Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki hojności Nikodema przetrwały ślady ciała Jezusa

Anna Kot
Na zdjęciu rzeźba Nikodema i Józefa z Arymatei podczas pochówku Jezusa, kościół św. Michała w Wiedniu.
Na zdjęciu rzeźba Nikodema i Józefa z Arymatei podczas pochówku Jezusa, kościół św. Michała w Wiedniu. fot. 123rf
Człowiek spod krzyża. Józefa z Arymatei, zamożnego faryzeusza, którego uwiodła nauka Jezusa, wspominają wszyscy ewangeliści. Natomiast Nikodemowi, innemu członkowi Sanhedrynu, jedynie Jan poświęca sporo miejsca.

Dobrze mu się w życiu wiodło - pobożny, zamożny i wpływowy faryzeusz, syty spokojem, poważany członek Sanhedrynu, najważniejszej w Judei instytucji religijnej i sądowniczej, o najwyższym autorytecie w całym Izraelu. Jako działacz stronnictwa patriotycznego, przywiązany do ojczyzny i wiary ojców, szanowany przez naród i współpracowników.

Czy także w rodzinie? Tego już nie wiadomo - zbyt mało informacji zachowało się o Nikodemie. Jedynym źródłem pozostaje Ewangelia św. Jana. Na pewno niczego mu nie brakowało, a szacunek i autorytet wśród Żydów gwarantował mu spory majątek - wszak apostoł mówi o nim ,,dostojnik".

A jednak...

W to ustabilizowane, jednostajne w swej przewidywalności życie niemłodego już przecież Nikodema wkradł się niepokój, zrazu maleńki, bo wieści dochodzące o jakimś Jezusie z Nazaretu były jeszcze skąpe, mało wiarygodne, pochodziły od prostych niewykształconych Żydów, którym niewiele trzeba było, aby ich zadziwić, nakarmić plotką, tanią sensacją...

Ale niepokój rozrastał się - już nawet faryzeusze, ludzie w pełni godni zaufania, z innych miejscowości opowiadali o Jego niezwykłej nauce i działalności. Świadczyli o Jego cudach i znakach. A gdy Jezus, prawdopodobnie po raz pierwszy, dotarł do Jerozolimy, w głowie i w sercu Nikodema wybuchła wojna. Spokój płynący dotąd z silnej wiary i gruntownej znajomości Prawa prysł na dobre. Nikodem przeczuwał gdzieś w głębi podświadomości, że doznał łaski życia w czasach pojawienia się Mesjasza.

Z tekstu apostoła Jana wynika, że tak po ludzku, Jezus, ten serdeczny i dobry człowiek, budził coraz większą sympatię Nikodema. Ale dopuszczenie tych faktów do świadomości łatwe nie było, niewielu z jego towarzyszy uczonych w Piśmie skłaniało się do uznania syna zwykłego cieśli za Zbawiciela. Zwłaszcza że pochodził z Nazaretu, a czy może być coś dobrego z Nazaretu? No i najzwyczajniej w świecie Jezus zagrażał ich pozycji, autorytetowi, władzy... Władza! To ważna i silna ludzka żądza. Ważniejsza niż życie, zwłaszcza cudze.

Faryzeusze od początku knuli, jak pozbyć się tego włóczęgi, samozwańczego - jak im się wydawało - Nauczyciela, zachowującego się jak prorok i kwestionującego niektóre przepisy Prawa. W trakcie Święta Namiotów strażnicy świątyni zostali nawet specjalnie wysłani, by zatrzymać i uwięzić Jezusa. Tymczasem wrócili z niczym, na dodatek wyraźnie poruszeni nauką nowego Nauczyciela i Nim samym. Faryzeusze zgromadzeni w Sanhedrynie zapałali oburzeniem.

Potajemne spotkanie
To wtedy ten ostrożny, choć trudno powiedzieć, aby zastraszony Nikodem zebrał się na odwagę, by zaprotestować przeciwko potępianiu człowieka bez przesłuchania i udowodnienia mu winy. Jedno pytanie któregoś z faryzeuszy, sugerujące, że on, dostojnik żydowski popiera Jezusa, skutecznie uciszyło mężczyznę.

Trudno się więc dziwić, że Nikodem w trosce o swoje - i prawdopodobnie rodziny - bezpieczeństwo po kryjomu zaczął szukać kontaktu z Jezusem. Bo wewnętrzny niepokój, lęk, że przegapi najważniejsze wydarzenia swego życia, ba! wydarzenie wszech czasów, podpowiadał mu konieczność spotkania z tym niezwykłym mężczyzną z Galilei, który może wy- jaśnić mu sens życia i śmierci.

Przez pośredników umówił się z Jezusem - chciał, musiał sam przekonać się, kim On jest? Co i jak mówi? Co w Nim takiego jest, że ludzie lgną do Niego i ślepo mu ufają, a po spotkaniu z Nim odchodzą inni, odmienieni na lepsze. Udało się - podejmując wszelkie środki ostrożności, przyszedł do Niego pod osłoną nocy.

I zapis tej rozmowy najważniejszej w życiu Nikodema - a po nim w życiu tysięcy podobnych mu poszukujących Prawdy ludzi - stanowi jeden z najpiękniejszych fragmentów Pisma Świętego (J 3,1-16). Niektórzy bibliści wręcz twierdzą, że to serce Ewangelii.

Od tego czasu uczony faryzeusz powoli zaczął się zmieniać. Wprawdzie nadal nie ujawniał w Sanhedrynie swej sympatii do Jezusa, a tym bardziej faktu, że rozmawiał z Nim, ale przechodził głęboką przemianę. A im bardziej Nikodem się zmieniał, tym większa wrogość wobec Jezusa rosła w Izraelu.

Pod krzyżem

Spotykamy go dopiero po śmierci Jezusa. Pod krzyżem, od i spod którego pierzchli przerażeni, z wyjątkiem Jana, nawet Jego najbliżsi uczniowie. Został też Józef z Arymatei - także zamożny i uczony Żyd, no i Nikodem. Bo Nikodem już się niczego nie boi. Znów jest spokojny.

W nauce Umęczonego znalazł odpowiedzi na najważniejsze pytania egzystencjalne. Już wie, jest pewien, że spotkał Mesjasza. Korzystając ze swej pozycji społecznej i zamożności, pomaga Józefowi zdjąć Go z krzyża, namaścić naprawdę drogimi olejami - kupił aż 100 funtów (ok. 30 kg) olejków, m.in. z mirry i aloesu, owinąć także w niezwykle kosztowne płótna i pochować ciało Jezusa.

Dzisiejsi badacze całunu turyńskiego są pewni, że gdyby nie hojność Nikodema, który nie żałował pieniędzy na olejki (a była to równowartość średniej miesięcznej pensji), płótna nie zachowałyby tak wyraźnych śladów ciała Ukrzyżowanego i nie można by udowodnić czasu ich pochodzenia. Tyle Ewangelia Jana. Żaden inny ewangelista nie wspomina o istnieniu Nikodema.

Nikodem jak Mikołaj
Dalszych jego losów więc nie znamy. Wspomina go wprawdzie apokryf nazywany ,,Ewangelią Nikodema" i inne podobne pisma, którym trudno przypisać wartość historyczną. Być może - jak wynika z przekazów z V w. n.e. - faryzeusz ten został ochrzczony przez Piotra i Jana, prawdopodobnie sam Janowi opowiedział o spotkaniu z Jezusem pod osłoną nocy, więc inna Ewangelia go nie wspomina.

Z apokryfu też można się dowiedzieć, że po chrzcie faryzeusze mieli wydać na niego wyrok śmierci, ale ujął się za nim krewny - cieszący się wielkim autorytetem rabin Gamaliel. Żydzi zgodzili się więc tylko na wyrzucenie Nikodema z Sanhedrynu, pozbawili go majątku, wyklęli z synagogi i wygnali z Jerozolimy. Były dostojnik znalazł schronienie w domu Gamaliela.

Jak podaje tradycja, Nikodem przyłączył się potem do apostołów i zginął śmiercią męczeńską. Jedne teksty podają, że ok. 44 r., inne, że nie znamy tej daty. Jego szczątki zostały odkryte w 415 r. w Palestynie w Kefaz-Gamla, razem z relikwiami św. Szczepana.

Nikodem jako święty jest czczony w Kościele wschodnim i zachodnim. Imię to ma tę samą etymologię co Mikołaj: pochodzi od greckich wyrazów nike - ,,zwyciężać" i demos - ,,lud". Jest więc synonimem imienia Mikołaj. W ikonografii najczęściej bywa przedstawiany pod krzyżem razem z Józefem z Arymatei i podczas nocnej rozmowy z Jezusem. Postać i losy Nikodema przez wieki poruszały wyobraźnię i uczucia wielu ludzi, inspirowały malarzy i pisarzy. W Polsce temat podjął Jan Dobraczyński w powieści ,,Listy Nikodema" (1951).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski