że autyzm bywa sprzężony z upośledzeniem umysłowym, dotyczy to 70 do 80 procent osób. Im jest ono głębsze, tym rehabilitacja bywa trudniejsza. Ale autystyczne dzieci sprawne intelektualnie mają dzięki pracy z terapeutą wiele narzędzi do obejścia swojego autyzmu.

- Tegoroczny przegląd filmów był piąty z kolei.

J.O.: - Odbywał się pod hasłem: Akceptacja. O tym i o nietolerancji był pokazany przez nas film: „Ben X” Nicka Balthazara. Dwunastoletni chłopiec z zespołem Aspergera został posłany przez rodziców do tzw. normalnej szkoły. Dyrekcja i nauczyciele byli na to przygotowani. Ale młodzież okazała się okrutna. Ben znalazł azyl w świecie wirtualnym, bardziej przyjaznym niż ten rzeczywisty. Jeśli nauczyciele, rodzice i młodzież nie potrafią stworzyć młodemu człowiekowi z tym spektrum zaburzeń przyjaznego środowiska, nie odnajdzie się w otaczającej go rzeczywistości.

- „Mary i Max” Adama Elliota z Australii, to film animowany opowiadający o przyjaźni między dziewczynką z Australii i Maxem z Ameryki.

J.O.: - Nie zawsze to, co robimy w najlepszej wierze, jest dobre dla osoby z zespołem Aspergera lub z autyzmem. Warto o tym pamiętać, podejmując decyzje wobec osoby z zaburzeniem rozwoju.

- Rodzic powinien zaakceptować inność swojego dziecka ?

Maria Marczyk: - Tak byłoby najlepiej. Czasami jednak proces godzenia się z tym, że dziecko będzie się różnić od innych, trwa latami.

- O co rodzice pytają?

M.M.: - Kiedy dziecko zacznie mówić. Wydaje im się, że wtedy nawiążą się z nim nić porozumienia i wszystko będzie dobrze.

- A nie będzie?

M.M.: - Właśnie, bo mowa nie jest najważniejsza. Są przecież dzieci, które nie mówią, ale to im nie utrudnia kontaktów społecznych, bo używają wzroku, gestów, żeby swoje intencje przekazać innym. Istotą autyzmu jest brak intencji do komunikowania się. Osoba autystyczna nie jest zainteresowana drugim człowiekiem. Jeśli zadaje pytania, to nie oczekuje odpowiedzi na nie. Nie nawiązuje dialogu.

- Kiedy udać się do specjalisty?

M.M.: - Są testy, na podstawie których diagnozuje się dzieci niespełna roczne. Jeśli rodzic zauważy, iż mimo jego wysiłków na twarzy dziecka nie pojawia się uśmiech, dziecko odwraca wzrok, trzeba je baczniej obserwować i poddać testom. Trzeba jednak pamiętać, że autyzm u małego dziecka to nie jeden wybrany objaw, ale zespół objawów w sferze kontaktów społecznych, mowy komunikatywnej oraz w granicach aktywności własnej i wyobraźni w zabawie.

- Pozostałe dwa filmy „Maraton” i „Luke” również mówią o trudnych relacjach.

J.O.: - Pierwszy film, który wyreżyserował YoonChul Leong, opowiada o chłopaku i jego mamie, która zatrudnia trenera, żeby przygotował jej syna do startu w maratonie. Powstaje pytanie, jak duża może być cena takich wyzwań.„Luke” to film o trudnej przyjaźni, która wymaga akceptacji. Aneta Garncarz, psycholog z Centrum Autyzmu, wystosowała przed projekcją apel do widzów i do nas wszystkich.

Daje do myślenia: Mamo, Tato, Lekarzu, Psychologu, Wychowawco zaakceptuj, że: nie mówię; że czasem krzyczę, choć wiem, że to nic nie daje; że mam autyzm - nie mów, że diagnoza mnie stygmatyzuje; że nie lubię się do ciebie przytulać; nie potrafię opanować materiału, znajdź mi inną szkołę, gdzie ktoś będzie wiedział, czego i jak mnie nauczyć; dziwnie się poruszam i robię dziwne miny i nie zwracaj mi ciągle uwagi; mówię niestosowne rzeczy, nie wiem, co to znaczy niestosowny; nie przejmę po tobie firmy, którą prowadzisz; muszę brać leki, bez nich nie umiem zapanować nad swoim zachowaniem; na przerwie chcę zostać w klasie; nie zdam matury i że nie jestem geniuszem, niewiele osób z autyzmem nimi jest. Zaakceptuj mnie ze wszystkimi moimi deficytami, ułomnościami, dziwactwami. Jestem autystyczny, inny nie będę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski