Dzięki apelowi Muzeum Auschwitz przybywa pamiątek po esesmanach

Stefan Dilmetz miał 20 lat, był szeregowym esesmanem, służył w 7. kompanii wartowniczej w KL Auschwitz. Pierwszego kwietnia 1944 r. wysłał list do znajomego, innego esesmana Ludwiga Fitterlinga. Pisał w nim m.in.: „(...) Życzę Ci wiele zabawy, bowiem taki urlop jest przecież naprawdę przyjemny, nawet tylko krótki. Mimo to jest to mała zmiana, która pozwala na jakiś czas zapomnieć o życiu w wojsku”.

Dilmetz informował też Fitterlinga, że ich spotkanie będzie możliwe najprawdopodobniej dopiero po wojnie, bo sam otrzymał tylko 96 godzin urlopu.

- To pierwszy tego rodzaju dokument w naszych zbiorach archiwalnych. Dotychczas nie mieliśmy żadnego przykładu prywatnej korespondencji wysłanej przez jakiegokolwiek członka załogi SS do rodziny czy znajomych - nie ukrywa Wojciech Płosa, kierownik archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Do listu dołączona była karta pocztowa ukazująca niemieckie czołgi w natarciu, na odwrocie której Dilmetz umieścił życzenia z okazji Świąt Wielkiej Nocy. W korespondencji nie porusza żadnych drażliwych tematów, bo pewne jest, że była cenzurowana. List kończy pozdrowienie „Heil Hitler”.

„Bez pełniejszej analizy i bez zrozumienia motywacji i mentalności sprawców, nasze starania o mądre ostrzeganie przyszłych pokoleń pozostaną jedynie intuicyjne” - napisał w styczniu tego roku dyrektor muzeum dr Piotr M.A. Cywiński w apelu skierowanym do niemieckiej i austriackiej opinii publicznej. Przypomniał też, że w zbiorach placówki nie ma właściwie dokumentów poświęconych członkom załogi SS. Po wojnie odnalazło się jedynie kilka zbiorów zdjęć wykonanych przez esesmanów, pojedyncze pamiętniki itp.

Dzięki temu apelowi do zbiorów Muzeum Auschwitz przekazano również kopie dokumentów dotyczących Alberta Oberschmida, członka załogi KL Sachsenhausen, list z obozu napisany przez więźnia Josefa Lassy’ego oraz potwierdzenie nadania przesyłki przez więźnia Nicolausa Popovica.