Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko. Nowy człowiek, który zmienia wszystko i uczy dorosłości. Opowiada o tym Michał Mikołajczyk, piłkarz Puszczy Niepołomice

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Michał i Mojko. Zdjęcie zrobiła Monika - żona i mama
Michał i Mojko. Zdjęcie zrobiła Monika - żona i mama Monika Swakowska-Mikołajczyk
W covidowym roku został ojcem, zaczął pisać bloga, zamieszkał na swoim i wszedł „w najlepszą dekadę życia, gdzie mózg już nadąża za ciałem, a ciało jeszcze nadąża za mózgiem”. To nie o piłce rozmowa z Michałem Mikołajczykiem, piłkarzem, kapitanem I-ligowej Puszczy Niepołomice. Trzydziestolatkiem.

Połowa marca. Koronawirus z dnia na dzień paraliżuje Polskę, paraliżuje służbę zdrowia. W ostatnich tygodniach ciąży Twojej żony…

To był trudny dla nas okres, zwłaszcza dla Moniki. Bo nie wiedziała, jak ten poród będzie w ogóle wyglądał. Pierwsze dziecko, nasz pierwszy potomek, w szkole rodzenia wszystko zostało nam jasno i prosto wyjaśnione. Ale pojawił się covid i sytuacja kompletnie się zmieniła.

Pewnie planowaliście, że będziesz przy żonie podczas porodu.

Tak, zresztą nawet już w podwyższonym reżimie sanitarnym, dwa tygodnie przed porodem, w szpitalu wyrazili nam na to zgodę. Wynajęliśmy apartament, w którym mieliśmy przebywać razem z Moniką, na zasadzie: zamykają nas na trzy dni, nikt do nas nie ma dostępu, nie możemy wychodzić na zewnątrz, nikt nie może do nas przyjść w odwiedziny. Ze względu na odwołane rozgrywki wiedziałem, że mogę zgodzić się na to bez zastanowienia, i tak też się stało. Niestety po tygodniu okazało się, że takiej możliwości już nie ma, że nie mam wstępu do szpitala, a żonę mogę jedynie odprowadzić do szpitalnych drzwi i czekać na telefon czy wszystko poszło zgodnie z planem. To na pewno spowodowało, że choć już samo przeżycie ciąży jest dla kobiety trudne, Monika przeżyła całą tę sytuację jeszcze mocniej. A ja? Nie chcesz wiedzieć, co miałem wtedy w głowie. Oboje nas to zahartowało.

Mikołajczykowie. Monika, Michał i Mojko
Mikołajczykowie. Monika, Michał i Mojko Archiwum rodzinne

Jak poczułeś się jako tata? Kobieta ma instynkt macierzyński, u mężczyzn to uczucie, które zwłaszcza przy pierwszym dziecku dopiero musi się obudzić.

Zacznijmy od tego, że decyzja o dziecku przyszła pewnego letniego dnia i była składową wielu czynników, jednak cały czas mogę nazwać ją spontaniczną, podobnie jak nasze życie. Nie mieliśmy jakiegoś ciśnienia. Rozmawialiśmy o dziecku, były plany, ale odkładaliśmy je, skupiając się bardziej na własnej karierze - Monika zajmuje się fotografią. Wiele osób mówi, że nie ma idealnego momentu na dziecko. Podpisuję się pod tymi słowami. Do dnia porodu czułem się cały czas tak samo – że to nie jest prawda (śmiech). Oczywiście, cieszyliśmy się, ale psychicznie nie byliśmy nastawieni, że to już teraz. Nie docierało do nas, że zostaniemy rodzicami i nadal brzmiało to zbyt poważnie.

No i?

Wiadomo, że po porodzie zdarzyły się trudniejsze momenty, gorzej przespane noce. Ćwiczyłeś na lalce, a nagle masz się zajmować prawdziwym człowiekiem. Ale uważam, że dziecko jest podsumowaniem związku, jego najważniejszym punktem. Jeśli ktoś mi powie, że zamieszkanie razem czy małżeństwo powoduje, że człowiek się zmienia, to nie jest prawda. Dziecko definiuje to, czy związek jest dobry czy nie. Bo są momenty, w których np. żona jest niewyspana, ja jestem niewyspany, a mamy człowieka, którym musimy się zająć. Gdyby go nie było, to jedno z nas, nie wiem, strzeliłoby focha, poszło do innego pokoju i koniec tematu. A tutaj nie wchodzi to w grę. Zresztą… nie ma nawet na to czasu.

Pomysł na imię dla małego człowieka skąd zaczerpnęliście?

Powiem tak: nie chcieliśmy nadawać dziecku typowego imienia. Do dzisiaj nie rozumiem fenomenu wybierania przez rodziców imion z pierwszej dziesiątki najczęściej nadawanych imion w kraju. Rodzi się człowiek, poświęcamy tyle czasu na wyprawkę, na wybór wózka, a imię często wybiera się powierzchownie - bo ładnie brzmi. My, kiedy nie mieliśmy jeszcze w planach powiększania rodziny, lubiliśmy spojrzeć w listę imion i je omawiać, dyskutować, szperać w historii. W pewnym momencie Monika wymieniła – Mojko. Gdy pierwszy raz usłyszałem to imię myślałem, że to żart - podobnie jak w późniejszym czasie cała nasza rodzina - ale utkwiło nam w pamięci. Wracając później do imion, Mojko trafiało we mnie najbardziej. A gdy okazało się, że naprawdę będzie dziecko, to stwierdziliśmy, że nic innego nam nie pasuje. Gorzej byłoby z dziewczynką, bo tam były dwie-trzy możliwości. Ale też by było ciekawie.

Super tata!
Super tata! Monika Swakowska-Mikołajczyk

Nic straconego. A Mojko w akcie urodzenia to Mojko czy Mojsław?

Mojko. Żona szykowała się do starcia z urzędnikami i przygotowywała historię imienia. Poszukiwaliśmy informacji w różnych księgach, w internecie, ale powiem szczerze, za dużo tego nie ma. W Polsce to imię nadawane było w czasach średniowiecznych, głównie na terenie Śląska. Występuje też w Czechach. Kiedy toczy się rozmowa na temat imion często przywołuję przykład rodziny Dębskich, w których tradycją stało się nadawanie staropolskich imion. Radzimir Dębski, ojciec Krzesimir Dębski (kompozytorzy – przyp.) to postacie nietuzinkowe, zapamiętywane nie tylko ze względu na swój dorobek artystyczny, ale również przez imiona. Wierzę, że podobnie będzie z Mojkiem, że ukształtujemy tak jego charakter, by do wspaniałej osoby nietypowe imię było zaledwie dodatkiem. A wersję Mojsław używamy żartobliwie w domu, kiedy nasz mały człowiek pokazuje swój charakter.

Jak w covidowej rzeczywistości wygląda kontakt ze służbą zdrowia, gdy noworodek, niemowlę go potrzebuje? Zderzyliście się z jakimiś problemami, przeszkodami?

Na szczęście, odpukać, Mojko jest zdrowy. Wszystkie dotychczasowe, obowiązkowe, wizyty odbywały się bez problemu, z delikatnymi obostrzeniami przychodni. Mogę powiedzieć o opiece środowiskowej, była nietypowa ze względu na sam początek rozwijającej się pandemii. Początkowo mieliśmy rozmowy telefonicznie z położną środowiskową, która badała sytuację przez wywiad i nadesłane przez nas zdjęcia. Po jakimś czasie doszło do wizyty domowej, która wyglądała dosyć komicznie. Z dzieckiem mogła przebywać jedynie jedna osoba. Okna musiały być otwarte, żeby był przewiew, a pani, ubrana w kombinezon, nawet nie dotykała dziecka, tylko kazała rozebrać Mojka i oglądała go z góry, czy wszystko jest OK. Mimo dziwnych sytuacji, których w tamtym okresie było wiele, daliśmy radę. Mieliśmy zielone światło od położnej i mogliśmy dzwonić do niej o każdej porze dnia. A kolejne spotkania odbywały się w parku. Całe szczęście, nic się nie wydarzyło, Mojko ma się dobrze.

Mojko
Mojko Monika Swakowska-Mikołajczyk

Mojko urodził się w kwietniu…

Tak, dwudziestego trzeciego.

Ty zacząłeś ten lockdownowy kwiecień od odpalenia bloga – Piórem po piłce. Dlaczego wzięło Cię na pisanie?

Na pewno covid miał na to wpływ, nagle miałem sporo czasu. Żona była wtedy w ciąży. Poza przygotowaniem jej śniadania rano, obiadu w południe, kolacji wieczorem i oczywiście treningami indywidualnymi – bo tylko takie mogły wtedy być - miałem niewiele zajęć. I natłok myśli. Dużo informacji, m.in. związanych z tym, jak funkcjonuje teraz świat, spowodowało, że swoje przemyślenia postanowiłem przelać na papier. Od wielu lat o tym myślałem, ale nie byłem do tego dostatecznie dojrzały. W jakimś stopniu też ograniczało mnie, jak ludzie to odbiorą, zwłaszcza moi znajomi. A nawet koledzy w drużynie, nie wszyscy wiedzieli, że mam też inne myśli, niż te związane z piłką nożną.

Zarekomendowałeś m.in. dziesięć książek, które są dla Ciebie najważniejsze, napisałeś o planowaniu budżetu domowego. Ja z bloga wyłapałem coś takiego: "Uważam, że wchodzę w najlepszą dekadę życia, gdzie mózg już nadąża za ciałem, a ciało jeszcze nadąża za mózgiem". Pół roku po napisaniu tych słów potwierdzasz, że trzydziestka to ten moment, kiedy chłopiec staje się mężczyzną?

W stu procentach to jest prawda i o tym się przekonuję każdego dnia. Ale powiem tak: wiek to jedno. A drugie - to właśnie dziecko spowodowało, że dojrzałem emocjonalnie. Mam wrażenie, że podejmuję lepsze decyzje niż wcześniej.

Kupno mieszkania w Wieliczce mam odczytać jako decyzję o zapuszczeniu korzeni?

Decyzję o tym, że chcemy kupić mieszkanie, podjęliśmy w 2019 roku, kiedy przedłużałem z klubem umowę o dwa kolejne lata. Stwierdziliśmy, że szkoda pieniędzy - inwestowanych w wynajmowane mieszkanie, zamiast w swoje. Zobaczymy, co dalej, jak sytuacja zawodowa będzie się rozwijała. Umowę z Puszczą mam do czerwca przyszłego roku. Nie wiadomo, gdzie mnie później poniesie. Taki jest zawód piłkarza.

Czyli mieszkanie nie określa jednak, że to będzie Twoje, Wasze miejsce na lata?

Nie, raczej traktujemy ten etap jako inwestycję. Zamieszkać planujemy w moich rodzinnych stronach. Dostaliśmy działkę od rodziców, pod Łodzią. Jest to wieś, która marzy się nam od dawna, podobnie jak budowa domu i długie spokojne wieczory na łonie natury.

A miałem wrażenie, że po prostu zrezygnowałeś z życia na walizkach. Regułą w zawodzie piłkarza jest zmiana miejsca pracy co dwa, trzy lata, a Ty w Niepołomicach jesteś już ponad siedem lat.

Nie sądziłem, że będę tak długo. Kilka razy usiłowałem coś zmienić i były jakieś symptomy, że może tak się stać, ale koniec końców zostawałem w Puszczy. I powiem szczerze, że nie żałuję. Jestem zadowolony, że mogę reprezentować klub w pierwszej lidze. Czuję się tu dobrze, czuję się jego częścią.

Inspiracją dla Ciebie, żeby zostać zawodowym sportowcem, był dziadek - olimpijczyk Stanisław Olczyk?

Wierzę, że odziedziczyłem po nim te sportowe geny. Bo oprócz niego, nikt w mojej rodzinie tak zawodowo sportem się nie zajmował, więc wydaje mi się, ze to dzięki niemu tak mnie ciągnie do sportu.

Co czujesz, gdy patrzysz na jego wizerunek, wytatuowany na ramieniu?

Nie znałem dziadka bardzo dobrze i tylko z opowiadań mamy mogę wiedzieć, jak żył. Jako hokeista był kilkukrotnym mistrzem Polski w Legii Warszawa. W trudnych momentach, w rywalizacji, odnoszę się do niego i mam wrażenie, że on czuwa nade mną.

Mikołajczykowie. W takim składzie od 23 kwietnia 2020 roku
Mikołajczykowie. W takim składzie od 23 kwietnia 2020 roku Archiwum rodzinne

Tatuaże masz dwa – planujesz kolejny?

Planuję. Oczywiście w związku z narodzinami dziecka. Wraz z żoną chcemy coś wspólnie zrobić. Ale coś naprawdę ze smakiem, niekoniecznie głowę Mojka czy datę narodzin. No, nie. Zależy nam na tym, żeby było to coś wyjątkowego.

Od kiedy jesteście razem?

Od dwunastu lat. Kiedy się poznaliśmy miałem osiemnaście lat. Pojechałem z kolegami z ówczesnej drużyny na pierwsze wakacje bez rodziców, nad morze. Monika przyjechała z rodzicami. Na plaży leżeliśmy jakieś 7 metrów od siebie. Kiedy ją zobaczyłem, od razu mi się spodobała. Chłopaków radziłem się, jak zagadać... Zdawkowo odpowiedzieli „Zapytaj może, czy woda zimna”. Monika stała w wodzie do kolan, ja wszedłem do morza, no i tak się właśnie zaczęło… Dzisiaj mamy na wewnętrznej stronie obrączek wygrawerowane: „Zimna woda? Nooo…”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski